Kilka tygodni temu wyszło na jaw, że nie zachowały się żadne notatki z rozmów Donalda Tuska z Władimirem Putinem, piastującym wówczas funkcję premiera Rosji, z dnia katastrofy smoleńskiej. Wiemy to, bo sprawę opisał tygodnik "Uważam Rze".
Piotr Grodecki, aplikant radcowski, który od grudnia ubiegłego roku stara się o pozyskanie notatek z ośmiu rozmów Tusk-Putin, otrzymał z kancelarii premiera odpowiedź, że w trakcie czterech rozmów notatek nie sporządzano (dotyczy to m.in., rozmów z 10 kwietnia), a notatki z innych rozmów są niejawne.
Rozmowy 10 kwietnia były kluczowe, bo w ich trakcie rozstrzygały się najważniejsze kwestie związane z wyjaśnianiem katastrofy smoleńskiej. Po publikacji w tygodniku "Uważam Rze" pisałem, że w obliczu tych faktów na usta ciśnie się pytanie: czy rozmówcami byli premierzy państw czy jacyś gangsterzy, którzy wszystko umawiają na gębę?
Wydarzenia ostatnich dni potwierdzają przypuszczenia, że panowie Tusk i Putin mają coś do ukrycia. Dlaczego tak twierdzę? Otóż tydzień temu, 13 czerwca doszło do rozmowy telefonicznej Tusk-Putin. Pamiętają państwo jak dzień po incydentach przed meczem Polska-Rosja Putin zadzwonił do Tuska. Swoją drogą jako prezydent Federacji Rosyjskiej powinien raczej zadzwonić do swojego odpowiednika czyli prezydenta Komorowskiego, ewentualnie to premier Miedwiediew zadzwonić do premiera Tuska. Ale widać jest jakaś chemia między Tuskiem a Putinem, że wybrał go na rozmówcę.
Rozmowa miała miejsce o godzinie 18, a już godzinę później Centrum Informacyjne Rządu wydało komunikat, w którym szczegółowo opisane było czego rozmowa dotyczyła. Jak wynika z tego komunikatu rozmawiano nie tylko o zajściach chuligańskich, ale także:
Prezydent Putin wyraził uznanie dla polskiej gospodarki, która w czasie światowego kryzysu gospodarczego uniknęła recesji.
Premier Tusk podkreślił także jak ważne jest dla dobrych relacji obu krajów szybkie sprowadzenia do Polski wraku samolotu TU 154M.
Szef polskiego rządu przekazał prezydentowi Putinowi życzenia z okazji Święta Narodowego Rosji 12 czerwca.
Opinia publiczna mogła dowiedzieć się o czym panowie rozmawiali już godzinę po zakończeniu rozmowy. Tymczasem do dziś nie wiemy o czym panowie Tusk i Putin rozmawiali 10 kwietnia po katastrofie smoleńskiej. Co takiego mówili, co ustalili, że wolą aby o tym nie dowiedziała się opinia publiczna? Skąd ta aura tajemniczości, jakie są tego powody? Dopóki nie poznamy prawdy o treści tych rozmów mamy prawo przypuszczać, że są one dla obu, lub którejś ze stron niewygodne, kompromitujące, dlatego obaj rozmówcy uznali, że lepiej spuścić nad nimi zasłonę milczenia. Ale Donald Tusk nie może spać spokojnie bo jeśli nawet Wladimir Putin obiecał, że nie ujawni treści tych rozmów to czy może wierzyć w słowo byłego oficera KGB?
P.S. poniżej link do komunikatu na stronie kancelarii premiera.
http://www.premier.gov.pl/centrum_prasowe/wydarzenia/rozmowa_telefoniczna_premiera_,10395/
W serwisie Polskiej Agencji Prasowej komunikat CIR ukazał się o godzinie 19.09.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/134723-co-tusk-i-putin-maja-do-ukrycia-z-rozmow-z-10042010-nie-zachowaly-sie-zadne-notki-tresc-rozmowy-z-13062012-znana-byla-juz-godzine-pozniej