To, co dzieje się w polskiej polityce i publicystyce mniej więcej od przełomu roku 2011/2012 jasno już wskazuje, że wchodzimy w fazę ostateczną demontażu Państwa Polskiego. Ile ta faza potrwa, trudno przewidzieć. W końcu przecież również od nas zależy czy scenariusz demontażu się w ogóle zrealizuje.
Najważniejszy etap na drodze do tego demontażu jest już za nami. To było wepchnięcie Polski w ręce Unii Europejskiej. Mamiono nas przy tym, że chodzi przede wszystkim o wejście w strefę gospodarczą, o poprawienie bytu milionów Polaków i nikt jakoś nie wspominał o tym, że tak naprawdę chodzi o odebranie nam suwerenności. Jeszcze dziś wielu Polaków wierzy, że nie utraciliśmy suwerenności!
Warto więc przeczytać co na ten temat pisze na łamach „Rzeczpospolitej” orędownik jeszcze lepszej Unii Europejskiej Andrzej Talaga w artykule „Czas powalczyć o nową Europę”:
UE nie przetrwa w obecnym kształcie, paradoks polega jednak na tym, że jej rozpad jest niemożliwy. Państwa europejskie powiązały się zbyt ścisłymi więzami handlowymi i prawnymi, by do niego doszło. Powrót do pełnej suwerenności byłby w dodatku ciosem w gospodarkę i poziom życia. Dlatego tylko skrajni demagodzy chcą likwidacji UE lub wyjścia z jej struktur.
Polecam czytanie tekstów pana Talagi z uwagą, bo tam jest sporo informacji nie tylko na temat tego, w jakiej jesteśmy obecnie sytuacji, ale przede wszystkim jaki scenariusz dla Polski jest obecnie pisany, a może, jaki został już dawno napisany, ale teraz jest przed nami odkrywany. Przypomnę tylko, jak kilka miesięcy temu ukazał się tekst tegoż autora „Kondominium? Skoro nie można inaczej”. Piękny tytuł, co?! Już wówczas, a był to listopad 2011 roku, Andrzej Talaga pisał:
Z kakofonii projektów wyłania się obraz przypominający nieco nocną marę prezesa Kaczyńskiego, czyli niemiecko-rosyjskie kondominium. Nie tyle nad Polską, ile nad całą Europą. Pierwsze wrażenie jest jednak mylne. Chodzi nie tyle o klasyczne kondominium, ile krystalizację politycznej drobnicy wokół dwóch ośrodków dominacji gospodarczej – Berlina i Moskwy. Polska nie ma dużego wyboru, gdzie powinniśmy lokować swoje interesy. W Niemczech.
I oto jakiś czas po tych słowach minister - ponoć naszych - spraw zagranicznych jedzie i składa hołd lenny właśnie Niemcom. Ale Talaga nie kreślił jakiegoś bliżej nieokreślonego scenariusza na czym miałoby polegać nasze dobrowolne, bez walki poddanie się Niemcom. On pisze wprost co będzie potrzebne:
W dalszej perspektywie korzystny jest dla nas tylko jeden wybór, choć może nas niemało kosztować w krótkim okresie – wstąpienie do Europy „niemieckiej” z rządem gospodarczym, wspólną polityką fiskalną, może nawet jedną armią. Czas przełomu w Unii sprzyja wynegocjowaniu jak najkorzystniejszych warunków akcesji. Inaczej nigdy nie zagościmy w klubie decydentów. Pozostaniemy klientami, pyszniącymi się co najwyżej swoją suwerennością, która zresztą i tak będzie mocno ograniczona.
Proszę wybaczyć za słowa, ale debilizm tych stwierdzeń jest porażający. To tak jakby pan Talaga przekonywał swoją małżonkę (nie wiem czy ma, rzucam teoretycznie), że jak odda ich wspólne mieszkanie pod zarządzanie najbogatszemu mieszkańcowi bloku to sprawi to, że będzie miał dzięki temu większe wpływy na osiedlu, a dodatkowo będzie mógł sobie spokojnie dalej w swoim mieszkanku funkcjonować. Nie, sprawi to tylko tyle, że jak zarządzającemu mieszkaniem pana Talagi przyjdzie ochota urządzić sobie imprezę na jego chacie to pan Talaga będzie w czasie tej balangi mógł co najwyżej pohuśtać się na trzepaku przy śmietniku.
Na co jednak przede wszystkim warto zwrócić uwagę w tym tekście. Na jasno postawioną sprawę, że musimy zapomnieć o suwerenności, wyrzec się jej w ten sposób do końca. A po wyrzeczeniu się suwerenności kolejnym krokiem będzie wyrzeczenie się polskości. No bo skoro Polacy nie potrafią sami o siebie zadbać, nie potrafią sami swoim państwem zarządzać, sami je budować i oddają swoją suwerenność to znaczy, że w ogóle jako naród nie zasługują na istnienie. I w tym kontekście słowa Palikota o tym, że Polacy powinni wyrzec się polskości nie dziwią. Po prostu to kolejny krok w unicestwieniu Państwa Polskiego i Narodu. I może tylko są to słowa zbyt wcześnie wypowiedziane, acz zrozumiałe, o czym zaświadczył Aleksander Kwaśniewski, kiedy powiedział, że rozumie o co Palikotowi chodzi.
W zeszłym tygodniu na łamach wPolityce.pl pisałem o tym jakie to instytucje stoją za pomysłem sprowadzenia do Polski kilku milionów obcokrajowców w miejsce Polaków, których zmuszono, poprzez prowadzenie jawnie szkodliwej dla naszego kraju polityki, do emigracji. I pisałem również kto, jakie to nazwiska wielkie, stoją za tymi instytucjami. Byli premierzy, byli ministrowie, redaktorzy największych tytułów prasowych, szefowie różnych banków i spółek. Ci ludzie uczestniczą w budowie nowego ładu w Europie w którym nie ma miejsca na istnienie Państwa Polskiego. Oto na stronie jednej z tych instytucji, Centrum Stosunków Międzynarodowych, odnajduję tytuł dyskusji „Czy kryzys w strefie euro doprowadzi do unii politycznej?” w której bierze udział jej prezes.
Zwracam uwagę na tak właśnie a nie inaczej postawione pytanie. Wydaje się to aż niewiarygodne! Mamy kryzys w strefie euro, którego miało nigdy nie być! Unia Europejska, i po to do niej mieliśmy m.in. wchodzić, miała być odporna na kryzysy. Miało być cud-malina. A jest kiszka. Unia Europejska się nie sprawdziła. Wspólna waluta się nie sprawdziła. Więc nie można powiedzieć teraz, że skoro jest dobrze, skoro jest tak pięknie i bogato to może warto pójść krok dalej i jakąś unię polityczną zawiązać. Nie, jest na odwrót, ci którzy doprowadzili do rozpierduchy, mówią teraz, że to może być dobry moment do unii politycznej! I wcale już nie muszą zabiegać o naszą zgodę na tę unię. Polska jest już w Unii Europejskiej, a jak napisał pan Talaga „jej rozpad jest niemożliwy”.
Na szczęście nie jest to prawda. W przyrodzie nie działa prawo „niemożliwego rozpadu”, więc nie musimy nabierać się na kolejne hasła propagandowe. Tak jak nie musimy się już nabierać na hasło propagandowe, że jesteśmy w Europie równorzędnym partnerem i że tak jesteśmy traktowani. Że tak nie jest wyjaśnia nam zresztą dobitnie właśnie pan Talaga. Wyjaśnia nam, że musimy znać swoje miejsce w szeregu ponieważ
jesteśmy krajem słabym, wytwarzamy ledwie 2,8 proc. unijnego BKP, sami zatem nie dopchamy się do klubu rządzących: musimy zostać dokooptowani.
Jesteśmy takim krajem, bo od 20 lat rządzą nami te same „elity”. Te same, które wepchnęły nas do Unii, które nas do wymogów tej Unii dostosowały dowalając nam prawa i podatki, na jakie nie byliśmy zupełnie przygotowani. Docisnęli i dociskają nam coraz mocniej śrubę i dlatego ciągle jesteśmy na etapie gonienia Europy, której nie możemy dogonić. Czas więc powalczyć o swój dobrobyt, a ten możemy budować tylko, kiedy będziemy mieli pełną suwerenność. Kiedy będziemy sami gospodarzami we własnym domu, a nie oddamy nasz dom pod kuratelę jakichś urzędników, czy sąsiadów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/132596-demontaz-panstwa-polskiego-ci-ktorzy-doprowadzili-do-rozpierduchy-mowia-teraz-ze-to-moze-byc-dobry-moment-do-unii-politycznej