Akt I
Mała sala w podziemiu. Na środku stoi kilka osób w sile wieku. Na ścianie krzyż i flaga Polski. W kącie na deskach rozłożone są karimaty i śpiwory. Na stoliku obok kilka książek, na wierzchu Pismo Święte.
Jeden z mężczyzn odczytuje oświadczenie:
- W obliczu niekorzystnych działań MEN, w trosce o dobro Polski i przyszłe pokolenia podjęliśmy dramatyczną decyzję. Rozpoczynamy głodówkę. Uznaliśmy, że to jedyny sposób, by ratować polską szkołę i młodzież. Nie cofniemy się –
Na skupionych i poważnych twarzach pozostałych rysuje się poruszenie.
- Lekcje historii to podstawa naszej tożsamości. Nie wolno milczeć, gdy władza chce ograbić naród z pamięci – dodaje mężczyzna.
Po jego wystąpieniu kolejne osoby - pełni nobliwości profesorowie z całego kraju - odczytują wyrazy poparcia dla akcji i dziękują strajkującym.
- Jesteśmy przeciwni nowej podstawie programowej, która marginalizuje nauczanie historii, co w konsekwencji będzie prowadziło do wypłukania więzi narodowych i osłabienia poziomu umysłowego społeczeństwa – zaznacza jeden z historyków. Wyrazy sprzeciwu wobec zmian MEN słychać w każdej wypowiedzi.
Po małej salce przechadza się dwóch dziennikarzy przybyłych na konferencję.
AKT II
Kilka dni później. Okres przygotowań wielkanocnych. Korytarz jednego z ministerstw. Po nim przechadza się ubrana elegancko kobieta. Je czekoladki.
- Pani, minister! Pani, minister – zadyszana urzędniczka goni dumnie przechadzającą się po korytarzu kobietę.
- Hę? O czo chłodzi – pyta minister i przegryza czekoladki. Jej ubrudzona twarz wyraża pełne zaskoczenie.
- Czytała Pani? – urzędniczka ścisza głos i pokazuje minister gazetę. – Oni głodują…
- Proszę WZIĄŚĆ mi TĄ gazetę sprzed oczu! Niechże Pani tego nie czyta. Przecież tam mogą nas krytykować. Trzeba się będzie wtedy tłumaczyć – minister wyrywa gazetę kobiecie i bez namysłu wyrzuca przez okno.
- No, i co? Pani mówiła? – zwraca się minister do zszokowanej urzędniczki.
- Oni głodują – powtarza wciąż zszokowana kobieta.
- I co? – minister niewzruszona ładuje kolejną porcję czekoladek do ust.
- Nie dziwi to Pani?-
- Fielki Poszt przecziesz, to lucie poszczą – z trudem mówi pani minister
- Ale, nie. Oni protestują. Prowadzą strajk głodowy -
- Czego chcą? – minister spłoszona rozgląda się ze strachem dookoła
- Nie podoba im się reforma podstawy programowej, chcą rozmawiać z Panią. Mówią, że niszczymy historię, że naród ogłupiamy, że rozbijamy…-
- Przecie nasi eksperci MÓWIO, że z historią jest ok, że jest więcej -
- Oni mają własnych ekspertów. Oczekują spotkania z Panią i debaty ogólnonarodowej o szkole -
- Ja tam będę jeździła do jakiś młokosów, politykierów, co się w ekspertów chcą bawić. Może by ich w prasie obsmarować, że to jakieś PiSowskie popłuczyny, uczniaki, gówniarze się w politykę chcą bawić, zamias się uczyć -
- Ależ Pani minister. To znani ludzie, protestują bohaterowie walki z komuną, wspierają ich środowiska naukowców z całej Polski. Nasi eksperci mogą im buty wiązać. -
- Hmm. Co tu zrobić? Co tu zrobić? – minister przechadza się nerwowo po korytarzu. - Ach! Zepsuła mi Pani humor – mówi zła, wyrzuca czekoladki do śmietnika, wyciera rękawem umorusaną twarz.
- Może… Pani do nich pojedzie – proponuje nieśmiało skulona urzędniczka.
- Ja? Nie no, jak. Przecież ja tej podstawy nawet nie czytałam – krzyczy oburzona szefowa resortu.
Po korytarzu idzie mężczyzna. Błędnym wzrokiem patrzy na ściany, szukając odpowiedniego pokoju.
- Ooo! Malinowski niech pojedzie – mówi minister pokazując zbłąkanego
- Kto?! Malinowski? – urzędniczka się zakrztusiła, próbuje złapać oddech. - Malinowski? Przecież on jest Pani kierowcą – w końcu wydusiła urzędniczka
- No właśnie. Woził poprzednią minister. To powinien coś wiedzieć. Może coś o podstawie usłyszał. Niech jedzie – tłumaczy minister.
Urzędniczka zaczyna protestować, macha rękami. Jednak minister jest nieubłagana.
- Proszę Pani! Proszę TĄ sprawę załatwić. Od tego zależy Pani kariera w tym budynku – mówi minister i idzie do siebie do pokoju.
Smutna urzędniczka goni Malinowskiego
Akt III
Znów kilka dni później. Długi weekend. Jedno z miasteczek w Polsce.
Rynek miejski, na środku scena. Obok wielki transparent: „65. rocznica śmierci Karola Ś. Zapraszamy na piknik rodzinny”.
Na scenę wchodzi człowiek w garniturze. Zaczyna przemawiać.
- Witamy na miejskim pikniku. Zapraszamy do zabawy. Cieszmy się naszym miastem i jego historią. Miastem, z którym przez tyle lat związany był Karol Ś. Od dziś ten człowiek jest patronem honorowym naszego miasta. Chcemy, by na środku naszego rynku staną jego pomnik. Niech sławi nasz gród –
Po przemówieniu słychać oklaski. Mężczyzna schodzi ze sceny. Mija człowieka wbiegającego na scenę. Sięga on po mikrofon. Krzyczy:
- Co wy robicie? Przecież Ś. to świnia, zdrajca. On całe życie walczył z Polską. A wy chcecie go czcić. To nie do pomyślenia. Nasi przodkowie się w grobie przewracają… –
Mężczyźnie odcięto mikrofon. Nadal próbuje przemawiać. Nikt go nie słyszy, z głośników płynie miła muzyka.
Tłumnie zgromadzeni mieszkańcy przechodzą do jednego z rozstawionych stoisk. Mówca w garniturze podchodzi do mężczyzny za ladą.
- Panie Tomku! Dobre te Machałki? – pyta.
- Dobre, panie burmistrzu - odpowiada pan Tomek.
Przed stoiskiem z darmowymi, ciepłymi parówkami ustawia się kolejka. Podobna rośnie przed punktem miejskiego jasnowidza. Z jego usług też można korzystać za darmo.
Na scenie wciąż stoi mówca i próbuje przekonywać do swoich racji. Zdarty głos do nikogo nie dociera, nikt go nie słucha. Nie udaje mu się przekrzyczeć skocznej muzyki.
Wycieczki z pobliskich szkół oglądają wystawę "Karolowi wdzięczni rodacy". Duch Karola Ś. unosi się w powietrzu. Nauczycielka opowiada dzieciom o ich nowym lokalnym bohaterze.
Akt IIII
Kilka lat później. Lato, upadł. Obozowisko na polu namiotowym. Gdzieś w Niemczech.
Gruby Niemiec podchodzi do grupy ludzi ubranych jak robotnicy. Widać, że biedni.
- Sami Polacy? – pyta. Kilka osób kiwa głową.
- Tacy do niczego się nie nadają. Tylko truskawki zbierać - mężczyzna mruczy pod nosem, z czasem zaczyna mówić coraz głośniej, aż w końcu krzyczy na zebranych.
- Głupi, nierozumni, nawet psa wyprowadzić nie umieliby! Tylko Żydów mordować, palić w stodołach i wojny rozpoczynać. Napadać na innych i zawracać im głowę… Kurewskie plemie - mężczyzna pluje i odchodzi. Grupa pracowników patrzy w ziemię. Wszyscy milcząco czekają.
Gruby Niemiec idzie w kierunku baraku. Znów mruczy pod nosem:
- Ukradli ci samochód? Jedź do Polski. On już tam jest. Gdzie najłatwiej obrobić bank? W Polsce. Nie będzie świadków. Polacy nic nie widzą, nic nie rozumieją, są głupi. Będziesz bezkarny. Kto jest najlepszym kontrahentem? Polak, bo nie czyta umów, liczyć nie umie, nic nie rozumie – opowiada sobie dowcipy o Polakach.
Po dojściu do baraku wesoły zagląda przez uchylone drzwi. Krzyczy.
- Hans! Daj tam jakiegoś myślącego! –
Hans, inny z grubych Niemców, gapiąc się w telewizor i jedząc kiełbasę, wskazuje na kogoś. "Myślący" wstaje, podchodzi do pierwszego Niemca. Ten kładzie mu dłoń na ramieniu.
- Wołodia! Choć nauczymy razem roboty tych głupich Polaków. Znów musimy myśleć za nich. Oni sami nic nie są w stanie zrobić - mówi niemiecki nadzorca.
Grupa polskich robotników ze spuszczonymi głowami idzie karnie za wiodącą ją dwójką. Niemiec i Wołodia opowiadają sobie kolejne dowcipy o głupich Polakach. Nad obozowiskiem powiewa dumnie flaga UE, na bramie napis "Europa to wolność".
KURTYNA!
Oparte na prawdziwych wydarzeniach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/132199-teatrzyk-za-pedzacym-krolikiem-przedstawia-w-trosce-o-polska-tozsamosc-i-dume-narodowa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.