Prawnik Józefa Oleksego był zastraszany przez „poważnych panów” – powiedział na żywo w TVN24 sam Oleksy. Co na to dziennikarz stacji? Nic.

Fot. wPolityce.pl / tvn24.pl
Fot. wPolityce.pl / tvn24.pl

Dzisiejsza rozmowa Andrzeja Morozowskiego w programie „Tak jest” z Józefem Oleksym była encyklopedycznym wręcz przykładem antydziennikarstwa uprawianego w TVN24. A może raczej dziennikarstwa przemilczającego trudne kwestie, a nie je wyświetlającego.

Dialog obu panów dotyczył wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat „listy zagrożonych”, którą ma znać szef największej partii opozycyjnej, a o której istnieniu powiedział publicznie po śmierci gen. Sławomira Petelickiego.

Wszystko w rozmowie układało się zgodnie ze starym TVN-nowskim schematem, a więc śmichy-chichy z prezesa PiS, aż do czasu, gdy Józef Oleksy nie „odkrył się”. Oczywiście przez przypadek.

Powiedział mianowicie, że wobec jego adwokata, który go reprezentował w różnych sprawach, także były pogróżki, aby nie mówić pewnych rzeczy, kierowane przez – jak to ujął Oleksy – „poważnych panów”.

Co na to red. Morozowski? Z charakterystycznym dla siebie grymasem na twarzy powiedział zawieszając głos: „panie premierze. Nie wiem, czy zdaje sobie pan sprawę z tego, ale mówiąc to, potwierdza pan słowa Jarosława Kaczyńskiego.”

Odpowiedzią „złapanego za rękę” Oleksego było coś w rodzaju: Eeee, aaaa, uuuu... Jakaś mało znacząca wypowiedź „korygująca” i po chwili gwałtowna zmiana tematu przez prowadzącego, na „równie ciekawy”, czyli o sondażach poparcia partii politycznych.

Tuż po takiej informacji w normalnym państwie powinna zatrząść się ziemia. Przecież były premier właśnie ogłosił publicznie, na żywo, że jego pełnomocnik był zastraszany w związku z prowadzeniem spraw bardzo ważnego niegdyś polityka! Normalny dziennikarz z normalnej telewizji, natychmiast rzuciłby ze stołu wszystkie swoje kartki z przygotowanymi wcześniej pytaniami i zaczął ostro przepytywać swojego gościa, aż ten by spocił się tak, że musiałby zdjąć krawat.

Oto kilka przykładowych pytań, które TRZEBA BYŁO postawić Józefowi Oleksemu: kiedy to się działo? Gdzie? Jakich spraw dotyczyły pogróżki? Czy pełnomocnik złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa? Jeśli tak, to w jakim stadium jest sprawa?

To oczywiście nie wyczerpuje wszystkich kwestii, o jakie powinien zapytać redaktor.

Następnym etapem pracy normalnej telewizji, w normalnym kraju powinno być rzucenie dziennikarzy „w teren” w celu dowiedzenia się jak największej liczbie szczegółów o tak bulwersującym fakcie, przywodzącym na myśl działania mafijne.

A co będzie? Nic nie będzie. Sprawa śmierci małej dziewczynki z Sosnowca zmęczyła już telewidzów, ale „na szczęście” można wrócić do tragedii małego „Jasia”, czyli Szymona z Będzina. No i są jeszcze piłkarskie mistrzostwa Europy.

Sprawa pogróżek wobec mecenasa reprezentującego Józefa Oleksego zostanie najpewniej wyciszona i zapomniana. Po co nieopatrznie potwierdzać słowa Kaczyńskiego - polityka, z którego należy się tylko wyśmiewać?

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.