Nasz wywiad z Aleksandrą Olszewską, gospodynią Placu Solidarności, kioskarką z kiosku z pamiątkami przy stoczniowej bramie nr 2 Stoczni Gdańskiej.
- W 2012 roku trzeba było znów zawalczyć o Solidarność w miejscu, gdzie ten związek się urodził. A wszystko przez Lenina na Bramie nr 2 dawnej stoczni. Dzielna z Pani kobieta, która nie dała ruszyć „Solidarności”…
- Cóż mi mogą zrobić? Nie daliśmy się w stanie wojennym. Nie damy się teraz. Ja tu mam oko na wszystko. Jak ten Lenin nad bramą się pojawił to czułam, że coś z tym miastem jest nie tak, że komuś przy tym odbiło. „Solidarności” ruszyć nie pozwoliłam i nie pozwolę. Żeby to jak najdłużej było, ale wie pan – nie wiadomo jak to będzie.
- Na razie wódz bolszewików zniknął pod „Solidarnością”…
- I niech tak zostanie. To taki symbol, czyż nie? Ja tu jestem od trzydziestu lat. To jest moje miejsce. Ja tu tyle pielęgnowałam. I po tylu latach nie pozwolę na Lenina.
- Przepędziła Pani tych, co mieli polecenie „Solidarność” zerwać. Emocje w Pani zagrały?
- Jak przyjechali ściągać ten napis „Solidarność” wieczorem, to tak się zdenerwowałam, tak nakrzyczałam. „A co wy tu chcecie. Nie pozwolę i już! Na pewno nie!”. Tak byłam zdenerwowana, że do tych z „Zieleni”, co przyjechali napis zdjąć, podeszłam i powiedziałam: nie właźcie na drabinę bo was wywalę z tej drabiny. Takie we mnie emocje były. Oni te kamizelki swoje założyli. Popatrzyli, pogadali. I tyle. Ludzie wyszli z kościoła i dalej mi gratulować. „Obroniła pani „Solidarność””. Tak mi mówili. Teraz to nasi studenci pilnują by nocą „Solidarności” nie ściągnęli. Mam tu swoich chłopaków (śmiech). Pilnują mnie i Solidarności. Na tym Placu i wokół tego Placu się wychowali.
- Wie pani kto tą akcję z zakryciem Lenina przeprowadził?
- Po co ludziom nieprzyjemności? Mało to kłopotów? Policja już o piątej nad ranem się pojawiła. Strażnika z przemysłowej ochrony trzymali godzina na komisariacie, bo szarfa „proletariusze wszystkich krajów” znad bramy zniknęli.
- W 1980 roku imię Lenina nad bramą było. To może warto było taki napis przywrócić?
- A co Lenin miałby tutaj do roboty? To nie jest nasza historia. Nie pozwolę póki ja tu jestem. Niech się zastanowią ci, którzy takie pomysły leninowskie podsuwają, a potem jeszcze chcą zrzucić „Solidarność” by Lenina odsłonić.
- Lenin wiecznie żywy. Może to duch bolszewików do Gdańska zawitał?
- To go przepędzimy. Ale wie pan coś mi tu nie grało. Ten nowy dyrektor ECS, co się obok nas buduje, z Berlina sprowadzony Basil Kerski no to czy on rozumie to miejsce? Po co go Adamowicz sprowadzał? Potem się zaczęła ta historia. Dziwię się prezydentowi, bo pana prezydenta Adamowicza to znam i w kościele go widuję, u Świętego Jakuba na mszach świętych. On i pięćdziesiąt złotych na tacę rzuci, a ja złotówkę. Taka między nami różnica, ale co wspólnota, to wspólnota. A tu mu coś z Leninem odbiło. Kto sobie uroił tego Lenina?
- Proszę się nie dziwić. To może taki projekt artystyczny? Turyści znowu będą się przyglądali, może pamiątki lepiej się będą sprzedawały?
- Nie biznes na pamiątkach teraz. Kiedyś to ludzie kupowali koszulki, flagi. Teraz co najwyżej breloczek. Pocztówkę. Trzydzieści złotych w kasie. Ludzie teraz biedniejsi są. Pieniędzy nie mają. Nawet ci zagraniczni mniej chętnie po pamiątki przychodzą. Niemcy to już w ogóle nie. Może na EURO coś więcej kupią, ale ja tam na to nie liczę za bardzo. Wie pan i tak pamięć jest ważniejsza od pamiątki – tak czasem sobie myślę. Ale pamiątki to symbole. Mam ich tutaj trochę.
- Walka z Leninem o „Solidarność” też jest symboliczna…
- Bo widzi pan, oni przyjechali w nocy Lenina zamontować. Tak pod strachem, o północy. To przyszła młodzież i dostał wódz rewolucji jajkami z czerwoną farbą. Po co tego Lenina przywracać. To zbrodniarz był nad zbrodniarze.
- Solidarność w końcu zwyciężyła dzięki Pani.
