NASZ WYWIAD. Łukasz Warzecha o "grupie żulerii platformerskiej, która się specjalizuje w tego typu tonie, w prowokowaniu"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Rafał Guz
PAP/Rafał Guz

Jak pana zdaniem należy ocenić zachowanie Stefana Niesiołowskiego? Czy to jest jakiś problem zdrowotny, czy po prostu nerwy puszczają?

Łukasz Warzecha, publicysta "Faktu": Oczywiście nie wiem dokładnie, co to jest, natomiast biorąc pod uwagę pewne plotki, które krążą w Platformie Obywatelskiej można by dojść do wniosku, że Stefan Niesiołowski rzeczywiście ma jakieś problemy natury medycznej i że celowo jest to wykorzystywane przez jego kolegów. Podkreślam, że nie jest to moja wiedza, to tylko opinia, która pojawia się tu i tam. Jeżeli by tak rzeczywiście było, to należałoby przede wszystkim potępiać cynizm ludzi z Platformy, którzy doskonale wiedzą, że mają w swoich szeregach człowieka z problemem, i zamiast mu pomóc, to go wykorzystują w pewnych sytuacjach.

W Platformie, w rozmowach szeptanych, mówi się o tym dość powszechnie?

W rozmowach szeptanych, nie do końca więc otwarcie, ale takie plotki chodzą. Ale wyraźnie zaznaczam, że to nie jest żadna wiedza faktyczna. Wszystko to jest na zasadzie prawdopodobieństwa. Natomiast to co wiemy i co widzimy, i czego możemy być pewni, to fakt, że jest to poseł, który wykazuje się, nie po raz pierwszy zresztą, wyjątkowym grubiaństwem, choć po raz pierwszy chyba w takiej konfrontacji fizycznej, bezpośredniej.

Stefan Niesiołowski pozwał moją gazetę za tekst, w którym napisałem, że stoczył się do poziomu "żula spod budy z piwskiem". Czy napisałem prawdę, czy nie, to proszę ocenić samemu po tym zachowaniu. To nie jest zachowanie posła, to nie jest nawet zachowanie normalnego, kulturalnego człowieka. To jest zachowanie czegoś, co się nazywało kiedyś "elementem".

 

Jest w tym zachowaniu Niesiołowskiego coś powtarzalnego - on za każdym razem rzuca serią nazwisk: Ziemkiewicz, Wildstein, Warzecha, Karnowscy, Stankiewicz, Pospieszalski...

Muszę powiedzieć, że jestem niezwykle zawiedziony, że w tym zestawie ja się akurat nie znalazłem, choć w poprzednich bywało. Mam nadzieję, że tym razem mnie zabrakło tylko przez przeoczenie i że następnym razem w tej wyliczance się znajdę. Myślę, że tak to trzeba traktować: z jednej strony jest to standard niedopuszczalny, ale z drugiej strony proszę popatrzeć na fakt, że ze Stefana Niesiołowskiego śmieje się cały internet. To jest również powód do śmiechu. Takie zachowania należy potępiać, ale należy też je wyśmiewać, żeby pokazać, że to jest żałosne i śmieszne.

 

Jest też kwestia solidarności z Ewą Stankiewicz, bo to nigdy nie jest miłe, gdy coś takiego nas bezpośrednio spotyka. Każdy kto przeżył taką sytuację wie, że być celem wyzwisk to jednak nic miłego.

Oczywiście, że nie. Ja zresztą podpisałem się pod protestem w tej sprawie przy całej mojej głębokiej rezerwie do Ewy Stankiewicz. Też przy szacunku, ale i przy dużej rezerwie. Ale to nie było dla mnie istotne. Ktokolwiek by tam był na jej miejscu, nawet gdyby to był dziennikarz z mediów prorządowych i zostałby tak potraktowany, to też bym się pod tym podpisał. To jest niedopuszczalne.

 

W sumie Platforma, można powiedzieć, doigrała się. Cynicznie wykorzystywała tę postać "zasłużonego kombatanta z kłopotami", jak powiedział Rafał Ziemkiewicz, aż doszło do rękoczynów. Liderzy PO powinno zastanowić się, co będzie dalej. To narasta.

To prawda, choć obawiam się, że Platforma własny standard ustawia bardzo nisko. Jadąc tutaj [na Kongres Polska Wielki Projekt] przed wyjście z domu zauważyłem, że Ligia Krajewska, wiceprzewodnicząca Rady Warszawy z Platformy wkleja na Twittera wypowiedzi Macieja Maleńczuka obrażające prezydenta zarzutami, jakoby był pijany podczas wielu wystąpień. Ja rozumiem, że może coś takiego powiedzieć artysta, który sam wielokrotnie się przyznawał do swoich problemów m. in. alkoholowych, on nie jest w żaden sposób wiarygodnym źródłem, ale Ligia Krajewska nie po raz pierwszy operuje takimi chamskimi cytatami, chamskimi wyzwiskami.

 

Można domniemywać, że taki jest kod wewnętrzny Platformy, jej język.

Tak to wygląda. Ja bym użył zupełnie świadomie sformułowania o grupie żulerii platformerskiej, która się specjalizuje w tego typu tonie, w tego typu języku, w prowokowaniu przeciwnika. I nie ma co ukrywać: Donald Tusk jest szefem tej partii, on to widzi, i on z tym nic nie robi. Czyli akceptuje taki ton, choć sprytnie sam go nie używa, ale i jemu się zdarzy, vide "szumowiny" o liderze "Solidarności".

Skaj

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych