Broniący polskiej szkoły rozpoczęli nową formę protestu. Po zawieszeniu głodówki, przyjechali do Warszawy, by wręczyć minister edukacji narodowej 20 tys. podpisów poparcia ich protestu. Przed budynkiem MEN rozpoczęli wielodniową pikietę.
Przy samym wejściu do gmachu resortu zebrało się kilkanaście osób. Rozbiły kilka namiotów, w których zamierzają nocować, dopóki minister Krystyna Szumilas nie spełni ich postulatów i nie wycofa się z rozporządzenia odziedziczonego po poprzedniczce, ograniczającego naukę historii w szkołach ponadgimnazjalnych.
Pikieta będzie miała charakter całodobowy, bo – jak mówią – nie chcą, by pani minister o nich zapomniała. Do ściany budynku MEN przywiązali transparent z napisem "Bronimy polskiej szkoły".
Pani minister zapraszała wszystkich głodujących, więc przyjechaliśmy w reprezentacji wszystkich głodujących ośrodków. Obwieścimy jej to, czego oczekujemy
- mówił Grzegorz Surdy, który z czterema innymi osobami rozpoczynał głodówkę w Krakowie.
A oczekują w pierwszej kolejności zaakceptowania kompromisowej propozycji, zaproponowanej przez prezydenta, by w przedmiocie "historia i społeczeństwo", którego będą się uczyć drugie i trzecie klasy szkół ponadgimnazjalnych, obowiązkowy był wątek nauczania "Ojczysty Panteon i ojczyste spory".
Policjanci, którzy pojawili się w al. Szucha w związku ze zgromadzeniem, usłyszeli od organizatorów pikiety, że liczba protestujących nie przekroczy 15 osób, a zatem nie trzeba zgłaszać zgromadzenia publicznego w ratuszu i nie można go usunąć.
Nie zamierzamy wybijać okien w ministerstwie, chcemy tylko pokojowo przypomnieć o naszych postulatach i spotkać się z panią minister
- mówili policjantom pytającym o charakter ich protestu.
Minister edukacji nie ma dziś w Warszawie. Z protestującymi spotkał się urzędnik niższego szczebla, który początkowo chciał rozmawiać tylko z trzyosobowa delegacją (zamiast kilkunastu osób, które weszły do budynku). Protestujący wskazali wówczas gablotę na ministerialnym korytarzu chwalącą resort „budujący zaufanie między urzędem a obywatelem”. Poskutkowało. W rozmowach uczestniczą wszyscy.
Wśród broniących polskiej edukacji panuje przekonanie, że protest przed Men należy kontynuować – mówił nam przed wejściem do budynku Grzegorz Surdy.
Chcemy pokazać naszą determinację, ale też niezwykłą wagę problemu. To już nie są żarty.
W Polsce w ogóle w ostatnim czasie w wielu kwestiach źle się dzieje, ale z oświatą sytuacja jest szczególna. To ostatni czas na otrzeźwienie. To, co teraz dzieje się w edukacji, będzie za kilka lat rzutowało na gospodarkę czy na stan państwa, w rozumieniu obywatelskim.
Przez wiele lat zostawiono oświatę samą sobie i nic dobrego z tego nie wyniknęło. A zaczęło się od likwidacji de facto szkół zawodowych. Mówimy dziś o specjalizacji, ale przecież zlikwidowano szkoły, które tę specjalizacje dawały – kształciły krawcowe, mechaników, zdunów, zecerów etc.
To, co było mocną stroną polskiej oświaty, nie w ostatnich latach, ale nawet wcześniej, za komuny –odrzucając indoktrynację – było dobre przygotowanie. Dziś – w dobie kryzysu, gdy ludzie są zmuszeni do szukania nowych specjalizacji, dokształcania się, podstawa musi być dobre wykształcenie ogólne. Po tej reformie w zasadzie likwiduje się licea ogólnokształcące. Zastąpią je licea niejako sprofilowane.
Po sobotnim kongresie Obywatelskiej Komisji Edukacji Narodowej ma być przedstawiona koncepcja dalszych działań protestacyjnych.
znp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/132446-to-ostatni-czas-na-otrzezwienie-namioty-przed-men-i-20-000-podpisow-poparcia-protestu-w-obronie-polskiej-szkoly