Rosyjski kibole pod wodzą współpracownika rosyjskiego nacjonalisty Władimira Żirinowskiego pokazali niedawno we Wrocławiu na co ich stać. Postać Aleksandera Szprygina, który jest demiurgiem rosyjskich kibiców również nie nastraja zbyt pozytywnie przed jutrzejszym marszem tysięcy rosyjskich kibiców. „GPC” podała, że przez większą część życia Szprygin jest członkiem nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR), gdzie pełni funkcję doradcy ds. sportu lidera ugrupowania skrajnego populisty i nacjonalisty Władimira Żyrinowskiego. Nazwisko tego polityka nie wystawia najlepszego świadectwa jego współpracownikom. Zestawiając je z działaniami rosyjskich kiboli sprzed kilku dni, można mieć uzasadnione obawy o to co stanie się podczas meczu z Polakami. Szpyrigin oficjalnie zaprzeczył, że rosyjscy kibice będą podczas meczu puszczać w powietrze papierowe samolociki, o czym mówiono w niektórych kręgach w Polsce. Również fani futbolu ze Smoleńska zapewniają, że pochowają rosyjskie flagi z napisem Smoleńsk by nie ranić uczuć Polaków. Nie mamy powodu by nie wierzyć rosyjskim kibicom. Nawet jeżeli przewodzi im współpracownik polityka, który nazwał nasz kraj „prostytutką”, to nie możemy z góry przekreślać jego zapewnień. Podejrzewam, że zarówno Rosjanie jak i Polacy nie wywołają żadnej awantury podczas marszu przez Warszawę. Nikomu na tym nie powinno zależeć. W końcu Rosji również zależy na dobrym pijarze, który kraj Putina znakomicie buduje. UEFA jest zaś wrażliwa na to co dzieje się na stadionach. Niestety prawdziwe "afterparty" po meczu przenosi się na ulice.
Można mieć więc poważne obawy co się stanie po meczu Polski z Rosją. Reprezentacja Dicka Advokaata pokazała w spotkaniu z Czechami, że jest w znakomitej formie i może być jednym z głównych faworytów do zdobycia złotego medalu na Euro 2012. Patrząc na fenomenalną formę Rosjan, i to co zaprezentowali Polacy w drugiej połowie meczu z Grecją, można śmiało postawić tezę, że jedynie cud może nas uratować przed porażką. Niestety fatum jest tak złośliwe, że spowodowało, iż gramy z Rosjanami nie tylko w rocznice końca komunizmu w Rosji, ale podczas narodowego święta Rosjan. Entuzjazm po wygranym przez Rosję meczu może być niestety widoczny na ulicach Warszawy. Niewiele trzeba by rozdrobniony tłum podpitych kibiców świętujących zwycięstwo nad Polską został sprowokowany przez Polaków, albo sam zaczął awanturę z grupkami biało- czerwonych fanów, którzy będą opłakiwać przedwczesne odpadnięcie Polski z turnieju. Wówczas wystarczy iskra by wzniecić pożar, który z pietyzmem zrelacjonują rosyjskie media. Tego należy obawiać się najbardziej. Co natomiast się stanie jeżeli Polska dokona cudu nad Wisłą i pokona Rosjan? Wściekłość rosyjskich kibiców może być wówczas jeszcze większa. Relacje Polaków z Rosją nie są naprawdę różowe, jak starają się przedstawić to infantylne media. Rzekome pojednania polsko-rosyjskiego po katastrofie smoleńskiej zostało totalnie zdewastowane przez „katastrofę posmoleńską”, za którą jest odpowiedzialny polski rząd. Do tego dochodzi niezabliźniona rana po sowieckiej okupacji w naszym kraju. Tego wszystkiego nie da się zamieść łatwo pod dywan.
Mam oczywiście nadzieję, że moje kasandryczne przepowiednie pozostaną wyrazem mojego wrodzonego pesymizmu i jutro położymy się spokojnie spać. Może remis zapewniłby taki scenariusz?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/134168-papierowe-samolociki-na-stadionie-miejmy-nadzieje-ze-nikomu-nie-przyjdzie-do-glowy-taka-prowokacja-co-nas-jednak-czeka-po-meczu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.