Janusz Anderman jest podobno pisarzem. Pamiętam jak przez mgłę jego nazwisko z czasów antypeerelowskiej opozycji, ale nawet bity nie wymieniłbym żadnej jego książki (co jest zapewne skutkiem mojego chronicznego nieoczytania). W Gazecie Wyborczej występuje jako autor felietonów- humoresek wymierzonych nieodmiennie jak nie w PiS to w ojca Rydzyka, jak nie w ojca Rydzyka to... w PiS.
Przypomina się scena z filmu "Good morning Vietnam", gdy jeden z oficerów oddelegowany do roli satyryka, a potem odsuwany, upiera się: "W głębi duszy nadal uważam, że jestem śmieszny". Kłopot w tym, że nikt tak nie uważał. Michał Ogórek bywa zabawny, pomimo całej swojej jednostronności. Janusz Anderman jest zabawny jak wystrzał czekisty w tył głowy.
Zaciekawiło mnie, dlaczego w dzisiejszym numerze Wyborczej Anderman zajął się rozmową Jacka i Michała Karnowskich sprzed trzech tygodni - z Adamem Bielanem. A konkretnie fragmentami dotyczącymi rzekomego wywiadu, jakiego Bielan miał udzielić jeszcze kilka tygodni wcześniej Newsweekowi.
Bielan rozmawiał ponad rok wcześniej z Teresą Torańską na temat Smoleńska, ale nie nosił się nigdy z zamiarem udzielania wywiadu Newsweekowi. Kiedy dowiedział się, że dziennikarka zamierza tam właśnie zamieścić jego wypowiedzi z których sama wykroiła "wywiad", na sam początek redaktorowania w tym piśmie Tomasza Lisa, próbował przez kilka tygodni wyrazić swój sprzeciw. Daremnie - wszyscy do Torańskiej po Lisa nie odbierali po prostu telefonów.
Europoseł wpadł w pułapkę własnej naiwności. Gdyby zaczął tekst wysłany mu kilka tygodni wcześniej przez Torańską poprawiać, pewnie doprowadziłby go do stanu jako tako dla siebie wygodnego. On jednak był przekonany, że ma prawo decydować, w jakim piśmie jego wypowiedzi się ukazują. Tak to przecież bywa w krajach o ukształtowanych standardach, między ludźmi przyzwoitymi. Ale to nie jest standard Torańskiej czy Lisa.
W efekcie puszczono wypowiedzi, które zdaniem Bielana miały luźny związek z przebiegiem rozmowy. Jak luźny nie wiemy, ale w ogniu późniejszych polemik, Torańska nie przestawiła żadnych nagrań. Nie przeszkadza to Andermanowi dworować sobie z polityka: wyśmiewał Lecha Kaczyńskiego, a teraz się tego wypiera. Skąd pan wie, że wyśmiewał, a teraz się wypiera? Jako specjalista od fikcji, powinien pan rozumieć, że z cudzymi słowami można zrobić wszystko. A dla uderzenia w zmarłego prezydenta Lis zrobi nawet więcej niż wszystko.
Ale ta debata jest chyba niepotrzebna - nikogo nie przekonam. Gdyby ktoś porozmawiał z Andermanem do "Polityki", a potem zamieścił jego dowolnie podrasowany "wywiad", powiedzmy w "Uważam Rze", wrzask byłby na cały kraj. Tyle że "Uważam Rze" takich metod nie stosuje. To specjalność redaktorów Lisa i Torańskiej.
Ale powrócę do pytania z początku: po co literat wraca do tego po wielu tygodniach? Ani to ciekawe, ani ważne - nawet dla czytelników "Wyborczej". I nasuwa mi się jedna odpowiedź. Bielan podjął właśnie kroki prawne - przeciw Newsweekowi i Torańskiej. Ma dużą szansę na wygraną. Więc ktoś poprosił zapomnianego literata o wstępny ostrzał. Możemy się spodziewać jeszcze wielu odcinków tej historii. Aby nie zapomniano, że "królowa wywiadu" (określenie portalu Lisa) jest niewinną ofiarą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/132212-anderman-przemowil-widac-ze-pod-teresa-toranska-pali-sie-ziemia-felieton-piotra-zaremby
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.