Kornel Morawiecki: "jeżeli przestaniemy cenić tych, co byli przed nami, to przestaniemy dbać o tych, co przyjdą po nas"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Rozmawiamy podczas obrad Kongresu Mediów Niezależnych. W jakiej roli uczestniczy pan w tym wydarzeniu?

Kornel Morawiecki, działacz opozycji antykomunistycznej w PRL, założyciel i przewodniczący "Solidarności Walczącej", doktor fizyki, nauczyciel akademicki: W roli niezależnego wydawcy. Wydaję gazetę "Prawda jest ciekawa", dwutygodnik, kolportujemy go już w całej Polsce. Chciałem też posłuchać w Warszawie co mówi się o mediach niezależnych, jak sobie radzą z problemami. Bo media powinny być niezależne od polityki i od biznesu.

Co spowodowało, że pan, legendarna postać "Solidarności Walczącej", rozpoczął wydawanie własnej gazety?

Uznałem, że brakuje takiego pisma, niesprofilowanego. Z jednej strony poważnego głosu, z drugiej strony też do poczytania. I takiego, który nie będzie kojarzył się z jedną opcją polityczną, która teraz dominuje na scenie. Chciałem, żeby to był dwutygodnik wyważony, patriotyczny, i żeby był równocześnie próbą odpowiedzi na współczesną rzeczywistość Polski, Europy i świata; próbą odpowiedzi na kryzys, który dotyka nas wszystkich, i to coraz wyraźniej. Chciałbym, by moja gazeta była takim forum, na którym można rozmawiać o tych wyzwaniach, można wymieniać się poważnymi poglądami.

Jakie przesłanie uważa pan dziś, w Polsce roku 2012-go, za najistotniejsze, za najważniejsze? Który z licznych problemów uznaje pan za najbardziej istotny?

Uważam, że konieczne jest wydyskutowanie i wypracowanie projektu nowego kształtu naszej rzeczywistości. W stanie wojennym dość nieśmiało mówiliśmy o koncepcji solidaryzmu. "Solidarność Walcząca" mówiła o Rzeczpospolitej Solidarnej. Dziś sądzę, że obecny ład społeczny, gospodarczy, załamuje się, ma liczne niedoskonałości. Wciąż zwiększają się nierówności społeczne, tak w Polsce jak i na świecie. Jednocześnie wiat się rozwija, wchodzą nowe technologie, Europa musi też konkurować z nowymi państwami, całymi regionami. Ale Europa nie ma pomysłu, jak na to odpowiedzieć, nikt nie przedstawia nowych rozwiązań. A przecież Europa to kontynent, który dał światu, można powiedzieć, wszystko: przechował chrześcijaństwo, dał naukę, demokrację, stosunek człowieka do człowieka, który ja oceniam jako najwłaściwszy, czyli koncepcję bliźniego. Ten dorobek trzeba przekazać kolejnym pokoleniom, a z tym może być, niestety, problem.

Koncepcję solidaryzmu głosiła "Solidarność", po 89 roku jednak wielu ludzi solidarności zaczęło głosić i realizować program zupełnie odwrotny.

Rok 1989 był bardzo trudnym przejściem, i tylko częściowo udanym. Udało nam się pokonać komunizm, ale nie udało nam się zbudować Polski, jak ja to mówię, "ładnej", w szerszym znaczeniu. W dużym stopniu Polskę rozkradziono, i dziś jesteśmy w stanie trudnym. Nigdy nie przypuszczałem, że coś takiego powiem, ale choć przed stanem wojennym życie było ciężkie, to jednak takich dużych grup społecznych, które czuły się zepchnięte na margines, wówczas nie było. My, konspiratorzy, byliśmy ganiani, ale to co innego. Dziś mamy zaś sytuację zagrożenia dużych grup. Słyszymy np., że kilkaset tysięcy młodych ludzi po studiach nie ma pracy, że jedyną opcją im proponowaną jest tak naprawdę wyjazd za granicę, co jest społecznym dramatem. My, ludzie "Solidarności", powinniśmy takie tematy podejmować, powinniśmy tę Polskę naprawiać.

To jest jakoś pocieszające, że tylu ludzi próbuje Polskę zmieniać, pomimo przede wszystkim niesamowitej atrakcyjności tego systemu, dostępności dóbr, pokusy zamknięcia się w swoim własnym świecie.

To, że są dostępne różne dobra, to, że ludziom żyje się lepiej, to dobrze. Ale jest równocześnie problem zagubienia ideowości, głębszej motywacji działania, szerszego systemu światopoglądowego. Nie ma pojęcia służby, ale nie ma także pojęcia sensu, tu również mamy kryzys. Historycznie sensem człowieczego życia były podstawy religijne. Powszechna sekularyzacja Europy, postępująca sekularyzacja Polski odbiera młodym pokoleniom to poczucie sensu, dając w zamian jedynie poczucie użycia. To jest za mało, to nie wystarczy. Mając tylko poczucie użycia, zginiemy.

Niby mają wszystko, ale mają w sumie niewiele.

Tak, bo nie wiedzą po co to mają. Nie ma zakorzenienia, nie ma woli trwania, poczucia obowiązku. Życie staje się wyłącznie prywatne, moje, twoje, a nie nasze. Nie ma poczucia, że ktoś za nami był, i ktoś po nas będzie. Tracimy jako wspólnota odpowiedzialność za to co było i za to co będzie. Jeżeli przestaniemy cenić tych, co byli przed nami, to przestaniemy dbać o tych, co przyjdą po nas. W konsekwencji uznamy, że my jesteśmy najważniejsi, co jest wielką pomyłką.

Dwutygodnik "Prawda jest ciekawa", wydawany przez Kornela Morawieckiego.

Prej

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych