Bandyta w więzieniu dostanie pomoc lekarza bez kolejki, a uczciwy człowiek musi czekać miesiącami na wizytę u kardiologa czy okulisty. W dodatku za skazanego składki do ZUS i za lekarstwa płaci państwo - czyli my - a normalny człowiek sam musi pokryć wszystkie koszty – pisze „Fakt”.
Dziennik przywołuje wypowiedź mjr. Sławomira Melera, rzecznika Aresztu Śledczego w Słupsku dla portalu rynekzdrowia.pl:
Na konsultację u lekarza specjalisty czeka się przeciętnie kilkanaście dni. Jeśli potrzeba konsultacji ze specjalistą, który nie jest dostępny w więziennej służbie zdrowia, to korzystamy z cywilnej służby zdrowia, też w zdecydowanie krótszym czasie niż oczekujący w normalnych kolejkach.
Jak tłumaczy Luiza Sałapa, rzeczniczka Służby Więziennej, jeśli istnieje potrzeba, skazanego pod konwojem wiezie się do zwykłego szpitala. Więzień może też wnioskować o przerwę w odbywaniu kary, jeśli hospitalizacja ma potrwać dłuższy czas. Podobnie dzieje się w przypadku aresztowanych tymczasowo – u nich możliwe jest uchylenie aresztu.
Więzienie nie zapewnia opieki neurologicznej, kardiologicznej i onkologicznej. Do niektórych więzień kardiolog przychodzi z zewnątrz. Wtedy tworzona jest lista skazanych, którzy muszą się z nim spotkać
– mówi Sałapa.
Jak komentuje dla „Faktu” wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia Tomasz Latos, taka sytuacja jest naganna:
To dowód na to, że ministerstwo zdrowia i ministerstwo spraw wewnętrznych straciło kontrolę nad tym, co się dzieje w polskiej służbie zdrowia i przykład na nieudolność rządu.
Dziwne to zwłaszcza dlatego, że akurat więźniowie poczekać mogą.
e-fakt.pl, znp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/134209-gdzie-najszybciej-dostac-sie-do-lekarza-specjalisty-w-wiezieniu-za-kratami-na-wizyte-czeka-sie-kilkanascie-dni