Dla dawnych - prawdziwych - opozycjonistów informacje o podwójnym życiu dzisiejszego szefa wydawnictwa "Rytm", Mariana Kotarskiego nie są może szokiem, ale na pewno zaskakują stopniem zaangażowania dawnego współpracownika w służenie aparatowi represji PRL.
Jak ujawniły tygodnik "Uważam Rze" oraz "Gazeta Polska Codziennie", sięgającą czasów podziemia solidarnościowego Oficyną Wydawniczą Rytm kieruje były oficer SB, skierowany w 82 roku do rozpracowania struktur podziemnej "Solidarności". Jego obecne nazwisko - Kotarski - jest
wymysłem bezpieki, która dla lepszego zakonspirowania swojego funkcjonariusza oddelegowanego do podziemia wymyśliła mu nową tożsamość.
Faktycznie nazywa się Marian Pękalski i od 1974 r. był funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, od początku służby związany był z cywilnym kontrwywiadem.
Dla portalu Stefczyk.info informacje o prawdziwym życiorysie Kotarskiego (zaangażowanego w 1982 roku w Międzyzakładowy Robotniczy Komitet "Solidarności") komentuje były współpracownik MRKS, aresztowany po rozbiciu tej struktury Zbigniew Romaszewski.
Wiele słyszałem o podejrzeniach – i to poważnych – wobec jego osoby. Praktycznie przez całe ostatnie 22 lata. Nigdy jednak nie mieliśmy na ten temat wiedzy. Nie miałem z nim bezpośredniego kontaktu w czasach MRK„S”. Natomiast pamiętam, że związane z nim były jakieś dziwne wpadki, jakieś zachęty do bardziej radykalnej działalności, które mogły dawać do myślenia.
Były marszałek Senatu był zaskoczony, że Kotarski dosłużył się w SB tak wysokiego stopnia oficerskiego.
Skończył aż w stopniu majora? To dlatego mu się tak dobrze to wydawnictwo później rozwinęło. Tego, że był oficerem SB nikt nie wiedział. To była zbyt głęboko utajniona informacja. Natomiast wokół jego osoby pojawiał się szereg zaskakujących pomysłów. Wręcz wstrząsający był jego radykalizm. W pewnym momencie usiłował wprowadzić do MRK„S” broń. Ale oczywiście zostało to natychmiast odrzucone. Wtedy zaczęły rodzić się podejrzenia – o co temu człowiekowi chodzi? To było tuż przed rozbiciem MRK„S” przez SB.
Zapytany, jak w kontekście ujawnionych dziś informacji patrzeć na sukces rynkowy wydawnictwa Rytm, Romaszewski odpowiada:
Pecunia non olet. To zaczyna być naczelne hasło naszych czasów. Obojętne, co się robi, byle pieniądze szły. W poprzednim systemie chodziło zresztą o to samo. Sprawa Kotarskiego jest kolejną, która pokazuje, że łatwiej było urządzić się w tym świecie będąc majorem SB niż np. jak Adam Borowski, zakładając wydawnictwo od samego początku. Adam jakoś przeżył, ale jest daleki od sukcesów i ciągle żyje w zagrożeniu bankructwem.
znp, stefczyk.info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/134610-romaszewski-dla-stefczykinfo-o-kotarskim-wstrzasajacy-byl-jego-radykalizm-chcial-nawet-do-mrks-wprowadzic-bron