Bez względu czy wygra Obama czy Romney, to naprawdę ostatnie chwile na militarne układy z Waszyngtonem. Za chwilę może się okazać, że „buty amerykańskich chłopców” nad Wisłą już nie staną. Parafrazując poetę: spieszmy się układać z Amerykanami, bo tak szybko z Europy wychodzą.
Prezydent Obama deklarował po niedawnym szczycie NATO w Chicago, że Sojusz „jest silniejszy, ma większe zdolności obronne i jest bardziej gotowy na przyszłość”. Z drugiej strony wiadomo, że jeśli wygra drugą kadencję – da zielone światło do cięć na siły zborjne rzędu 400 mld w dziesięć lat. Kolejne 500 miliardów może być obcięte już 1 stycznia 2013 r. – to efekt tzw. sekwestru czyli automatycznych cięć wszystkich pozycji budżetu jak leci w związku z nie osiągnięciem porozumienia pomiędzy Kongresem a Białym Domem w sprawie zrównoważenia budżetu.
Kandydat Mitt Romney krytykuje Obamę za cięcia i obiecuje z kolei, że nie pozwoli na osłabienie NATO ani więzi sojuszniczych a na siły zbrojne fundusze się znajdą. Ale może się okazać, że i prezydent Romney (jak wygra) będzie musiał się pogodzić z końcem obecności US Army w Europie (nieustannie od 1944 r.) Nie tylko z powodu wymogów budżetowych, ale także ze względu na... głos wyborców. Ostatni sondaż Rasmussen Report (wyborcy deklarujący udział w wyborach) pokazuje wyraźnie: 51 proc. Amerykanów chce wycofania wszystkich oddziałów wojskowych z Europy i pozostawienia obrony kontynentu jego mieszkańcom. To wzrost w porównaniu z porpzednim miesiącem (47 proc.), choć trzeba przyznać, że były miesiące że podobne zdanie wyrażało i 55 proc. Tylko 29 proc. przebadanych 1.000 osobach w dniach 20-21 maja br. (a więc w czasie szczytu NATO) nie zgadza się na wycofanie i pozostawienie obrony Europy samym Europejczykom.
Zmęczeni wojnami w Iraku i Afganistanie (w których zginęło odpowiednio: 4.485 i 1.857 żołnierzy), Amerykanie mają coraz mniejszy apetyt na bronienie kogokolwiek. Ciekawie wygląda w Rasmussen Raport rozbicie – 46 proc. reprezentantów klasy politycznej jest przeciw wycofaniu wojsk z Europy, ale aż 55 proc. „zwykłych” Ameryknaów myśli, że to bardzo dobry pomysł. Widać też lekką różnicę w poglądach politycznych: wycofywać wszystkie wojska z Europy chce 52 proc. Demokratów przy 46 proc. Republikanów.
Nie zapominajmy, że wycofanie z Afganistanu będzie się wiązało z dodatkowymi wydatkami, choćby na odtworzenie zużytego sprzętu i zapasów. Biorąc pod uwagę zakładane cięcia (nawet 900 mld dolarów w ciągu), na zapowiadanym wycofaniu już teraz dwóch brygad bojowych w Niemczech się nie skończy. Przynajmniej administracja Obamy ma priorytety, gdzie indziej – Chiny, Korea, Japonia, Indie, Pakistan, Bliski Wschód. Zwłaszcza, że po tak drastycznych cięciach Ameryka już właściwie zrezygnowała ze strategii możliwości prowadzenia dwóch wielkich konfliktów zbrojnych jednocześnie.
Euro-optymiści powiedzą i dobrze, i bez Amerykanów Europejczycy sami sobie poradzą. Otóż, poradzą sobie raczej słabo. Dowód? Ostatnia operacja lotnicza Sojuszu nad Libią. Z tajnego podsumowania, jakie wyciekło do mediów (http://www.nytimes.com/2012/04/15/world/africa/nato-sees-flaws-in-air-campaign-against-qaddafi.html?_r=2&pagewanted=all) wynika jednoznacznie: sojusznicy bez USA nie poradziliby sobie z Kadafim. Choć Europejczycy i Kanadyjczycy wykonywali większość lotów bojowych nad Libią to paru tygodniach zabrakło im precyzyjnej amunicji made in USA (zużyli cały zapas 7,7 tys. bomb i rakiet). Dodatkowo opierali się na amerykańskich zdolnościach wywiadowczych, zwiadowczych oraz rekonesansu, nie wspominając o powietrznych tankowcach US Air Force. A przy ewentualnej zbrojnej interwencji w Syrii (zwłaszcza wobec posiadanego bardzo sprawnego systemu obrony przeciwlotniczej produkcji rosyjskiej), akcja w Libii to betka.
Europejczycy zdecydowanie za mało wydają na siły zbrojne: w ciągu ostatnich dwudziestu lat wkład europejskich sojuszników w potencjał NATO spadł z ok. 33 do 20 proc. USA wydają ponad 4 proc. PKB, europejscy sojusznicy – średnio 1,6. Bez zwiększenia finansowego zaangażowania – a o to będzie trudniej w czasach zaciskania pasa – NATO stoi przed możliwością popadnięcia we „wspólny brak militarnego znaczenia” (wg słów byłego już sekretarza obrony USA Roberta Gatesa). Pewne zmiany w kierunku polepszenie sytuacji europejskich sił wojskowych NATO poczyniono także podczas szczytu Sojuszu w Chicago. Pytanie czy będziemy gotowi zanim Amerykanie rozpoczną odwrót z Europy?
Paweł Burdzy z Chicago
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/133542-odwrot-z-europy-coraz-blizej-to-naprawde-ostatnie-chwile-na-militarne-uklady-z-waszyngtonem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.