Film "Pięć dni wojny" uświadamia skalę rosyjskiej dezinformacji. Ale niewielu Polaków to interesuje

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Byłem w sobotni wieczór na projekcji filmu „Pięć dni wojny” w Multikinie w centrum Poznania. Godzina seansu 21.00. Tłumu nie było. Zgadnijcie Państwo ilu było widzów? Jeden. Ja.

Wyprawę tę zapamiętam jako jedną z najzabawniejszych wypraw do kina, porównywalną w moim życiu z tą pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy wraz z kolegą z podstawówki poszliśmy do kina na radziecki film, do kina „Tęcza”. Kino położone na peryferiach Poznania, na Dębcu, mieściło się blisko jednostki wojskowej. Poszliśmy chyba z nudów. W kinie oprócz nas zjawiło się dwóch żołnierzy, którzy przyszli pewnie na film także z powodu nudy jaka panowała w jednostce, przeskoczyli płot i do kina zamiast na piwo. Po pół godzinie wyszli jednak, co oznaczało najprawdopodobniej, że piwo zwyciężyło nad radziecką sztuką filmową. Miałem chyba już wówczas upodobanie do oglądania kiczu, czyli symulacji sztuki i rzeczywistości, stąd obejrzałem ten film do końca. Nie zapamiętałem tytułu, ale zapamiętam coś niecoś z treści. Fałsz tego filmu był na swój sposób porywający. Był to film o ludziach radzieckich z epoki Breżniewa. Historia o produkcji i miłości.

Akcja toczyła się w jakimś mieście nad Morzem Czarnym. Dwóch inżynierów jeden ideowy a drugi cwaniak. Ideowy miał żonę, która pasowała do tego cwaniaka, a ten cwaniak miał żonę, która pasowała do tego ideowego inżyniera. Dalszy ciąg łatwo można było zgadnąć. Żona tego ideowego nie mogła zrozumieć głębi myśli komunisty nowego typu, młodego inżyniera, który swoją pracą budował postęp i w ten sposób walczył z kapitalistycznym wyzyskiem człowieka nad człowiekiem. Politycznie obojętna żona, nastawiona konsumpcyjnie do życia, robiła mu ciągłe wymówki, że nie jadą do Soczi, na Krym na wakacje, że nie idą do dyskoteki, że on tylko przy desce kreślarskiej siedzi, a w nocy zamiast amorów, medytuje nad myślą Lenina.  Nie stara się o awans podlizując się komu należy, tylko praca i praca dla komunizmu. Inżynier cwaniak i nieideowa żona ideowego inżyniera romansując ze sobą, poza „świętym” obszarem małżeńskiego związku, zostają w końcu zdemaskowani jako źli ludzie bo materialiści i szkodnicy, dzięki czujności Komsomołu, a radzieccy ideowi ludzie spotykają się i zakochują się. Inżynier ideowy zostaje doceniony przez Partię, bo Partia wszystko widzi. Zostaje nagrodzony awansem, ale przede wszystkim miłością „głęboko” go rozumiejącej kobiety, wrażliwej komunistki, która zamiast nocnych amorów wybiera razem z nim  medytacje nad myślą Lenina. „Ład” socjalistyczny zostaje przywrócony. Jak mnie pamięć nie myli jakieś amory chyba tam były, bo byłbym stronniczy, ale Lenin był zdecydowanie najbardziej sexy.

Jeśli wydział propagandy KGB zlecał takie filmy, to scenarzyści w duchu musieli się nieźle bawić podczas pisania scenariuszy a podczas kolaudacji również i funkcjonariusze z różnych resortów chichotać, biorąc skalę gospodarczego podziemia jakie za Breżniewa rozkwitło i dynamicznie się w ZSRR rozwijało. Głoszono oficjalnie ideologiczną ascezę, która nijak się miała do stylu życia czerwonej burżuazji. Taki system tworzył miliony zdeprawowanych jednostek, ale zdeprawowanych z punktu widzenia standardów demokratycznej polityki. Tłem tej deprawacji był system terroru, który zawsze można było użyć, jeśli ktoś ośmieliłby się tej „szlachetnej” czerwonej burżuazji przypisać cynizm i oportunizm. Ta schizofrenia była aurą całego sowieckiego świata. Dzisiaj, gdy wiara w komunizm dawno wyparowała z głów pożytecznych idiotów (nie mówię o funkcjonariuszach systemu, bo było to dla nich zawsze tylko narzędzie) pozostało wszystkich wpakować do szamba, aby cynizm uczynić zasadą rządzenia. Zresztą w Rosji świadomość wszechmocy systemu była zawsze wbita w głowy mieszkańców imperium. I cynizm tam nikogo nie dziwi i nie oburza raczej, bo to cynizm w służbie imperium. W Polsce to co innego. Tu udaje się szlachetnych, tkwiąc w bagnie. Lustro, czyli opozycje trzeba zatem zlikwidować.

W Polsce po 1989 roku usiłowano wmówić, że wszyscy jesteśmy świniami. To sposób na pacyfikowanie inaczej myślących przez moralne zawstydzenie. Pozwalało to zarazem ukryć własne założenia i skąd się przychodzi do „nowej” Polski. Polskie społeczeństwo zostało skomunizowane w stopniu większym niż chce to sobie uświadomić. Podam skrajny przykład. Znam kilka takich przypadków, że „szczerzy” polscy patrioci wieszają sobie portrety Piłsudskiego, co nie przeszkadza im twierdzić, że katastrofę spowodował gen. Błasik.

Dlaczego ten „wzorcowy” radziecki film przypomniałem. Chodzi właśnie o kosmiczną skalę zakłamania, która deprawuje duszę. Ludzie o tym typie sowieckiej mentalności, która powoływała do życia takie filmy, mistrzowie manipulacji, kłamstwa i dezinformacji rządzą teraz nie tylko Rosją. Nie muszą specjalnie udawać, że w cokolwiek wierzą. Cenią tylko bogactwo i władzę.

W 2008 roku ta wyrosła z KGB oligarchia dokonała brutalnej agresji na Gruzję, o czym jest film „Pięć dni wojny”, na którym byłem sam w tym kinie. Większość stacji telewizyjnych i agencji informacyjnych na świecie agresywne zamiary w chwili wybuchu wojny przypisała Gruzji. Na nic racjonalny argument w postaci mapy. Wystarczy porównać wielkość Gruzji i Rosji.

Film taki jak „Pięć dni wojny” skalę tej dezinformacji uświadamia. Dużą część obywateli Polski, jak widać nieszczególnie to interesuje. To ludzie apolityczni (budujmy mosty, nie róbmy polityki) choćby nie wiem jak we własnych oczach wykształceni i obyci, mają  mentalność postsowiecką, bo oznaką tej mentalności jest niby „apolityczność”. Z pozycji tej „apolityczności” sądzą tych „politycznych faszystów”. To manipulowana, konformistyczna masa, która staje się „moralna” i „wyjątkowa” dzięki wsparciu raz w roku akcji Jurka Owsiaka, lekturze prawdziwego humanisty księdza Bonieckiego i głębokiej przeżywanej zbiorowo medytacji nad śmiercią dziecka Madzi z Sosnowca podczas programu Tomasza Lisa. To, co się działo w Gruzji jej nie interesuje. To jest posttotalitarna masa, nieświadoma swego zakłamania i być może nieświadomie tęskniąca za pochodami pierwszomajowymi.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych