Nasz wywiad ws. protestu edukacyjnego. Adam Borowski: „Trzeba robić szum, bo inaczej sprawa umrze śmiercią naturalną”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Adam Borowski (z lewej) i Grzegorz Wysocki prezentują transparent, który za chwilę zawiśnie na ścianie ministerstwa edukacji. Fot. wPolityce.pl
Adam Borowski (z lewej) i Grzegorz Wysocki prezentują transparent, który za chwilę zawiśnie na ścianie ministerstwa edukacji. Fot. wPolityce.pl

My tej sprawy nie odpuścimy. Kropla drąży kamień nie siłą, ale częstotliwością spadania - mówi nam Adam Borowski, który był jedną z osób, która brała udział w warszawskiej głodówce w obronie polskiej szkoły.

Rozmawialiśmy przed ministerstwem edukacji narodowej w czasie, gdy w gmachu trwały rozmowy delegacji protestujących z urzędnikami MEN.

 

Na co liczycie rozstawiając namioty przed ministerstwem i składając petycję popartą 20 tysiącami podpisów?

Szczerze mówiąc, głównie na to, by wokół tej sprawy wciąż coś się działo. Trzeba robić szum, bo inaczej sprawa umrze śmiercią naturalną. Pan prezydent zorganizował spotkanie z historykami, opowiedział się za obowiązkowym modułem „Panteon polskich bohaterów” powinien być obowiązkowy, a może również „Polskie spory”. Ale nic z tego nie wyniknęło. Pani Szumilas stwierdziła, że jest za późno na zmiany i ze strony ministerstwa zapadała głucha cisza. My się nie poddamy. Powstaje Obywatelska Komisja Edukacji Narodowej, a dziś zanosząc podpisy chcemy pokazać pani minister, że my tej sprawy nie odpuścimy.

 

Do kiedy?

Bezterminowo. Jeżeli pani minister myśli, że przyjdzie wrzesień i zmiany wejdą w życie metodą faktów dokonanych, to jest w błędzie.

 

Jak będzie wyglądał ten protest? Głodówkę zawiesiliście.

Ale nie zakończyliśmy. Z uwagi na nadchodzący kongres, później Euro i wakacje – rzeczywiście zawiesiliśmy. Decyzje, co dalej, podejmiemy w sobotę w Krakowie, gdzie zjadą się ludzie z całej Polski. Jestem przekonany, że nikt z nas tej sprawy nie zostawi.

 

W ciągu kilku tygodni wokół waszego protestu utworzył się spory ruch.

…który nie ma barw partyjnych. Oczywiście większość ludzi stanowi prawica, która bardziej troszczy się o wychowanie przyszłych pokoleń. Ale wśród nas jest wielu niepopierających PiS – Platformy zresztą też nie – a zaangażowali się w przyszłość polskiej szkoły. Myślę, że ten ruch będzie się powiększał i w końcu zmusimy ten rząd do działań.

 

A już można mówić o sukcesie? Wasze postulaty nie zostały spełnione.

Oczywiście. I to dużym. Jeżeli w niewielkim mieście, jakim są Siedlce w ciągu czterech dni młodzi ludzie potrafią zebrać 3 tysiące podpisów, to jest ważne osiągnięcie. Jeżeli ktoś zbierał podpisy, wie, że to nie jest taka proste. Nie wystarczy czyjaś ustna deklaracja poparcia jakiejś idei, ale trzeba podać nazwisko, miejsce zamieszkania, PESEL. Zebranie w takim czasie 20 tysięcy podpisów w całej Polsce jest bardzo dobrym wynikiem. A będzie ich jeszcze więcej.

 

Wierzy pan, że 20 tysięcy podpisów ruszy panią minister, skoro zignorowała sztafetę głodówek tak zasłużonych dla polskiej wolności ludzi?

Trudno przypuszczać, aby tę panią minister cokolwiek ruszyło. Ona ma jakieś klapki na oczach towarzyszące kompletnemu brakowi wizji i kierowaniu się projektem poprzedniczki. Ale przecież kropla drąży kamień nie siłą, ale częstotliwością spadania. Jeżeli będziemy wokół tej sprawy działać i będziemy nie tylko na „nie”, lecz zbudujemy sensowny program, propozycje dla polskich szkół, to osiągniemy cel. To przecież już nie jest sprawa wyłącznie historii, ale całej antyreformy edukacyjnej. Przychodzili do nas nauczyciele innych przedmiotów – polskiego, fizyki i innych przedmiotów. Oni zdają sobie sprawę, że mury szkół opuszczają infantylni, niedouczeni absolwenci.

 

Co można powiedzieć o państwie, którego urzędnicy nie widzą takich zjawisk, a w trosce o fundamenty rozwoju przyszłych pokoleń muszą ich wyręczać zwykli obywatele?

Warto zacząć od tego, że to dobrze świadczy o Polakach. Nie są nam obojętne sprawy ważne, mimo złej woli urzędników. Ciągle nie mogę zrozumieć, jak to jest możliwe, by ci urzędnicy nie widzieli tych oczywistych rzeczy. Jeżeli te protesty środowiska akademickiego trwały od 2008 roku. W każdym elemencie, nawet najmniejszym – jakim jest prośba o obowiązkowość tego jednego modułu w programie nauczania historii – ministerstwo nas kompletnie zignorowało. To pokazuje jak słabe jest to państwo i jak słabych ma urzędników. Przecież my nie protestujemy dla siebie ani dla naszych dzieci, bo sami możemy ich nauczyć historii. Mój syn robi doktorat z historii. Robimy to, jak ładnie powiedział jeden z moich kolegów, dla podwórka. Aby wychodząc na podwórko dzieci w Polsce wiedziały cokolwiek o otaczającym je świecie, rozumiały mechanizmy nim rządzące. Mówiąc o stosunkach polsko-rosyjskich, warto wiedzieć, jaki bagaż się z nimi wiąże. Po wdrożeniu obecnych „reform” młode pokolenia będą coraz bardziej od tego odcięte. Będą coraz głupsze.

 

Adam Borowski w PRL działał w opozycji demokratycznej i niepodległościowej, ponad rok spędził w więzieniu. Wydawał podziemną prasę. Po 1989 roku był członkiem Ligi Republikańskiej i Przymierza Prawicy.

W 2006, za "wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za osiągnięcia w pracy zawodowej i społecznej", został odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

znp

CZYTAJ TAKŻE: 19 maja 2012 r. - Kongres Organizacyjny Obywatelskiej Komisji Edukacji Narodowej. Patronat - IH Uniwersytetu Jagiellońskiego

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych