Nawet prezydent Obama, wręczając pośmiertny Medal Wolności dla Jana Karskiego, powiedział o "polish death camps".
Dobrze, że Jan Karski otrzymał amerykański Medal Wolności pośmiertnie, bo gdyby żył, musiałby usłyszeć od prezydenta Obamy, że dostaje go za przekazanie informacji o „polish death camps” czy o polskich obozach śmierci.
Aż Rotfeld, który ten medal przyjmował z rąk Obamy, skrzywił się i odsunął od Obamy, gdy o tych polskich obozach z ust prezydenta usłyszał.
2. Możemy sobie słać protesty, listy, sprostowania, możemy się dyplomatycznie i politycznie oburzać – ale świat już swoje wie, a wiedzę te potwierdził i ugruntował prezydent USA, w końcu najważniejszy polityk świata – Żydów wymordowano w polskich obozach śmierci. Czyli kto wymordował? Polacy oczywiście!
Obama też wspomniał „Warsaw Ghetto”. Cały świat zresztą wie, że w warszawskim gettcie było powstanie. Przeciw komu Żydzi powstali w Warszawie? Jak to przeciw komu, a w jakim kraju Warszawa leży?
Tym bardziej Karskiemu chwałą, że zawiadomił Amerykę o zbrodniach swoich krwawych rodaków.
3. To zresztą nie była pierwsza polska zbrodnia. Rosja pamięta, że w 1920 roku Polacy zamordowali pod Warszawą wielu bolszewików. Dobrze, że nowocześni Polacy pod Radzyminem pomnik tym bolszewikom postawili.
Dobrze, że w tropieniu polskich zbrodni nie ustaje też niezmordowany Tomasz Gross i „Gazeta Wyborcza”. Parę tygodni temu gazeta opisała, jak to w czasach okupacji Polak sprowadził żandarmów na kryjówkę Żydów i Żydzi zostali wymordowani. Nie bandyta Niemców sprowadził, tylko Polak sprowadził żandarmów. A jakich żandarmów? Gazeta nie pisze, ale wiadomo – polskich oczywiście, no bo gdzie mordowano Żydów, jeśli nie w Polsce.
A Niemcy? A Niemcy, podobnie zresztą jak Anglicy, boją się polskiego faszyzmu i zastanawiają się, czy jadąc na EURO brać ze sobą trumny...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/133428-gorzej-wreczyc-tego-medalu-obama-nie-mogl