Polska prawica nie powinna się cieszyć ze zwycięstwa polityka, który odwołuje się do haseł komunistycznych. Lewicowy marsz jest dla nas groźniejszy niż zadufany „Sarko”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

"Czy pamiętając o komunistycznych sympatiach francuskiej lewicy, która najmocniej potępiała Ronalda Reagana, wspierała lewacki terroryzm pokolenia 68 i jako jedyna w Europie krzywiła się na nową wersję lewicy w wykonaniu Tonego Blaira, możemy czuć się bezpieczni? Dziś na tron „cara” wkracza ponownie były funkcjonariusz zbrodniczego KGB Władimir Putin. W Rumunii lewica o twarzy miłośnika czerwonego mordercy Che Guevarry torpeduje wydobycie gazu łupkowego, w Niemczech lokalne wybory przegrywa prawica".

Naprawdę jestem zdumiony pozytywną reakcją dużej części polskiej prawicy, która cieszy się z wczorajszej victorii Francois Hollande'a, który nie ukrywa swoich skrajnie lewicowych sympatii i nie odżegnuje się od komunistycznego elektoratu. Polityk ten na dodatek reprezentuje „cywilizację śmierci”, której nie da się pogodzić z wartościami chrześcijańskimi. Pomysły obyczajowe Hollande'a mogłyby z powodzeniem znaleźć się na sztandarach Palikota. A w czasach rządów konformistów i bezideowców z PO, naciski lewicowej Unii mogą w przyszłości mieć fatalne skutki dla Polski.

Idealnie ten problem wyraził Eryk Mistewicz w wywiadzie dla wPolityce.pl.

„Topowi publicyści polskiej prawicy pieją z zachwytu nad Francoisem Hollandem, którego poglądy na to, co dla nich powinno być ważne, jeśli nie najważniejsze, a więc kwestie ochronę życia, małżeństw homoseksualnych i adopcji przez nie dzieci, szacunku dla tradycji katolickiej, powinny ich przerażać. Ale nie, Francois Hollande jest ich bohaterem” […] Kalki lewicowych mediów, o tym, że jest taki albo siaki prawicowi politycy i komentatorzy bezrefleksyjnie powielają”-

mówi znawca francuskiej polityki.

Francoise Hollande jest szczerym, skrajnym socjalistą, którego pomysły gospodarcze są gwarancją zamienienia Francji w drugą Grecję. Można oczywiście podejrzewać, że Francuz pójdzie po rozum do głowy i będąc już prezydentem zaniecha najbardziej poronionych postulatów jak zrobił to Barack Obama. Z drugiej strony nie ma gwarancji, że prezydent nie pójdzie droga Zapatero, który zastał Hiszpanię murowaną a zostawił niemal glinianą. Nie zapominajmy, że Francuzi są najbardziej przesiąkniętym lewicowymi mitami społeczeństwem w Europie. Jednak nawet jeżeli Hollande okaże się pragmatykiem gospodarczym to nie oznacza, że porzuci haseł postulujących liberalizm obyczajowy. Ba, właśnie ustępstwa w sferze gospodarczej mogą gwarantować ich próby realizacji w całej Unii. Trudno uwierzyć, by Francuz zawiódł swój islamski elektorat, który zmienia tożsamość nie tylko kraju nad Sekwaną.

Nie można zapominać, że Francuz będzie również wspierał islamską imigrację, która sprawa coraz więcej kłopotów we Francji i powoduje niespotykaną od dawna falę antysemityzmu ( widzieliśmy jej skutki niedawno w Paryżu). Fakt, że jest on przeciwnikiem szybkiego przyjęcia do Unii Turcji nie ma w tej sprawie znaczenia. Musi on spłacić dług zaciągnięty wśród rozrastającej się we Francji niezasymilowanej imigracji. A to będzie miało konsekwencje. "Zmiany mogą nastąpić jedynie w polityce wobec Bliskiego Wschodu. Hollande może być ostrożniejszy  w konfrontacji z Iranem i bardziej zdystansowany wobec Izraela niż Sarkozy. Propalestyńskie nastroje są bowiem silniejsze na francuskiej lewicy"- zauważa amerykański ekspert ds. Europy w Radzie Stosunków Międzynarodowych Charles Kupchan. W czasie rosnącej siły totalitarystów z Iranu nie jest to dobra wiadomość.

