Wojciech Wybranowski: powstanie wspólnej listy PiS i SP jest już niemal przesądzone. ''Prezes PiS dał szacha i mata"

''Prezes PiS dał szacha i mata" - pisze o sobotnich wydarzeniach na Marszu w obronie wolności mediów dziennikarz "Rzeczpospolitej" Wojciech Wybranowski.

Przypomnijmy, że przemawiając przed Kancelarią Premiera Jarosław Kaczyński stwierdził:

"Zwracam się do ciebie Zbyszku, zapomnijmy o tym, co było złe, o co mamy pretensje, idźmy razem; wracajcie, to jedyna droga do zwycięstwa (...) musimy być razem, musimy zwyciężyć. Wracajcie".

Ziobro odpowiedział pod Belwederem:

"Odpowiadając Jarkowi, chciałbym powiedzieć jasno - choć wiem, że już odjechał -  że jesteśmy razem, że to, co było, zapomnieliśmy, że chcemy działać razem".

W marszu wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy osób - była to największa demonstracja od lat.

Jak ocenia Wybranowski:

Propagandowo i wizerunkowo wygrał o. Rydzyk, jednak przede wszystkim to zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego, który zręcznym zagraniem zepchnął Zbigniewa Ziobrę i jego Solidarną Polskę do – używając bokserskiej terminologii – narożnika i solidnie przyłożył mu prawym sierpowym.

W sumie "Kaczyński prostym zagraniem postawił Ziobrę w sytuacji człowieka, który jeśli nie wróci do PiS, będzie odpowiadał za podział na prawicy."

Najciekawsza jest jednak następująca informacja:

Pół roku po powstaniu SP można stwierdzić, że ziobryści mieli co prawda pomysł na partię, ale na tym się skończyło. (...) Problemem dla PiS jest jednak wciąż niemałe poparcie dla samego Ziobry, które w zależności od sondaży w kwietniu wynosiło 5 i 10 proc. