Lenin is back. "Cieniem kładą się Trzy Krzyże - Pomnik Poległych Stoczniowców. Mimo tego Lenin wisi"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Adam Warżawa
PAP/Adam Warżawa

Zanim dobiegł końca dzień, w którym 31 lat temu próbowano zabić Jana Pawła II, kluczową postać w procesie obalenia komunizmu, na bramę Stoczni Gdańskiej powrócił Lenin.

Wbrew temu, co wykrzykiwał dzisiaj wyprowadzony z równowagi przez wzburzonych mieszkańców prezydent Gdańska Paweł Adamowicz pora przyspawania imienia bolszewickiego przywódcy ma olbrzymie znaczenie. I dlatego na tę porę wybrano ciemną noc, a nie jasny dzień. To pokazuje, że władza, mimo wszystko, ma świadomość, że jej działania nie mają akceptacji społecznej i są zwyczajnie haniebne.

Szczególnie w takim miejscu, na którym cieniem kładą się Trzy Krzyże - Pomnik Poległych Stoczniowców. Mimo tego Lenin wisi. I choć jak powiedziała mi dziś pracująca na stoczni przez 30 lat starsza kobieta, że "będziemy ten napis kolorowali", to nie sposób nie zauważyć, że dzieje się coś bardzo symbolicznego. Nazwisko dyktatora i winnego śmierci ogromu istnień ludzkich, które z taką radością zostało zrzucone z bramy stoczniowej po 1989 roku, wraca w wymuszonej i fałszywej glorii przykryte płaszczem rekonstrukcji historycznej dla dobra młodych Polaków. Piewcami powrotu są aprobowani przez nową historię nieliczni uczestnicy strajków, z Wałęsą na czele, którzy nie widzą w inicjatywie nic niewłaściwego. Nie dziwi, że beneficjenci przemian okrągło-stołowych potrafią gładkimi słówkami odpierać zarzuty o szerzenie symboliki komunistycznej, twierdząc, że najważniejsza jest historia. Nie ma sensu rozwodzić się nad ich argumentami.

Dziś wiemy, kto jest kim, co robił, i dlaczego to właśnie on jest przy korycie, a nie jego koledzy, którzy narażali swoje życie dla Polski 30 lat temu. Dziś ci pierwsi, jak poseł PO Borowaczak, jak psy Pawłowa podnoszą łapy i głosują z linią partii w kwestii reformy emerytalnej. Ci drudzy stoją w kolejkach do Urzędów Pracy, Ośrodków Pomocy Społecznej albo dorabiają na czarno. I ci i tamci walczyli o 21 Postulatów MKS, wśród których znalazły się również kwestie wieku emerytalnego. Ale kto by pamiętał o takiej historii? Ta nie jest ważna.

Przywrócenie tego nazwiska w tym właśnie miejscu nie jest wytłumaczalne, ani kwestiami doraźnej potrzeby Andrzeja Wajdy, który będzie kręcił nowego, lepszego Wałęsę z bunkrem Europejskiego Centrum Solidarności w tle, ani koniecznością renowacji zabytku. Ten napis to hołd. To gest, który mówi - "my też!". My też dołączamy do korowodu nisko pochylonych karków, które wiedzą, gdzie ich miejsce. To jak sprawdzian lojalności. Sprawdzian, z którego będzie się można łatwo wycofać, zasłaniając się zwykłą rekonstrukcją historycznej bramy, gdyby jednak nie wszystko poszło, tak jak do tej pory idzie.

I można się śmiać z tych, którzy w billboardzie TVP doszukują się flagi rosyjskiej. Można kiwać głową z politowaniem nad próbą powiązania polskiego hymnu Euro 2012 z eurowizyjnym reprezentantem Rosji. Można wyrażać zrozumienie dla objęcia Polski moskiewskim protektoratem zbrojnym, mimo tego, że jesteśmy członkiem NATO. Można akceptować groźby ataku na ulokowane w naszym kraju elementy tarczy antyrakietowej. Można cieszyć się z sukcesów polskiej prezydencji w UE, którymi było wprowadzenie małego ruchu granicznego z dawnym Królewcem oraz przystąpienie Rosji do Międzynarodowej Organizacji Handlu. Można aprobować odprawę polskich ambasadorów przez ministra spraw zagranicznych Rosji. Można doceniać składanie kwiatów przez władze pod pomnikami postawionymi na cześć radzieckich najeźdźców. Można milczeć w sprawie wszystkich upokorzeń związanych z 10/04, których doświadczamy ze strony Kremla. Wszystko to można.

Bo to przecież Rosja. A ci, którzy ten ton nadają mają w swoich duszach wyrytą służalczość i lęk wobec wschodu. Polska niezależna? Wolne żarty! Dlatego dochodzenie w sprawie Smoleńska wygląda, jak wygląda, stawiając nas w oczach świata w pozycji kraju kolonialnego. I dlatego proeuropejski Donald Tusk nie ma odwagi, by stanąć razem z Europą przeciwko Putinowi w kwestii bojkotu politycznego Euro 2012 na Ukranie.

To wszystko to samo. Bez względu na motywy. Strach, szantaż, kompleksy, niemoc. To hołd. Słabszego wobec silniejszego. Poddanego wobec pana. Przegranego wobec zwycięzcy. Ten odór zniewolenia spadł na Polskę 10/04 i trwa do dziś. Głęboko wierzę, że za wstawiennictwem Wielkich Polaków tym razem wyrwiemy się z tego jarzma raz na zawsze. I choć zerwanie świeżego Lenina ze stoczniowej bramy wydaje się przy tym zadaniu banałem, to musimy doprowadzić tę sprawę do właściwego końca. Nie ma innej możliwości.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych