"Trudno sobie wyobrazić większą polityczną prostytutkę niż Palikot". Ostra wojna między Palikotem a dziennikarzami "Wprost"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Po wywiadzie z byłą żoną Janusza Palikota dla „Wprost”, gdzie obnaża ona byłego przybocznego Donalda Tuska rozpętała się prawdziwa wojna lidera „nowej lewicy” z dziennikarzami, którzy nazywają go polityczną prostytutką.

Zdaniem Marii Nowińskiej, jej były mąż ciągle udaje kogoś innego.

„Przemiany związane są z osobami, które pojawiały się wokół niego. Z osobami, które na chwilę stawały się jego przewodnikami duchowymi i programowały mu poglądy, pchały do jakichś działań. Poglądy umierały, gdy kończyła się fascynacja mentorem. Kończyła się przyjaźń, zaczynała nowa. To nie są jego poglądy, to poglądy innych ludzi” –

stwierdziła i dodała, że Palikot najpierw był typowym konserwatystą. Teraz zaś jest jednym z liderów lewicy. Była żona Palikota zauważa, że odsuwa on od siebie swoich mentorów i przyjaciół jak przestają być potrzebni.

„To, co zrobili pani koledzy Majewski i Reszka, już nazwani "hienami roku" przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, to jest podłość. Wykorzystywać emocje rozwodowe, by ośmieszać matkę moich dzieci. To jest podłość –

mówił Palikot w "Kropce nad i". Palikot zarzucił dziennikarzom, że ci przegrali już z nim proces. Dziennikarze odpowiadają, że nigdy takiego procesu nie było.

Autorzy wywiadu mocno odpowiedzieli Palikotowi nazywając go oszustem. Reszka z Majewskim przypominają, że Palikot byłą żonę, która ma go za kanciarza najchętniej by zakneblował. O czym ma świadczyć to, że jak sama wspomina, chciał zakazać jej notarialnie wypowiedzi na swój temat. Dziennikarze piszą też, że trudno wyobrazić większą polityczną prostytutkę niż sam Palikot.

„Ten polityk w poniedziałek jest konserwatystą i wydaje ultrakatolicki tygodnik („z zakazem pedałowania" na okładce). We wtorek jest wielkim panem, który ruga służbę przy dziennikarzach. W środę jest super liberałem, który chce topić protestujące pielęgniarki w kopalniach. W czwartek jest socjalistą, który chce by państwo dawało miejsca pracy. W piątek będzie mówił, jak cenne są słowa Jana Pawła II i kończył sejmowe przyrzeczenie słowami „Tak mi dopomóż Bóg". W sobotę zmontuje partię z kolesiami z tygodnika „Nie", naczelnym Faktów i Mitów (gdzie pisywał Grzegorz Piotrowski). Co w niedzielę? W niedzielę będzie walił młotkiem w drzwi kościoła, nie żeby z niego wystąpić, ale żeby się załapać do mediów”-

zauważają żurnaliści.

„Potem będzie następny tydzień i Palikot pojedzie dalej. Jedną ręką poda dziennikarzy do sądu z artykułu 212 kodeksu karnego, drugą podpisze się za wykreśleniem tego paragrafu. Mało tego – z uśmiechem weźmie udział w stosownej kampanii społecznej. I znów będzie rządził w telewizji. Nazwie prezydenta alkoholikiem, ministra wyzwie od „katolickiej cioty", zarzuci znanej posłance „kurestwo" -

piszą dziennikarze "Wprost" i zauważają, że ujdzie mu to na sucho bo przyzwyczaił się, że wolno mu wszystko. "Telewizje go kochają, bo zawsze ma coś wesołego w zanadrzu, a to świńską mordę, a to plastikowego członka".

"To zabawne, bo szczerze mówiąc trudno sobie wyobrazić większą polityczną prostytutkę niż sam Palikot. Właśnie dlatego nie wierzymy, że jest w stanie odwołać swoje palikotowe oszczerstwa"-


kończą dziennikarze.

 

Ł.A/wprost.pl/tvn24

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych