W Gietrzwałdzie nadano szkole imię niezłomnego kapłana. Jednak poprawność polityczna kazała usunąć z patronatu słowo „ksiądz”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Na stronie internetowej wciąż nie ma słowa "ksiądz" przed nazwiskiem duchownego. www. gimnazjum.o12.pl/
Na stronie internetowej wciąż nie ma słowa "ksiądz" przed nazwiskiem duchownego. www. gimnazjum.o12.pl/

Wniosek do Rady Gminy w Gietrzwałdzie dotyczył nadania imienia Wojciecha Zinka w brzmieniu: „Gimnazjum im. Wojciecha Zinka w Gietrzwałdzie”. Brak „księdza” w nazwie szkoły to nie przypadek lecz wynik sprzeciwu zgłoszonego przez jednego z rodziców i „kompromisu” jaki osiągnięto kosztem tożsamości księdza Zinka. Dopiero po zainteresowaniu się sprawą lokalnego medium oraz reakcji Kurii, zmieniono kuriozalną decyzję.

16 czerwca 2012 r. odbędą się uroczystości nadania Gimnazjum w Gietrzwałdzie ( przypomnijmy, że jest to miejscowość Objawień Maryjnych)  imienia Księdza Wojciecha Zinka. Gimnazjum chwali się uroczystością na swojej stronie internetowej. Jednak przy nazwisku duchownego nie ma słowa „ksiądz”. Dlaczego? Wniosek do Rady Gminy w Gietrzwałdzie, złożony przez Kapitułę ds. Nadania Imienia Gimnazjum Gminnemu w Gietrzwałdzie, dotyczył nadania imienia Wojciecha Zinka w brzmieniu: „Gimnazjum im. Wojciecha Zinka w Gietrzwałdzie”. Można było podejrzewać, że brak słowa „ksiądz” był przypadkowy. Nic bardziej mylnego. Był to wynik sprzeciwu  zgłoszonego przez jednego z rodziców – członka Kapituły –  i  „kompromisu” jaki osiągnięto kosztem tożsamości księdza Zinka. Protokół z posiedzenia Kapituły nie wspomina o tej sytuacji. Sprawę opisuje olsztyński miesięcznik „Debata”.

„Tak spreparowany i przekazany pod głosowanie Radzie Gminy fortel udał się całkowicie. Zasugerowani nienaganną zawartością uzasadnienia wniosku radni nie dostrzegli braku dwóch literek przed nazwiskiem patrona i jednogłośnie uczynili nim człowieka, który zapewne nigdy nie istniał. Bo przecież syn Antoniego i Augustyny Zinków otrzymał na chrzcie imię Adalbert, który od 1925 r. jako ksiądz Adalbert (Wojciech) Zink żył do 1969 r. Z nakazu poprawności politycznej i z potrzeby zgody narodowej Kapituła ds. Nadania Imienia Gimnazjum, pozbawiła Wojciecha Zinka kapłaństwa. I wszystko zagrałoby według planu, gdyby nie dociekliwość Kurii Archidiecezji Warmińskiej - partnera, który był niezbędny do współpracy. Dopiero kategoryczna odmowa arcybiskupa  Wojciecha Ziemby udziału w tak zaplanowanym przedstawieniu, otrzeźwiła członków Kapituły na tyle, że złożyli do Rady Gminy nowy, uzupełniony o prawdziwego ks. Wojciecha Zinka, wniosek. Oczywiście tłumacząc zaistniałą sytuację zwykłym błędem”-

pisze publicysta i prezes fundacji „Debata” Bogdan Bachmura. Po zainteresowaniu się sprawą przez miesięcznik „Debata” oraz jednoznacznej reakcji Kurii Archidiecezji Warmińskiej, zrezygnowano z kuriozalnej decyzji i zmieniono uchwałę. Niestety na stronie internetowej szkoły wciąż widnieje notka biograficzna duchownego bez słowa „ksiądz” przed nazwiskiem. Zapewne jest to wina administratora portalu. Trudno natomiast nie zauważyć, że cała sytuacja pokazuje jak poprawność polityczna wchodzi do umysłów Polaków. Ciężko roztrząsać jakie były przyczyny absurdalnego kompromisu, który polegał na wyrugowaniu słowa „ksiądz” sprzed nazwiska duchownego. Można jednak podejrzewać, że chodzi o infantylnie pojęty rozdział państwa od Kościoła. Jednak w przypadku sprawy z Gietrzwałdu mamy do czynienia z czymś smutniejszym.

„Sądu nad tożsamością księdza Zinka dokonali nie tylko ludzie, którym godność księdza z natury do wizerunku szkoły nie pasowała, ale również katolicy, dla tzw. świętego spokoju. Wszyscy, niezależnie od intencji, które nimi kierowały, odnowili ducha minionych, komunistycznych czasów, wpisując się w formę nowej, antyreligijnej krucjaty. Dopisując do historii ks. Zinka ciąg dalszy, jakże  spójny z tym, czego doświadczył za życia. Pewnym wyjaśnieniem niechęci do kapłaństwa Wojciecha Zinka może być fragment protokołu z posiedzenia Kapituły, w którym czytamy: „niemieckie pochodzenie księdza, przywiązanie do warmińskości oraz nastawienie na dialog niejako antycypowały już kilkadziesiąt lat temu ideę zjednoczonej Europy”. Świeżo wykreowany na protoplastę Zjednoczonej Europy ks. Zink ze swoim kapłaństwem do nowego, demokratycznego i politycznie poprawnego świata nie pasował. Dzięki Bogu i czujności swoich braci w kapłaństwie jednak prawdziwy Ksiądz Wojciech Zink będzie patronem Gimnazjum w Gietrzwałdzie. Mam nadzieję, że w kronice szkoły powyższa historia zostanie utrwalona, by lekcja z niej płynąca nie została zmarnowana”-

zauważa Bachmura w miesięczniku Debata (www.debata.olsztyn.pl) . Warto przy okazji przypomnieć kim był niezłomny kapłan. Prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński miał powiedzieć, że ks. Zink to „najsłynniejszy z księży w historii Kościoła rzymsko-katolickiego na Warmii”. „Debata” przypomina biografię duchownego. Urodzony w 1902 r. w Bydgoszczy Adalbert (Wojciech) Zink był synem Augustyny, z domu Tyżak, Warmianki z Woryt koło Gietrzwałdu i Antoniego Zinka. Aresztowany i wywieziony przez żołnierzy sowieckich w styczniu 1945 r.; na najważniejszą i najtrudniejszą próbę wiary i charakteru ks. Zink został wystawiony w latach największego stalinowskiego terroru, po usunięciu siłą 26 stycznia 1951 r. z diecezji warmińskiej administratora apostolskiego ks. Teodora Benscha. Tego samego dnia Rada Konsultorów Diecezjalnych wybrała na jego następcę ks. Wojciecha Zinka. Przeciwności, z którymi przyszło mu się zmagać, związane z próbami podporządkowania Kościoła władzom komunistycznym, znalazły swój finał 2 października 1953 r., tydzień po aresztowaniu Prymasa Wyszyńskiego, kiedy to ks. Wojciech Zink, rządca diecezji warmińskiej, został aresztowany i wywieziony do więzienia na Mokotowie, który opuścił po 16 miesiącach z zakazem powrotu do diecezji. Zezwolenie powrotu na Warmię otrzymał dopiero po październiku 1956 r. We fragmencie memoriału Episkopatu do Rady Ministrów z 8 maja 1953 r. zatytułowanego „Non possumus” poświęconym Warmii biskupi napisali, że to „co wycierpiał od władz administracyjnych taki ks. Zink w Olsztynie, autochton, człowiek, który całe życie dążył do Polski – trudno opisać. Mogłoby to największego przyjaciela wrogiem uczynić, choć nie złamało tego dzielnego Warmiaka”. Ksiądz Zink nie podpisał deklaracji Episkopatu akceptującej aresztowanie prymasa Wyszyńskiego. Nie wyraził też zgody na odczytanie z ambon informacji o jego aresztowaniu. To właśnie ten akt najwyższej odwagi i lojalności oraz słowa prymasa Wyszyńskiego o „Niemcu i psie”, którzy jako jedyni stanęli w jego obronie (pies prymasa, Baca, rzucił się na ubowców, którzy przyszli go aresztować) miały go rozsławić. W rzeczywistości to, co uczynił, okazało się dla wielu wyrzutem sumienia tak wielkim, że skazano go na dziesiątki lat zapomnienia.

 

Ł.A

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych