Pięć pozytywów po blamażu Polski. Zwycięstwo narodu i zdrowy powrót do normalności. Turniej dopiero się rozkręca!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / EPA
Fot. PAP / EPA

Emocje szybko opadły, flagi znikają z balkonów i samochodów. Zawód – do którego tak się przyzwyczailiśmy – smakuje jednak nieznośnie.

Niektórzy nasi czytelnicy obwiniają media, w tym naszą redakcję, o zbytnie pompowanie atmosfery przed Euro, co spotęgowało przykrość, jaką sprawili nam piłkarze na czele ze sztabem szkoleniowym.

A przecież mieliśmy do tego pełne prawo, a nawet obowiązek. Mimo widocznych wad, wszyscy mogliśmy obserwować nieznaną wcześniej mentalność polskich piłkarzy, ich sportową wyższość nad niektórymi konkurentami i wierzyliśmy w dobrą pracę ekipy trenerów.

To dziennikarze przez zawieszenie krytyki wspierali tę reprezentację, pokazywali, że teraz już wszystkie zarzuty idą precz, a zostaje nadzieja na irracjonalny, ale jednak zdarzający się – nawet tym słabym – sukces. Należał się on również Polakom, na co dzień mającym – wbrew temu, czym raczy nas rządowa i prorządowa propaganda – mało powodów do radości. Im dalej od Euro, tym dobitniej będziemy się o tym przekonywać.

Co teraz? Pięć pozytywów:

1. Kibice mają nadzieję na kolejne zbawienne nowe otwarcie, nowego trenera, nowy etap budowania drużyny na mundial w Brazylii (tym razem wydaje się, że jest na czym budować, choć widoczne gołym okiem błędy Smudy trzeba skorygować).

2. Nie będzie nam doskwierać dojmująca adaptacja sukcesów sportowych przez władzę. Premier nie będzie organizował konferencji prasowych przed hotelem piłkarzy i opowiadał, jak to podpowiadał im, co zrobić, by dobrze wypaść. Pupilek premiera, człowiek z parówkowego portalu, nie będzie błyszczał zblatowaniem się z piłkarzami i piał na blogu, jak to uczestniczył w ostatnich godzinach koncentracji zawodników przed kluczowym meczem (może lepiej było nie zapuszczać tam swojego nosa?).

3. Wygraliśmy Euro jako naród. Przyjazność, gościnność, naturalna radość Polaków podkreślane są w niemal wszystkich wypowiedziach przedstawicieli kilkunastu europejskich nacji, zaskoczonych tym, co zobaczyli w Polsce.

I nie chodzi tu o nowoczesne stadiony, które to niby kochana władza nam zbudowała. (Pomijam bankructwo firm budowlanych i przekręty. Pamiętam o lejącej się na głowy wchodzącym na Narodowy wodzie w czasie większego deszczu, o tym, że stadion ów nie jest przystosowany do meczów z zasłoniętym dachem, bo powstaje tam sauna nie do wytrzymania, że nie można zasunąć dachu przy niskiej temperaturze, że to cacko kosztowało prawie 2 miliardy i że według wstępnych planów – odziedziczonych przez wielkiego budowniczego Drzewieckiego stadionowi miał towarzyszyć tzw. II etap NCS, czyli hala widowiskowo-sportowa, basen i wiele innych elementów. Ech, te dopłaty od automatów o niskich wygranych.) Nie chodzi też o pociągi, którymi podróż np. dla Irlandczyków była również podróżą w czasie – do kilku dekad wstecz - widziałem ich okraszone kwaśnymi minami relacje z kolejowej wyprawy Warszawa-Gdańsk.

Chodzi o nasze wspaniałe cechy niezależne na szczęście od władzy. Dzięki nim i dzięki urokowi Polski, również od władzy na szczęście niezależnym, większość naszych gości chce jeszcze kiedyś wrócić. O Polsce mówi się – i to pozytywnie – na całym świecie (z wyjątkiem kremlowskiej propagandy i paru idiotów z BBC). Chińczycy oszaleli na punkcie Euro, kupują gadżety, śledzą poczynania piłkarzy i wszelkie doniesienia z odległej, ale przyjaznej im Polski (przyjaznej, bo chińscy liderzy uznali nas za strategicznych sojuszników – vide Expo w Szanghaju – co zresztą nasze władze jakby zignorowały). Mamy darmową reklamę nie tylko na Starym Kontynencie, która jest nie do przecenienia!

4. Media nareszcie zajmą się czymś poza Euro. Jest szansa, że zamiast pięćsetnej rozmowy ze świeżo upieczonymi kibicami, którzy potrafią zaśpiewać „Polska, biało-czerwoni” i na tym kończą stadionowy repertuar, posłuchamy w stacjach informacyjnych np. analizy kolejnego podejrzanego samobójstwa popełnionego akurat w dniu, w którym wszystkich miała ogarnąć gorączka nie do zatrzymania po murowanym sukcesie w meczu z Czechami.

5. I wreszcie samo Euro. Wyjątkowy, zaskakujący i trzymający w napięciu turniej – co podkreślają sportowe media w całej Europie. Dla polskich piłkarzy skończył się w momencie, gdy w zasadzie zaczyna się na dobre. I to nawet jeszcze nie ćwierćfinały, ale frapująca walka o wejście do nich. Prawie każdy ma na to szanse i prawie każdy może odpaść. W dodatku przez najbliższe trzy dni trzeba będzie co chwilę przerzucać kanały, by orientować się w zmieniającej co chwilę sytuacji w tabelach.

Grecja i Czechy poznają rywali dziś. I naprawdę trudno przewidzieć, z kim zagrają o strefę medalową. Niemcy są oczywiście prawie pewni awansu, a Holendrzy eliminacji, ale tu wszystko może się zdarzyć. Spotkanie Pomarańczowych z zawodzącymi jak dotychczas Portugalczykami (mimo zwycięstwa nad Danią) może jeszcze skomplikować sytuację w grupie B.

Jest, czym się pasjonować!

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych