Felieton ukazał się na portalu www.sdp.pl
Przez 37 lat ksiądz, dyrektor, poeta i publicysta Wiesław Aleksander Niewęgłowski był duszpasterzem warszawskich środowisk twórczych – pisarzy, plastyków, aktorów i dziennikarzy.
Oficjalne zakończenie tej pracy nastąpiło w niedzielę 24 czerwca w kościele zbudowanym z inicjatywy księdza Wiesława przy wielkim wsparciu właśnie artystów i twórców. Prawdą jest stwierdzenie, że „Padre” jak go nazywamy nie sprzedał banków, ale jeden z nich (lokalizacja) wykupił.
Jeśli ktoś chciałby sprawdzić – jest dziesiątki książek, albumów ze zdjęciami, relacji prasowych z wielkiej aktywności przez te 37 lat duszpasterstwa warszawskich twórców, pod egitą tego właśnie Księdza.
W najtrudniejszych chwilach – po 13 grudnia był ksiądz Niewęgłowski pomocny i opiekuńczy. Pozbawieni pracy, rodziny internowanych, przerażeni i załamani znajdowali pociechę duchową, pomoc prawną i materialne wsparcie w różnych miejscach Warszawy, gdzie kościelne władze umieszczały księdza. Były to więc kościoły – św. Anny, kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny na Nowym Mieście, wreszcie wybudowany od podstaw kościół św. Brata Alberta i św. Andrzeja w jednym z najpiękniejszych miejsc stolicy naprzeciwko Teatru Wielkiego.
Ta cała niestrudzona praca księdza Wiesława to nie miesiące - to lata codziennej od świtu do nocy działalności. Do tego kościoła trafili ludzie wierzący, agnostycy i poszukujący. Przychodzili na msze, na koncerty, wystawy, wieczory autorskie, panele, dyskusje. Wielu odprowadzał potem „Patre” w ostatniej pożegnalnej drodze na warszawskich cmentarzach.
O zakończeniu misji księdza dowiedziałem się nagle, przed kilkoma dniami. Na mszy pożegnalnej w niedzielę były podziękowania od twórców, ale nikogo z Kurii. Ani słowa od zwierzchników, ani ich obecności, przedstawienia następcy.
To był również ksiądz dużej rzeszy dziennikarzy. Przez lata i w najtrudniejszych momentach. Nie usłyszałem od niego ani żalu, ani zachęty by o to niespodziewane i bez uzasadnienia odprawienie ze służby pytać.
A – ponieważ nie jestem urzędnikiem kościoła i nie rozumiem dlaczego zapadły takie właśnie decyzje w Kurii Warszawskiej – wiec jednak pytam z własnej inicjatywy i w imieniu przynajmniej kilkunastu osób, z którymi po mszy rozmawiałem w niedzielę: dlaczego? Jakie są powody pozbawienia księdza Wiesława Niewęgłowskiego stanowiska duszpasterza środowisk twórczych w Warszawie. Proszę to wyjaśnić. Proszę również o informacje – co dalej? KTO i w jakiej formie kontynuować będzie pracę w tym dobrowolnym i wieloletnią tradycją utrwalonym środowisku?
I tutaj – na razie – zamilknę – i czekam. Liczę, nie tylko ja, na odpowiedź.
A tobie „Padre”, który nie poskarżyłeś się ani słowem – dziękujemy. Myślę, że nie tylko w imieniu tych, którzy tłumie stawili się w niedzielę w kościele św. Alberta i Andrzeja, ale również w imieniu wszystkich, którzy przychodzili doń przez lata, a których wielu prowadziłeś do końca.
W tomiku wierszy ks. Niewęgłowskiego „Miniatury ewangeliczne” są takie słowa:
Cisza
Nikt się nie spieszy.
Nikt nie zadzwoni.
Nikt ze najmowych nie przyjedzie w odwiedziny.
Żadnych zagrożeń w rodzaju: praca, kolokwium, egzamin.
Niepotrzebny kalendarz.
Niepotrzebny terminarz.
Niepotrzebny zegarek.
Oto moje miejsce pustynne, gdzie mam wypocząć.
* * *
Chyba jeszcze za wcześnie, Padre.
W ogóle przerywanie prowadzonej, ważnej pracy jest bardzo niedobre, bolesne. Wiek tu nie ma nic do rzeczy. To nie praca fizyczna, a umysłowa, duchowa. Należy ją kontynuować. Tak długo jak pozwalają na to rozum i wola. Dotyczy to twórców, w tym również i dziennikarzy.
A teraz właśnie masowo zwalania się ich z pracy. Wielu bardzo dobrych i dzielnych. Czy dlatego zwolniono również ich księdza?
Stefan Truszczyński
25.06.2012 r.
P.S. Z księdzem Wiesławem Niewęgłowskim spotykaliśmy się w niedziele.
Przeczytajcie więc, proszę, na koniec tego felietonu – wiersz Zdzisława Łączkowskiego, poety, jednego z członków warszawskiego duszpasterstwa twórców.
W niedzielę
Sześćdziesiąt
stall
kłuje w mózg
mitrą
i pierścieniem.
Sześćdziesiąt
malowideł
mleka i sody.
Kapłan poświęcił
pięćdziesiąt
trzy
groby.
Dwanaście bazylik
fioletu
i brzęku szkła
jak dwanaście tarcz zegara.
Sączą się nawy
mirrą
kadzidłem
i złotem.
Pod poduszką
lukrowany piernik z odpustu.
Na poduszce –
zapaska drobnych pasyjek.
Kwiaty
kwitną
podziemnymi łodygami.
1963
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/135170-dziekujemy-padre-to-byl-rowniez-ksiadz-duzej-rzeszy-dziennikarzy-przez-lata-i-w-najtrudniejszych-momentach