Hollande popiera również małżeństwa homoseksualne oraz prawo do adopcji dzieci dla takich par i szeroki dostęp do aborcji. 8 marca z okazji międzynarodowego dnia kobiet polityk zapowiedział w Reims, że każdy szpital we Francji powinien dysponować sprzętem do wykonywania aborcji na żądanie. Naciski na Polskę w kwestiach takich jak legalizacja związków gejowskich czy promocja aborcji ze strony Unii są coraz mocniejsze. Niestety obecnie naszym krajem rządzi bezideowa ekipa, która (nazywając się centroprawicą) pracuje nad ultraliberalną ustawą in-vitro, legalizuje związki partnerskie i „nie klęka przez biskupami”. Niewiele potrzeba by uległa mocnym naciskom „europejskiego mainstreamu”. Zgadzam się z Jackiem Karnowskim, który zauważył, że może skończyć się tak, iż Hollande wejdzie w buty Sarkozy'ego, i odbuduje duet niemiecko-francuski. A konformizm na tym polu będzie chciał rekompensować właśnie lewicową ofensywą w sferze społecznej. Naprawdę trudno mi uwierzyć, że Hollande nagle otworzy się na Polskę, która w polityce zagranicznej woli „płynąć z głównym nurtem” i jest na tyle „wysublimowana” dyplomatycznie, że Donald Tusk nie chciał się spotkać z socjalistą, gdy ten paradował u boku Leszka Millera podczas wizyty w Polsce. „W polityce zagranicznej Francja realizuje swoje priorytety niezależnie od tego, czy w Pałacu Elizejskim zasiada Mitterrand, Chirac czy Hollande. Tak czy inaczej, warto te priorytety poznać. Donald Tusk stracił tę szansę, kiedy postanowił nie spotykać się z Hollandem podczas jego wizyty w Warszawie”- zauważa Marek Magierowski w „Rzeczpospolitej”.

Rozumiem oczywiście, że duet Merkozy drażnił Polaków a zachowanie butnego Sarkozego pokazywało, że polityk ten powoli tracił kontakt z rzeczywistością. Czy jednak mamy jakiekolwiek gwarancję, że nie będzie tak w nowym rozdaniu? Czy pamiętając o komunistycznych sympatiach francuskiej lewicy, która najmocniej potępiała Ronalda Reagana, wspierała lewacki terroryzm pokolenia 68 i jako jedyna w Europie krzywiła się na nową wersję lewicy w wykonaniu Tonego Blaira, możemy czuć się bezpieczni? Dziś na tron „cara” wkracza ponownie były funkcjonariusz zbrodniczego KGB Władimir Putin. W Rumunii lewica o twarzy miłośnika czerwonego mordercy Che Guevarry torpeduje wydobycie gazu łupkowego, w Niemczech lokalne wybory przegrywa prawica. Angela Merkel może stracić już niebawem władzę na rzecz jakiegoś socjalisty, który z pewnością będzie widział zbawczą dla klimatu rolę Gazpromu. Nie można mieć pewności, że na fali sukcesu Hollande’a władzy we Włoszech nie zdobędą komuniści spod duchowego znaku agenta Moskwy Prodiego. To wszystko naprawdę nie napawa optymizmem. Dlatego czułem zażenowanie, gdy w programie „Kawa na ławę”, na pytanie kto wspiera Hollande’a rękę wspólnie podnieśli przedstawiciele SLD, Ruchu Palikota, Solidarnej Polski i Prawa i Sprawiedliwości. Niechęć do Sarkozego naprawdę nie usprawiedliwia infantylnego wsparcia dla znanego z prokomunistycznych sympatii skrajnego lewicowca, który może być kamyczkiem, który spowoduje lewicową lawinę w Unii Europejskiej.

Łukasz Adamski

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych