Bronisław Wildstein: Polskie sądy wykazują wyjątkową czułość wobec generałów odpowiedzialnych za stan wojenny

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.pap/T.Gzell
fot.pap/T.Gzell

Zły stan zdrowia to pretekst, z którego korzystają sądy, by generałowie odpowiedzialni za stan wojenny mogli uniknąć odpowiedzialności - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Bronisław Wildstein, publicysta "Uważam Rze".


Bronisław Wildstein podkreśla, że wyrozumiałość polskich sądów wobec generałów odpowiedzialnych za przestępstwa z czasów PRL jest konsekwencją nierozliczenia tego środowiska, co zostało zagwarantowane przy okrągłym stole.


- Od początku ta korporacja była przeciw rozliczaniu systemu, w który była uwikłana. Dawała temu wyraz, uznając, że nie można sądzić nawet tych kolegów, którzy łamali prawo PRL

 

- mówi publicysta.

Tej prawidłowości, jego zdaniem,  nie zmienia nawet fakt zmiany pokoleniowej w środowisku sędziowskim.


- Są ludzie uformowani na obraz i podobieństwo swoich mentorów, nauczycieli. Starsi odeszli, ale istnieje coś takiego jak pamięć korporacyjna. I walczy ona z rozliczaniem PRL. Najbardziej jaskrawy jest oczywiście brak rozliczenia zbrodni komunistycznych. Uniewinnienie sędziów łamiących prawo PRL to jednak 2007 rok!


- argumentuje publicysta. Wildstein przypomina też, że kiedy sąd zwolnił generała Czesława Kiszczaka z obowiązku przychodzenia na proces, ze względu na problemy z sercem - ten wybrał się na wycieczkę do Egiptu.


-  Widocznie egipskie upały choremu sercu Kiszczaka służą. Ta czułość sędziów wobec stanu zdrowia i wieku generałów jest wyjątkowa

 

- mówi rozmówca SE.

Zdaniem Wildsteina stan zdrowia to był dla sędziów tylko pretekst.


Proces w sprawie Grudnia 1970 roku trwa kilkanaście lat! Na tyle długo, żeby można było powiedzieć, że już są starzy i schorowani

- podkreśla.

"Super Express przypomina", że w Niemczech mimo wieku i stanu zdrowia, sądzono jednak Iwana Demianiuka, mimo że na salę sądową przywożono na noszach. Wildstein przytacza kolejne przykłady.

-  Pamiętam Francję i proces Maurice'a Papona, który miał udział w wydawaniu Żydów Niemcom. Do procesu doszło, kiedy był człowiekiem po osiemdziesiątce. Wiek nie zwalnia z odpowiedzialności, chyba że chodzi o przedawnienie. Jak ktoś chce, to można rozliczyć. Niestety, główne media w Polsce bombardowały ludzi bzdurami i oszustwami. I nastąpiło zobojętnienie na tę kwestię

 

- konkluduje publicysta.

ansa/SE

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych