Ależ przedwczoraj wieczorem był huk. To pękł balon nadymanej do granic wytrzymałości naiwności. Pompował go Tusk; pompował, aby uwieść Polaków snem o potędze piłkarskiej i przypudrować swoje szwindle. Ale niestety, mity nie stają się faktami.
Trener Smuda, jako może i dobry, ale jednak rzemieślnik, nie zbudował szwajcarskiego zegarka, bo nie było takiej możliwości. Zresztą, jak każdy na spokojnie i po ochłonięciu zobaczy jeszcze raz grę polskiej reprezentacji to może poza pierwszymi 20 minutami meczu z Grecją nie zobaczy fajerwerków. Nie było z czego postraszyć. Sam mit nie wystarczył.
I balon pękł z hukiem, aż się naiwnej rzeszy poprzewracały grille. Może teraz zobaczą jak wygląda rzeczywistość ukrywana za kotarą platformerskich bajek o dobrobycie. Może zapragną czegoś więcej niż tanich igrzysk i namiastki patriotyzmu sprowadzonego do powieszenia flagi w samochodzie.
Oby to poskutkowało otrzeźwieniem. Bo już dziś nasz kraj jest jak Rzeczpospolita u schyłku epoki saskiej. Stała się bezpańskim folwarkiem po którym buszuje kto chce i jak chce, a Polacy radośnie, za namową "elit" grillują ostatnie kiełbaski. Na kolejne już nie będzie ich stać, bo będą musieli zapłacić za obiad Greków, Hiszpanów i innych. Tusk ochoczo sięgnie do naszych portfeli, aby dalej trwał żenujący festiwal lizusostwa. Oj, biedna ta Polska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/134600-z-hukiem-pekl-balon-nadymanej-do-granic-wytrzymalosci-naiwnosci-pompowany-przez-tuska