Ostatecznie lokal ma być wynajęty Muzeum Historii Żydów Polskich. To arbitralna decyzja władz miejskich, które zdecydowały się sprawę załatwić poza konkursem.
I zawrzało. Nie pomógł apel największych „autorytetów” (jak Tadeusz Mazowiecki, Agnieszka Holland, Aleksander Kwaśniewski). Nie pomogła też mediacja Henryka Wujca, będącego obecnie doradcą prezydenta RP. Cyniczni populiści z Platformy Obywatelskiej, których kompletnie nie kręcą tematy poruszane w niszowym lewicowym periodyku pozostali nieugięci wobec argumentów, jakie serwują nie od dziś etosowcy z okolic „Gazety Wyborczej” i dawnej Unii Demokratycznej. Te rozmowy Wujca z burmistrzem Śródmieścia Wojciechem Bartelskim musiały być zaiste zabawne.
W tej sytuacji zagrzmiał Seweryn Blumsztajn. W jego komentarzu na łamach „GW” czytamy: „pani Gronkiewicz-Waltz jest prezydentem dużego miasta w demokratycznym kraju. Zobowiązana jest respektować kulturalny i polityczny pluralizm organizacji pozarządowych, przestrzegać procedur, a przy takich decyzjach jak przydział lokalu brać pod uwagę dorobek kulturalny instytucji, które startują w konkursie. To wszystko wskazywałoby oczywiście na 'Krytykę', więc trzeba było wymyślić coś innego”.
W tym miejscu Blumsztajn burzy się na pomysł wynajęcia lokalu MHŻP i narzeka na to, że Gronkiewicz-Waltz i Bartelski nie lubią lewicy: „Idea jest bezpieczna, bo nadzwyczaj poprawna politycznie: oddać lokal Żydom, żeby nie dawać lewakom” (ciekawe skądinąd czy publicysta „GW” lubi prawicę).
Tak więc z tego, co czytamy można wywnioskować, iż wielka krzywda się dzieje instytucji, która od kilku lat otrzymuje zarówno z budżetu państwa (ministerstwo kultury), jak i z pieniędzy samorządowych (stołeczny Urząd Miasta) gigantyczne dotacje. Instytucja ta cieszy się także niesłabnącym wsparciem moralnym wpływowych przedstawicieli mainstreamu politycznego, kulturalnego i medialnego, co przecież także przekłada się na sukcesy w pozyskiwaniu środków finansowych. Dlatego zabawne jest to, że mamy tu jednocześnie do czynienia z instytucją, która głosi rewolucyjne postulaty walki z systemem. Zgodnie ze słowami Lenina: „Kapitaliści sprzedadzą nam sznur, na którym ich powiesimy”.
Najlepsza jest jednak konkluzja Blumsztajna: „Muszę powiedzieć, że nie tylko lewicowa część mojej duszy się buntuje, ale przede wszystkim żydowska. Nie ma nic obrzydliwszego, niż wykorzystywać pamięć o Zagładzie do załatwienia swojego politycznego interesu. Mam jeszcze tylko cień nadziei, że Muzeum Historii Żydów Polskich nie wejdzie w ten interes. Pamięci o Żydach polskich na pewno się w ten sposób nie przysłużą”.
Rysuje się dość intrygująca wizja. Żydowskość jest trwale spleciona z lewicowością, a skrzywdzony lewicowiec okazuje się skrzywdzonym Żydem. Kto jest przeciwko wspieraniu „Krytyki Politycznej” z pieniędzy publicznych, ten antysemita – sugeruje Blumsztajn. Czy nie zdaje on sobie sprawy z konsekwencji takich wywodów? Czy zależy mu na ożywianiu mitu „żydokomuny”?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/134881-ozywianie-mitu-zydokomuny-czy-nie-zdaje-on-sobie-sprawy-z-konsekwencji-takich-wywodow