Minęło pół roku obecnej kadencji Sejmu i muszę stwierdzić, że moja diagnoza odnosząca się do sposobu prowadzenia polskiej polityki europejskiej, którą przedstawiłem u progu kadencji, w październiku 2011 roku, nie dość, że pozostaje aktualna, to jeszcze można powiedzieć, że opisane schorzenie pogłębiło się.
Jaka była ta diagnoza? Otóż mówiłem wtedy, że istotne decyzje, w podejmowaniu których Polska uczestniczy na poziomie ponadnarodowym w Unii Europejskiej, zapadają poza kontrolą parlamentarną. Wtedy jeszcze uważałem, że to wynik bałaganu wywołanego wyborami. Dziś jestem przekonany, że ten chaos i tajność jest świadomym wyborem obozu władzy w Polsce, który na dodatek wpisuje się w ogólnoeuropejski trend pomijania instytucji demokratycznych i woli obywateli, co tłumaczy się "stanem nadzwyczajnej konieczności".
Na sytuację tę nakłada się jeszcze jedno zjawisko, a mianowicie całkowite zabetonowanie obozu władzy we własnej twierdzy, jego wrogość wobec jedynej prawdziwej opozycji, czyli Prawa i Sprawiedliwości (wszystkie inne kluby nie-rządowe w ten czy inny sposób "są do wynajęcia" szczególnie w polityce europejskiej), oraz zupełny brak zdolności władzy do dialogu politycznego, także w kwestiach międzynarodowych.
Wszystko to skutkuje sytuacją, w której polityka europejska w Polsce coraz wyraźniej zaczyna funkcjonować na granicy prawa, a wręcz można powiedzieć, że w niektórych przypadkach łamie fundamentalne zasady konstytucyjne i zaburza naszą równowagę ustrojową.
Prowadzi to, do jednej kluczowej konsekwencji. Mianowicie, wydaje się, że ilość tych deliktów konstytucyjnych zaczyna być już tak duża, że zaczyna zagrażać to stabilności polskiego systemu politycznego, dlatego że rośnie liczba decyzji wątpliwych z punktu widzenia prawomocności, które po odejściu obecnej ekipy rządzącej można będzie (a niekiedy trzeba wręcz bedzie) uznać za "niebyłe" z racji bezprawności. Może to nie tylko prowadzić do konstytucyjnej odpowiedzialności osób uczestniczących w tych nielegalnych procedurach decyzyjnych, ale przede wszystkim będzie wielkim problemem dla funkcjonowania Polski w strukturach europejskich, bo podmyje naszą wiarygodność i wprowadzi zamieszanie prawne.
Dlatego pozostaje apelować do prostego instynktu samozachowawczego i poczucia minimalnej odpowiedzialności obecnego obozu władzy: porzućcie ten błędny i szkodliwy dla Polski wzorzec prowadzenia polityki europejskiej.
On daje wam może dziś polityczną satysfakcję wygrywania głosowań, poniżania opozycji i robienia co się żywnie podoba, ale takie działanie w dłuższej perspektywie zaprowadzi część z was przed Trybunał Stanu, a na tych którzy obejmą po was władzę, wymusi konieczność odwołania szeregu z tych decyzji, co spowoduje kompromitację naszego kraju. Niestety będzie to kompromitacja z waszej winy, choć może macie nadzieję, że uda się wam propagandowo wygrać ją przeciw przyszłemu rządowi Prawa i Sprawiedliwości. Nic z tego. Straty dla Polski przez was zawinione obciążą was przed historią na zawsze.
Sytuacja ta jest o tyle szczególna, że mamy obecnie w Unii Europejskiej do czynienia z, nieznaną do tej pory, sekwencją całego szeregu zmian prawa traktatowego, które tylko pozornie mają charakter nowelizacji rozproszonych i niezwiązanych ze sobą podczas gdy w rzeczywistości przebudowują całą konstrukcję prawno-instytucjonalną w Europie.
Co składa się na tę sekwencję zmian? Po pierwsze, nowelizacja Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej w celu powołania Europejskiego Mechanizmu Stabilności. Po drugie, Pakt Fiskalny (choć on sam nie jest wprost częścią prawa wspólnotowego). Po trzecie, Traktat Akcesyjny z Chorwacją (jako taki jest równorzędny ze wszystkimi pozostałymi traktatami fundującymi Unię). Po czwarte, tzw. Protokół irlandzki, czyli dodane do traktatów specjalne zapisy interpretacyjne, o które wnioskowała Irlandia przed drugim referendum ratyfikacyjnym Traktatu z Lizbony. Po piąte, Protokół czeski, czyli włączenie Czech do polsko-brytyjskich zastrzeżeń dotyczących konsekwencji obowiązywania Karty Praw Podstawowych (ale tym samym zmieniające ich prawne znaczenie). Po szóste, oczekujemy na nowe propozycje Przewodniczącego Rady van Ropmuy'a, które mają być przedstawione pod koniec czerwca.
Tym, co jest szczególne w obecnej polityce europejskiej, to fakt, że wszystkie te zmiany przeprowadzane są niejako cichcem, bez otwartej debaty i Konferencji Miedzyrzadowej, ale w dużej mierze za pomocą tzw. procedury uproszczonej, czyli decyzjami w wąskim gronie szefów państw i rządów.
Sytuacja ta sprzyja opisanej powyżej patologii polskiej polityki europejskiej, jako że umożliwia zaistnienie jej głównej choroby, czyli tajności i ignorowania Sejmu w procesie decyzji, a zatem omijanie kontroli parlamentarnej nad rządem.
Najbardziej niepokojącym zjawiskiem tworzącym ten trend, jest powtarzająca się próba ratyfikowania zmian w traktatach europejskich wedle tzw. "zwykłej ratyfikacji", czyli zgodnie z art. 89 Konstytucji, który wymaga zwykłej większości w Sejmie. Rząd za wszelką cenę stara się ominąć "dużą ratyfikację", czyli art. 90 Konstytucji, bo wówczas do zatwierdzenia zmiany traktatowej wymagana byłaby większość 2/3 głosów, czyli pozyskanie głosów Prawa i Sprawiedliwości. Zwykła ratyfikacja odnosi się do umów międzynarodowych, w których Polska nie oddaje suwerenności organom ponadnarodowym, dużą stosuje się wówczas, gdy przeniesienie takie ma miejsce. Rzecz polega na tym, że każda zmiana Traktów europejskich wpływa na nasz status czlonkowski, a zatem zmienia zakres kompetencji polskiego państwa przekazanych na poziom unijny.
Spór o to wybuchł po raz pierwszy w związku z nowelizacją Trakatu dla celów Europejskiego Mechanizmu Stabilności. Rząd zgłosił ustawę ratyfikacyjną wedle art. 89. W odpowiedzi, w imieniu Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość, przedstawiłem projekt kontr-uchwały Sejmu wskazującej na konieczność dużej ratyfikacji. Koalicja rządząca nasz projekt odrzuciła, mimo wątpliwości ze strony ekspertów prawnych, co do trybu wybranego przejdzie rząd. W efekcie, ratyfikacja wyjdzie niebawem z Senatu do prezydenta wedle art. 89, a potem na wniosek PiS będzie zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego. Nie wiemy, jakie będzie orzeczenie, ale z pewnością upór obozu władzy spowoduje spowolnienie ostatecznej ratyfikacji i przyniesie szkody Polsce.
Obawiam się, że scenariusz ten będzie się powtarzał za każdym razem, i przy traktacie chorwackim, przy Pakcie Fiskalnym i przy pozostałych zmianach. Doprowadzi to całkowitego chaosu prawnego i instytucjonalnego w Polsce i Unii Europejskiej. Nie da się go jednak uniknąć o ile obóz rządzący nie zmieni swej taktyki siłowego przepychania zmian przez procedurę zwykłą, instrumentalnie wykorzystując fakt, że i na poziome europejskim procedura tych zmian ma charakter "trikowy", omijający przejrzyste procedury.
Niestety, okazuje się, że może być jeszcze gorzej. Oto bowiem, zupełnie przypadkiem, jako poseł-członek sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej dowiedziałem się w ostatni piątek, że polski rząd, bez jakiejkolwiek świadomości parlamentu, uczestniczył w dniu 11 maja w pisemnej procedurze przyjmowania Protokołu irlandzkiego przez Radę Europejską, a nie zostałem poinformowany (ani nikt inny), że 16 maja odbyła się w Bruskeli formalna Konferencja Międzyrządowa, która go ostatecznie potwierdziła (o tym dowiedziałem się... z protokołu posiedzeń brytyjskiej Izby Gmin, gdzie minister ds. europejskich sprawozdawal ten fak!).
Tego typu praktyka wprost narusza już ład konstytucyjny w naszym kraju i prowadzi nas na manowce, świadczy bowiem o nielegalności działań obozu władzy. Twierdzę to z całą odpowiedzialnością.
Stąd też problemem dziś nie jest gra polityczna z rządem wokół tej czy innej ratyfikacji, tylko przywrócenie porządku konstytucyjnego w Polsce.
Władcą w zakresie wyboru trybu ratyfikacji jest rząd. Prawo i Sprawiedliwość będzie konsekwentnie wnosić uchwały o zmianie trybu ratyfikacji na art. 90 a następnie, w sytuacji ich odrzucenia, będzie kierował ustawy ratyfikacyjne do Trybunału Konstytucyjnego. Będziemy też domagać wyegzekwowania konsekwencji personalnych wobec osób, które naruszają polskie prawo poprzez działanie rządu w tajemnicy przed parlamentem.
Będziemy czynić to tak długo, jak długo obóz władzy będzie tkwił w niszczącej Polsce praktyce przedkładania własnej woli mocy nad prawo i szacunek dla ładu ustrojowego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/133350-istotne-decyzje-w-podejmowaniu-ktorych-polska-uczestniczy-na-poziomie-ponadnarodowym-w-ue-zapadaja-poza-kontrola-parlamentarna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.