Donald Tusk ma tak naprawdę dwa warianty wyjścia z kryzysu w jaki wpadł. Albo pójdzie drogą dalszego kopania w klatkę z Kaczyńskim, albo będzie walczył z PiS-em „na argumenty”. Po stronie prawicy coraz wyraźniej widać znakomicie przygotowanych polityków od kwestii gospodarczych, którzy w bezpośrednim starciu z czarodziejem Vincentem roznieśliby go w pył. Dlatego Tusk wybierze inną opcję.
Chyba nikt już nie wątpi, że „teflonowy Donald” zaczyna być pokryty pęknięciami. Tusk jest coraz bardziej samotny i popełnia błędy, które nie zdarzyłyby mu się kilka lat temu. Komentatorzy zauważają, że premier musi tracić poparcie bo robi trudne reformy gospodarcze. Jest to jednak nie do końca prawda. Nie można zapominać, że największa w tym roku kompromitacja rządu Tuska dotyczyła sprawy ACTA, która nie miała nic wspólnego z kwestiami ekonomicznymi. Tusk dostał cios od własnego bezideowego elektoratu, który się wkurzył, że dobrano mu się do darmowych filmików na youtube. Na ulice wyszły dzieci postpolityki, które nie protestowały przeciwko systematycznemu ograniczeniu przez biurokratyczny rząd Tuska ich wolności. To naprawdę przeraziło premiera i jego otoczenie. Tusk zrozumiał, że popełnił klasyczny błąd zadufanych w sobie bohaterów literackich i filmowych, którzy weszli na szczyt i uwierzyli w swoją wielkość. „Złote dziecko” salonu jest więc dziś jak siedzący w swoim gabinecie osamotniony Tony Montana, który musi podjąć decyzję w jaki sposób ratować upadające imperium. Czy otrząśnie się z kurzu i stawi czoła problemom czy wciągnie kolejną kreskę pijarowej koki?
Tusk ma tak naprawdę dwa warianty wyjścia z kryzysu. Albo pójdzie drogą dalszego kopania w klatkę z Kaczyńskim, albo będzie walczył z PiS-em „na argumenty”. Tusk jest jednak świadom, że merytoryczna debata obnażyłaby nieudolność tej ekipy. Oczywiście zgadzam się z Jackiem Karnowskim, który zauważył, że PiS musiałby odpowiednio do takiej debaty podejść. Ostatnie sejmowe wystąpienia polityków rozprawiających o „eutanazji narodu” pokazały, że PiS zachowuje się jak Andrzej Gołota, który zamiast walić chwiejącego się na nogach zawodnika w głowę, uderza poniżej pasa. Jednak w PiS-ie coraz wyraźniej widać znakomicie przygotowanych polityków od kwestii gospodarczych, którzy w bezpośrednim starciu z czarodziejem Vincentem roznieśliby go w pył. Dlatego Tusk, który doświadczył masakrujących ciosów podczas debaty o OFE będzie unikał takiego zwarcia. Premierowi pozostanie więc granie na emocjach Polaków.
Najbliższe dni pokażą jaką drogę ratunku wybierze Tusk. Jeżeli premier ukarałby przykładnie Niesiołowskiego ( po dymisji „dworu” podczas afery hazardowej pokazał, że jest zdolny do takich kroków) i przekonywałby, że w PO panują inne standardy niż w „awanturującym się” PiS, to można by podejrzewać, że Tusk zmienia taktykę. Nic jednak nie wskazuje by podjął on takie działania. Ukaranie Niesiołowskiego przez klub PO byłoby przyznaniem się do błędu jakim było wykreowanie go na twarz partii. Cyniczne wykorzystywanie niestabilnego emocjonalnie Niesiołowskiego było do tej pory kwintesencją polityki Tuska polegającej na kopaniu w klatkę z Kaczyńskim, którego można było w zaprzyjaźnionych mediach przedstawić jako oszołoma. Do dziś to działało. Jednak w ostatnich dwóch sondażach PiS zrównuje się z PO i wydaje się, że jest to tendencja stabilna. Jeżeli teraz Kaczyński przerzuciłby środek ciężkości narracji swojej partii ze Smoleńska na wytykanie nieudolności rządu w sprawach przyziemnych, to Tusk w końcu padłby na deski. Premier będzie więc robił wszystko by do tego nie doszło. Dlatego możemy spodziewać się zwiększenia udziału w medialnych debatach nieradzącego sobie z emocjami Stefana Niesiołowskiego . Najprawdopodobniej na pole bitwy wróci również specjalista od „nienawiści w koronie” Kazimierz Kutz i Janusz Palikot bredzący o krwi na rękach Kaczyńskiego, który „wysłał swojego brata na śmierć”. O Smoleńsku najwięcej mówić będą ludzie Tuska. Może jakiś „dziennikarz śledczy” rozgrzebie kwestie mitycznego telefonu braci Kaczyńskich?
Donaldowi Tuskowi nie pozostaje więc nic innego jak ponowne wciągnięcie kreski kokainowego pijaru i dowodzenie, że „świat należy do niego”. Wszystko wskazuje na to, że premier trafi jeszcze kilkoma kulami w swoich przeciwników. Pamiętajmy jednak jak skończył Tony Montana. „Człowieka z blizną” wykończył zabójca czający się za jego plecami…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/132370-tusk-nadal-bedzie-wciagal-kreske-kokainowego-pijaru-nic-mu-wiecej-nie-pozostaje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.