„Dajcie mi człowieka, a paragraf na niego znajdę.” Zamiast stosowania prawa, doszło do politycznej wendetty

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / Andrzej Hrechorowicz
Fot. PAP / Andrzej Hrechorowicz

Dwa dni temu sąd umorzył proces byłego Szefa CBA Mariusza Kamińskiego, oskarżanego o nadużycia prawa przy prowadzeniu tzw., afery gruntowej. Ponad dwa lata temu, ten wniosek prokuratury skutkował odwołaniem Mariusza Kamińskiego z zajmowanego stanowiska. Warto na chwilę wrócić do tamtych wydarzeń i przypomnieć je opinii publicznej. Pokazują one, że zamiast stosowania prawa, doszło do politycznej wendetty. Zemsty za wykrycie afery hazardowej, stoczniowej, korupcji posłanki PO Beaty Sawickiej. Był to też czytelny sygnał, że dla rządu Donalda Tuska walka z korupcją nie jest priorytetem.

14 sierpnia 2009 roku Mariusz Kamiński, Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, przekazał premierowi Donaldowi Tuskowi informacje, że Zbigniew Chlebowski ówczesny szef klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej i Mirosław Drzewiecki ówczesny minister sportu i bliski przyjaciel Donalda Tuska, zamieszani są w tzw. aferę hazardową. Dla przypomnienia powiem, że politycy ci mieli wpływać na kształt ustawy hazardowej, by była ona korzystna dla tej branży. Gdyby przyjęto taki kształt ustawy, za jakim chodzili Drzewiecki z Chlebowskim, budżet państwa traciłby rocznie kilkaset milionów złotych. Ich działania inspirowane były przez pewnego biznesmena z branży hazardowej. Do historii przejdą słynne spotkania Zbigniewa Chlebowskiego z Ryszardem Sobiesiakiem na cmentarzach i stacjach benzynowych, załatwianie pracy dla jego córki w zarządzie Totalizatora Sportowego, sposób w jaki Rycho (Sobiesiak) traktował Mira (Drzewieckiego) i Zbycha (Chlebowskiego), niczym chłopców na posyłki, restauracja „Pędzący Królik”, czy wreszcie spocony Zbigniew Chlebowski nieudolnie udowadniający swoją niewinność na konferencji prasowej.

Oczywiście Mariusz Kamiński przekazał informację w trybie niejawnym. Donald Tusk zobowiązany był zachować ją w ścisłej tajemnicy. Tymczasem kilka dni później oczywiste stało się, że nastąpił przeciek. Czy nastąpiło to podczas spotkania Tuska z Drzewieckim 19 sierpnia? Tego nadal nie wiemy, ale jedno jest pewne. Bohaterowie afery wpadli w panikę, ich kontakty zaczęły się urywać. Mirosław Drzewiecki w pośpiechu wycofywał swoje wcześniejsze poprawki do ustawy.

W tym samym czasie uaktywnili się też prokuratorzy. Kilkanaście dni po spotkaniu Tusk-Kamiński, 25 sierpnia, odbyła się narada z udziałem prokuratora Krajowego Edwarda Zalewskiego i prokuratorów z Rzeszowa na której omawiano sprawę zarzutów dla Szefa CBA (w tej sprawie, którą sąd właśnie umorzył).

Postawienie zarzutów posłużyło Donaldowi Tuskowi do odwołania Mariusza Kamińskiego z funkcji Szefa CBA. Zadziałała stara radziecka zasada osławionego prokuratora Andrieja Wyszyńskiego: „dajcie mi człowieka, a paragraf na niego znajdę”. Człowiek był: Mariusz Kamiński, więc paragraf też się znalazł. Już wtedy wiadomo było, że zarzuty są dęte i mają służyć jako pretekst do odwołania Mariusza Kamińskiego. Były także zemstą za wykrycie afery hazardowej, która dymisjami przetrzebiła rząd Donalda Tuska.

Sprawa afery hazardowej została skręcona, zamieciona pod dywan przez Donalda Tuska i jego przybocznych. Do dziś nie wyjaśniono także, kto ostrzegł Mira, Zbycha, Rycha, że ich działaniom przygląda się CBA. Póki co prokuratura nie potrafiła wyjaśnić jak doszło do przecieku. W tej sprawie okazała się nieskuteczna. Ale Donald Tusk nie może być pewien, że kiedyś na jaw nie wyjdzie, kto w tej sprawie „strzelił z ucha”.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych