Ludzie władzy ulegają pokusie zaczarowania niewygodnej dla nich rzeczywistości i lekceważenia związków zawodowych – z metropolitą gdańskim ks. abp. Sławojem Leszkiem Głódziem dla portalu Stefczyk.info oraz Magazynu "Solidarność" rozmawia Artur S. Górski.
Przed dwoma laty, w rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, mówił ks. arcybiskup „nie czas zwijać sztandary”. Wkrótce minie 21 lat od pierwszych wolnych wyborów parlamentarnych. No właśnie – nie czas? Niektórzy z tych, którzy tworzyli „Solidarność” obrali drogę władzy i tak zwanej nowoczesnej gospodarki wolnorynkowej, w której jakoby nie ma miejsca na związki zawodowe. Były lider związku, mówi nawet o pałowaniu związkowców. Czy nadchodzi kres związków zawodowych w czasach liberalnej gospodarki?
- Trzeba powiedzieć jasno - związki zawodowe są umocowane ustawowo i nie tylko mają prawo, ale i mają obowiązek zabierać głos w sprawach publicznych, nie tylko w kwestiach pracowniczych. „Solidarność” to etap drogi ku odmianie losu, ku naprawie Ojczyzny. "Solidarność" w 2012 roku należy rozpatrywać w trzech płaszczyznach – rzeczywistej, jako związek świata pracy, w sferze moralno-etycznej, jako idea i duch oraz po trzecie – w kategorii muzealno-kombatanckiej...
Muzealno-kombatanckiej?
Jest projekt "Solidarności" gablotowo-wystawowej. To Europejskie Centrum Solidarności.
(...)
Znajdujmy się w sytuacji, gdy punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Innymi słowy – mamy odmienne spojrzenia na te trzy rzeczywistości. Do tego sprawujący władzę mają przecież świadomość, że nie ma dzisiaj gigantów, nie ma wielkich zakładów pracy. Jaki protest może wstrząsnąć krajem? Nie ma Nowej Huty, Ursusa, stoczni. I ludzie władzy ulegają pokusie lekceważenia i czarowania niewygodnej dla nich rzeczywistości i lekceważenia istnienia związków zawodowych.
Ta arogancja władzy ujawniła się w tak istotnym temacie, jak wiek, do którego musimy pracować, by pójść na wypracowaną emeryturę...
W tej debacie przed związkami zatrzaśnięto drzwi. Drzwi parlamentu zamknęli przed „Solidarnością”, ci, którym ta „Solidarność” otworzyła wrota do polityki, otworzyła na oścież drzwi do Sejmu i do Senatu. Interesujące, że na płaszczyźnie idei wszyscy są zgodni. Okazuje się, że można obnosić się z ideami wolności i solidarności, jeździć z tym za granicę. Do Tunezji, do Egiptu i do Ameryki Łacińskiej. Opowiadać slogany na konferencjach. Z tych idei głoszonych na konferencjach, ze sloganów, część historycznych postaci „Solidarności” po prostu żyje – w dosłownym znaczeniu.
(...)
Stoczniowcom, robotnikom zaś zostały szturmówki i ulica.
"Solidarność" to slogan, czy gablota w muzeum?
Ależ ta część dawnych jej działaczy, która dotyka władzy, bądź jest z nią spokrewniona, widziałaby chętnie „Solidarność” tylko w gablocie muzealnej, a sztandar „Solidarności” ich zdaniem najlepiej by się prezentował w gablocie, w jakimś centrum europejskim. Wielokrotnie mówiłem, i raz jeszcze powtarzam, sztandarów nie wolno zwinąć. Bo one są nie do gablot, nie do sloganów, ale do rzeczywistości.
(...)
I dlatego też nie można ulec hasłom głoszonym przez ulegle władzy media, w otoczce pseudonowinek, że związki nie maja racji bytu, że hamują gospodarkę. „Solidarność” jest dalej żywa w rodzinie związków zawodowych europejskich i światowych. To nie wymysł Piotra Dudy, czy Janusza Śniadka.
W obronie „Solidarności” symbolicznie stanęła starsza pani z kiosku przy gdańskiej stoczni, kiedy pojawiła się ekipa, by zdjąć napis „Solidarność” i odsłonić imię Lenina. Trzeba więc bronić Solidarności nad stocznia, gdzie się narodziła?
„Solidarność” się obroni. Do jakich czasów doszliśmy, że Lenin wrócił na bramę zakładu pracy. Na szczęście ludzie prości, którzy wierni są idei, mają rozeznanie co jest dobrem, a co złem. Trzeba podziwiać tych, którzy byli u jej początków i pozostali wierni.
Wolność słowa, zniesienie cenzury prewencyjnej, to postulaty każdego ruchu wolnościowego. Podstawowe prawo człowieka to prawo do swobody wypowiedzi, czyli wolność środków masowego przekazu. Czy jest ono respektowane?
Zablokowanie dostępu odbiorcom TV „Trwam” do programu nadawanego z multipleksu cyfrowego dotyczy ośmiu milionów ludzi. Osiem milionów rodaków ma świadomość, że jest dyskryminowanych i to w imieniu demokracji i pluralizmu. Jeśli instytucje prawne nie są w stanie zapewnić prawa o które ludzie się upominają, to upomniała się ulica. Nie wolno dopuścić do dysharmonii społecznej. Harmonia jest w interesie państwa.
(...)
Część problemów żywotnych dla życia narodu, dla społeczeństwa, idzie jak gdyby drugim nurtem. To tendencja szkodliwa dla bytu państwowego, a część mediów reaguje na przycisk decydentów. Ta malowana nierzeczywistość, to rozdwojenie powoduje, że wytwarza się opór i konflikt między ludem, a władzą, a jak mawiał ksiądz kardynał Wyszyński w takim sporze rację ma zawsze lud. Naród jest suwerenem ojczyzny. Prymas Tysiąclecia możnym tamtej epoki mówił „Non possumus”!
Głos prymasa Wyszyńskiego dzisiaj nie jest przywoływany zbyt często. Dlaczego?
To był głos wołającego na puszczy także w sprawie życia rodzinnego, trwałości małżeństwa, demografii. Dzisiaj mamy odwrócony trapez demograficzny. Przed tym ostrzegał prymas głosem wodza duchowego Kościoła. Dopełnieniem było nauczanie Jana Pawła II.
(...)
Mandat do sprawowania władzy dają wybory. Jeśli niedoskonała jest władza to sięgnijmy do kartki wyborczej i do świadomego głosu. To w czasach totalitaryzmu rządziła uzurpatorska władza. Jednak i niedoskonała demokracja może przerodzić się w tyranię, w panowanie, a nie w służbę. Niedoskonała demokracja podlega wynaturzeniom i wówczas rządzi propaganda i pieniądz.
Więcej na Stefczyk.info oraz w Magazynie "Solidarność"
kim, stefczyk.info, Magazyn "Solidarność"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/134498-abp-slawoj-leszek-glodz-sztandaru-solidarnosci-nie-mozna-schowac-bo-zostanie-szturmowka-i-ulica
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.