To niepokojące! Dlaczego premier w siebie nie wierzy? O bramce Błaszczykowskiego: nie zrobiłbym tego lepiej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / Paweł Supernak
Fot. PAP / Paweł Supernak

Doceniamy błyskotliwy żart, który w natrętną propagandę wokół Euro wplótł Donald Tusk::

Panie prezydencie, drodzy przyjaciele! Rzeczywiście coś dziwnego z nami wszystkimi się działo przez te dni i jeszcze dzisiaj. Mamy plus 30 stopni, a zobaczcie, ilu ludzi w szalikach stoi, więc to pokazuje, jak bardzo pozytywnie zwariowaliśmy na punkcie naszej reprezentacji, naszych barw i Euro 2012..

Ale później nieco się zaniepokoiliśmy, bo po dość przewidywalnych słowach…

Skończyło się Euro, z tych 16 drużyn tylko do końca w uśmiechu wytrwała jedna – mistrzowie. Jak patrzę dzisiaj na naszych piłkarzy, to chcę tak od serca powiedzieć i panu kapitanowi i wszystkim pozostałym, że i tak daliście nam bardzo dużo, a bramkę w meczu z Rosją wszyscy będziemy pamiętali, jak sądzę, do końca życia. Jako symbol tego, że krok po kroku, ale i my zbudujemy swoją piłkarską potęgę.

… nastąpiło coś, czego się nie spodziewaliśmy. Pan premier okazał się człowiekiem z zaburzonym poczuciem własnej wartości:

Ja mówiłem prezydentowi tuż po bramce pana Kuby Błaszczykowskiego, że lepiej bym tego nie zrobił…

- Ja też się przyznałem, że na pewno bym nie zrobił – wtrącił prezydent.

Jak to? Głowę państwa rozumiemy, bo w końcu jest tylko „Pierwszym Kibicem”, jak mawia pewien redaktor z TVP. Ale pan premier tak nisko oceniający własne umiejętności futbolowe? Pierwszy piłkarz, haratający w gałę przy każdej niepogodzie, nie bacząc na trwające głosowania (5 marca 2009) szlifujący formę, by być gotowym do naprędce organizowanej trudnej potyczki np. z dziećmi z Ełku (22 czerwca 2011 – na szczęście jego drużyna dołożyła gówniarzom 5:2).

Naszym zdaniem pan premier zrobiłby to, co Jakub Błaszczykowski, dużo lepiej. On niejednego już gola z cyklu „stadiony świata” ustrzelił w swojej karierze i wcale nie musi – jak podszeptywały swego czasu złe języki – zmuszać współpracowników do gry „na siebie”, podawania piłek do niego w każdej sytuacji, by zdobywał jak najwięcej bramek.

Wierzymy w opowieść, według której bramka Maradony z Anglią w 1986 była inspirowana dryblingiem pewnego skromnego rudego amatora znad Bałtyku.

Polsce potrzebny jest przywódca z silnym poczuciem własnej wartości. Pan premier zwykle tak się prezentuje, czy to na boisku czy na korcie z ministrem Grasiem.

Mamy nadzieję, że wypowiedź w ogrodach prezydenckiego pałacu była tylko chwilowym kryzysem ambicji.

znp

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych