Jak podaje portal wpolityce.pl, polski wiceminister finansów p. Jacek Dominik powiedział na spotkaniu EBOiR, że "pakt fiskalny dobrze się w Polsce sprawdza" oraz, że nie ma znaczenia czy dyscyplina budżetowa będzie wprowadzana "paktem, regulacjami czy dyrektywami" a u nas "większość założeń paktu już jest wprowadzona".
Z przykrością informuję pana ministra (skądinąd człowieka inteligentnego, dlatego jego słowa są tak niepokojące), że całkowicie bredzi.
Panie ministrze! Mówi pan zupełne niedorzeczności na trzech poziomach przekłamując rzeczywistość:
Po pierwsze, dobry stan naszej gospodarki zawdzięczamy nie dyscyplinie finansów i odpowiedzialnej polityce rządu, tylko ogromnej pracowitości, przedsiębiorczości, sprytowi, smykałce handlowej i zdolności do adaptowania się do zmiennych warunków i umiejętności przetrwania, jakie cechują Polaków; każdego dnia obóz władzy powinien dziękować za to, że przyszło mu rządzić w Polsce i takim narodem, który w ciężkich warunkach nadal jest aktywny; Polskość to zaradność a nie nienormalność, panie premierze i panie ministrze.
Po drugie, rząd obecny wcale nie prowadzi odpowiedzialnej polityki finansowej, tylko likwiduje państwo nie zmniejszając przy tym obciążeń podatkowych; jak to jest, że państwa wokół nas coraz mniej, a koszty jego działania wciąż rosną? Po tym roku będzie 2500 mniej szkół, kilkadziesiąt mniej sądów, o setki mniej połączeń kolejowych, mniej urzędów pocztowych, na liście leków refundowanych NFZ zaoszczędzi miliony a podatki zamiast spadać to rosną? To jest "pakt fiskalny w praktyce" ?
Po trzecie, mam nadzieję, że pan minister zażartował sobie mówiąc, że nie ma znaczenia, jak wprowadza się dyscyplinę i że pakt jest już poniekąd wdrożony w Polsce; jeżeli to nie był żart to przejmuje to zgrozą, bo oznacza, że władza znajduje się w stanie całkowitej intelektualnej zapaści; otóż tłumaczę: to ma wielkie znaczenie czy mówimy w tym przypadku o pakcie, rozporządzeniu czy dyrektywie, bo sensem paktu jest ponadnarodowa kontrola finansów krajów członkowskich wynikająca z decyzji podjętych poprzez uzgodnienia POZA prawem Unii Europejskiej, czym innym byłoby rozporządzenie (bo na nie musieliby się zgodzić wszyscy) a jeszcze czym innym dyrektywa, która obowiązuje tylko w zakresie celów a nie środków! A wreszcie pakt nie jest w Polsce wdrożony, bo konstytucja nic nie mówi o ponadnarodowej kontroli naszego budżetu! To, że w polskim prawie wewnętrznym mamy rozwiązania podobne do paktu, nie ma tu żadnej analogii, bo są to postanowienia wewnętrznego w ramach naszego systemu prawnego, które możemy dowolnie zmienić naszą demokratyczną decyzją. Jeżeli te same obostrzenia będą przez nas przyjęte w ramach zewnętrznego porządku prawnego, to oznacza to przekazanie kompetencji państwa do struktur ponadnarodowych i ograniczenie władzy demokratycznej w Polsce.
Pan minister mówi niestworzone bzdury z jednego, jak mniemam, powodu. Rząd chce przekonać nas, że pakt to niewielka i pozytywna zmiana, więc może przejść przez uproszczoną ratyfikację w parlamencie. NO WAY! Nie ma takiej opcji i lepiej się nie kompromitować jej w obronie, panie ministrze, naprawdę nie wypada...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/132807-rzad-chce-przekonac-nas-ze-pakt-to-niewielka-zmiana-wiec-moze-przejsc-przez-uproszczona-ratyfikacje-no-way