Ogłoszono właśnie, że parówkowy portal Tomasza Lisa ma nieco ponad 300 tysięcy unikalnych użytkowników miesięcznie. A zatrudnia - jak wieść niesie - ponad 20 osób. Portal wPolityce.pl, ma według wskazań Google Analytics, 600 tysięcy unikalnych użytkowników miesięcznie, a pracuje w nim, głównie za darmo, dla prawdy, zaledwie kilka osób. W tej sytuacji nerwowość i irytacja cudownego dziecięcia III RP jest całkowicie zrozumiała. Podobnie jak obelgi typu "swołocz", które ten wrażliwy publicysta mnoży ostatnio w swoich komentarzach.
Szuka chłopak rozgłosu, bo każdy klik się liczy. Zwłaszcza gdy raz się weszło na drogę skandalu i krzyku, innej drogi nie ma. Trzeba wyzywać i rzucać obelgi by zwrócić na siebie uwagę, bo normalnie nikt tam ine zagląda, nikt się z tym medium nie liczy. Przecież nawet spółki z udziałem skarbu państwa i zaprzyjaźnione prywatne firmy tak szczodrze wspierające nieudane przedsięwzięcie Lisa nie dadzą rady zjadać co miesiąc takiego pasztetu. To jest z punktu widzenia ekonomicznego największa chyba klapa w historii polskiego Internetu. A biorąc pod uwagę nadęcie z jakim startowano - także najśmieszniejsza.
Więc Tomasz Lis rozgląda się wokół i szuka kogo by tu zaczepić. Zazwyczaj wybrani na cel nie reagują, bo polemizować z Lisem to tak jakby wdawać się w intelektualną dyskusję z sympatyczną Kasią Cichopek, która tak często gości w jego programach. To jest ten poziom. Lis najlepiej wypada w kolorówkach i tam powinien pozostać.
Czasem jednak trzeba się do polemiki zniżyć, zwłaszcza wtedy gdy Lis próbuje wygumkować swoją rolę w kluczowych momentach III RP. Rolę człowieka zawsze stającego po stronie sił broniących agentury i postkomunistów.
Szef parówkowego portalu napisał wczoraj, odnosząc się do wypowiedzi red. Piotra Semki na naszym portalu:
Rozumiem, że Jacek Żakowski chce niuansować wychodząc z założenia, że nawet wśród PiS-owskich propagandzistów są lepsi i gorsi. Niestety w tym wypadku walnął kulą w płot.
Na moim ulubionym portalu, wpolityce.pl, swoistym biuletynie propagandowym PiS-u, redaktor Semka opisuje, jak to dokonał się lincz na rządzie Olszewskiego, co dziennikarze przyjęli według niego z zachwytem.
I dalej Lis dowodzi:
Pisze na przykład Semka, że 4 czerwca mówiłem do Lecha Wałęsy - niby żartem - "Panie prezydencie, niech nas Pan ratuje". Cóż, nie miałem wtedy najmniejszych szans powiedzieć czegokolwiek Lechowi Wałęsie, taką okazję miałem 8 miesięcy wcześniej, w czasie wywiadu w Belwederze, potem - dopiero trzy lata później w San Francisco. Sama myśl, że ja, 26-letni wtedy dziennikarz, mogłem mówić do prezydenta Wałęsy "jakby żartem", jest kuriozalna. Ale na razie to moje słowa. Pytanie skąd Semka wziął swoje. Otóż łatwo to sprawdzić, na YouTube jest bowiem film Jacka Kurskiego i... Piotra Semki "Nocna zmiana", skądinąd film propagandowy i pełen manipulacji, ale niech tam. W jednej ze scen widać, jak stoję obok Moniki Olejnik i Barbary Górskiej, wtedy z Radia Zet. I to do nich, rzeczywiście kpiąco, ze śmiechem, mówię, że ktoś powinien powiedzieć Wałęsie "Panie prezydencie, niech pan nas ratuje".
Od prawie 20 lat czytam w prawicowych gazetach, a od kilku na prawicowych portalach, że to ja coś mówiłem Wałęsie. Rozumiem, że PiS-owska dziatwa w internecie sadzi te bzdety na swych portalach, ale tak poważny dziennikarz jak redaktor Semka też? Nie może obejrzeć swojego filmu? Za dużo roboty?
Jest prawdą, że sformułowanie w wypowiedzi Piotra Semki nie było wystarczająco precyzyjne, ale w swojej istocie było jak najbardziej prawdziwe. Lis naprawdę powiedział, chwilę po przejściu obok niego Mieczysława Wachowskiego, następujące zdanie:
Trzeba było krzyknąć, Panie prezydencie, Polska z Tobą!
Powiedział to do Moniki Olejnik i Barbary Górskiej. A czy żartobliwie? Gdy ogląda się cały film nasuwa się raczej inny wniosek - triumfująco, w kontekście zbliżającego się obalenia rządu Olszewskiego.
Wcześniej Lis zwierza się koleżankom, (budując nastrój grozy), że o 5 nad ranem usłyszał śmigłowiec i pomyślał: "Kurde, zaczęło się".
Zresztą, polecam wszystkim obejrzenie "Nocnej zmiany". Wtedy nasuwa się inne pytanie niż zadaje sam Lis. Pytanie dlaczego wstydzi się swojej roli w wydarzeniach 4 czerwca 1992 roku? Skoro tamten rząd był tak zły, a uchwała lustracyjna Sejmu wykonana tak źle, to właściwie Lis powinien być z siebie dumny. Jak widać nie jest i to też ciekawa nauczka dla wszystkich - pewne zachowania po latach powodują jednak wstyd.
A relacja Piotra Semki o tamtych wydarzeniach jest niezwykle wartościowym dokumentem o tym jak się w III RP zarabiało na pozycję gwiazdy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/133808-dlaczego-tomasz-lis-wstydzi-sie-swojej-roli-w-wydarzeniach-4-czerwca-1992-roku-dlaczego-chce-to-wymazac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.