- Jak się ucieszyłam, jak zobaczyłam Solidarność nad bramą. Najpierw flaga tutaj była, ale wiatr ja zrzucił. Aż ręce w górę same się uniosły. Dzielne chłopaki tego dokonali. Fajna młodzież. To co się ma zrobić to się robi. I sprawa załatwiona. Tu wszystko widzę. Jakbym przeczuwała. Bo i bramę wymienili. Tego dnia bodaj w niedzielę po południu zostawiłam kartkę „złodziej przychodzi w nocy” – napisałam. Jak bym przeczuwała. Szybko wymienili bramę. Ale to nie jest ta sama brama. Miało być tak jak w 1980 roku, a nie jest. To nie jest już moje, to nie jest historia. A to miejsce szanować trzeba. Tu przy bramie od kul padł Andrzej Perzyński w 1970 roku, taki młody stoczniowiec. Wszystko było pod tamtą bramą. Tamta brama miała szczebelki niżej. Tamta brama była do samej ziemi. Bez kółek.
- Skąd w Pani taka silna wola, tyle ducha?
- O tu, na ścianie proszę pana to są wszyscy moi patronowie. Ksiądz Kardynał (Stefan Wyszyński) ma miejsce honorowe. Co to za wielki człowiek był. Modlę się codziennie by jak najszybciej był błogosławiony. Przed wielu laty komunii świętej mi udzielił na Jasnej Górze. Z jego ręki wraz z braćmi ją otrzymałam. Bo ja w Częstochowie kiedyś mieszkałam. Siedem kilometrów od Jasnej Góry. Rodzina świętej pamięci ojca z Częstochowy jest, a mamusia z Wielkopolski. Później na Wybrzeże los mnie przygnał. Tu ze mną jest ksiądz Jerzy Popiełuszko, dzielny skromny ksiądz. I jest Jan Paweł II jak przy Pomniku stoczniowców był. Jest i Nastassja Kinski. Piękna kobieta. To plakat z 1989 roku. Niemcom to szczególnie się on podoba.
- Ten kiosk to Pani życie. W 1980 już tutaj pani była?
- Nie tak proste to było. Najpierw tu taki stoczniowiec, starszy pan Stanisław kiosk prowadził W stanie wojennym z tego same kłopoty miał. Co otworzył kiosk z pamiątkami już milicja do drzwi pukała, albo w szybkę. To mi się wydawało, że trzeba mu pomóc. Była ze mną pani Maria Tomasik, pielęgniarka i był pan Edward, który na wózku jeździł, ale też miał „trabancika”. Kwiaty woził. To on przywiózł tablicę od księdza Jankowskiego ze słowami „W takim miejscu milczenie jest krzykiem”. Tak Opatrzność zrządziła.
- To był rok 1987?
- Te słowa na tablicę podpowiedziałam księdzu Jankowskiemu, bo była wszędzie za Papieżem i je usłyszałam. W 1987 roku tutaj klęczał Papież. W samotności. Bo nas, tłum ludzi, ZOMO i SB od Ojca Świętego „zomotrasą” odgrodzili. Ci milicjanci i esbecy stali do Jana Pawła tyłem odwróceni. Tak było. Co ja się z tego kiosku później napatrzyłam…
- To jest Pani miejsce na Ziemi?
- Jak nas tutaj trójka była, to w końcu uradziliśmy, że księgowa, kiosk poprowadzę. „Ala poprowadzi”. I tak zostało. Od lat 80. tutaj jestem. Wcześniej już na Placu służbę swoją pełniłam. Imię mi wtedy nowe nadali. Maria. Taki czas był. I ta „Maria” ze mną została.
Taka byłam konspiratorka.
- Były kłopoty, jakieś szykany?
- We pan łazili za mną wtedy trochę. Za ten Plac Solidarności. Nie ma co mówić. Ksiądz Bernard Zieliński z Brzeźna to mówił na pielgrzymkach - Nie chodź dziewczyno po jezdni. Trzymaj się od strony pobocza, bo jeszcze coś ci się przytrafi. To co mi zrobić mogą teraz? Bo ja ruszyć stąd „Solidarności” nie pozwolę.
- Była Pani w „Solidarności”?
Pan Alojzy Szablewski mnie przyjmował w 1980 roku. Mam legitymację numer 24. W strajku jak w „Bałtyku” pracowałam pieszo z Oliwy czekoladę stoczniowcom nosiłam. Maż w Stoczni Północnej pracował. W tamten sierpień pięknie było. Byłam później w komitecie społecznym budowy Pomnika tych, co w Grudniu zginęli.
- I tak teraz Pani jest takim nieformalnym kustoszem tego miejsca? Turyści, dziennikarze, filmowcy zawsze tutaj są…
- Dbałam o to miejsce. By nie śmiecili, petów nie rzucali. Pytają „Kto mi płaci?”. Ten co na górze. Bóg mi za to zapłaci. Bo to plac Solidarności i mój też. Teraz niby film o Wałęsie kręcą. Niech kręcą. Co? Lenin im potrzebny? Dobry reżyser znajdzie wyjście. Mnie ta ich filmowanie mało obchodzi. Tyle na tym placu widziałam, że niejeden film by powstał.
- Tutaj toczyła się historia…
- Widziałam na tym placu wszystkich świętych. Widziałam Ronalda Reagana, pamiętam Thatcher i Bucha. Widok naszego papieża został ze mną na zawsze. Co tu się na tym placu nie działo. Długo by opowiadać.



Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/133685-nasz-wywiad-starsza-pani-z-kiosku-co-solidarnosc-obronila-jak-lenin-nad-brama-sie-pojawil-to-czulam-ze-cos-z-tym-miastem-jest-nie-tak-ze-komus-odbilo