Czy polski rząd znów pomoże bogatszym? Hiszpańskie władze apelują o pożyczkę dla banków

Luis de Guindos (fot.), minister finansów Hiszpanii, w imieniu rządu prosi strefę euro o pomoc hiszpańskim bankom. Euro miałoby popłynąć do zagrożonych instytucji finansowych, które potrzebują kapitału. Stosowna prośba wpłynęła na ręce szefa eurogrupy Jean-Claude'a Junckera.

Już 9 czerwca kraje eurolandu zapewniły rząd w Madrycie, że są w stanie przekazać na dokapitalizowanie hiszpańskich banków do 100 miliardów euro. Ma to uratować instytucje obciążone toksycznymi aktywami, których znaczną część stanowią kredyty udzielone sektorowi nieruchomości.

Po pomoc oficjalnie Hiszpania zwróciła się dopiero obecnie. We wniosku rząd nie określa, na jaką pożyczkę liczy. W ocenie ministra de Guindosa oprocentowanie pożyczek dla banków hiszpańskich powinno wynieść 3-4 proc., a kredyty te będą zapewne udzielone na ponad 15 lat.

W czwartek ujawniono wyceny audytorów, którzy uznali, że ratowanie sektora bankowego w Hiszpanii może kosztować 62 mld euro. Rząd Hiszpanii oczekuje na wyniki drugiego audytu, który przeprowadzają firmy Deloitte, KPMG, PwC i Ernst & Young. Jest to pogłębione badanie sytuacji sektora bankowego; jego rezultaty spodziewane są około 31 lipca.

Hiszpania, wraz z Portugalią i Włochami jest wymieniana, jako kolejny kraj najbardziej zagrożony kryzysem. Po Grecji to właśnie w tych krajach sytuacja jest najpoważniejsza. Na kolejne pakiety pomocowe dla Grecji wydano już gigantyczne sumy, idące w miliardy euro. Niestety nie postawiło to na nogi tamtejszej gospodarki. Europa nie zmienia jednak taktyki i wciąż jak się wydaje chce dotować upadające kraje. W tę taktykę włącza się i rząd Tusk, który - mimo iż Polska nie jest członkiem eurlandu - chętnie dotował Grecję, znacznie od siebie zamożniejszy kraj.

Czy i Hiszpanom Warszawa dołoży coś ze swego dziurawego budżetu?

saż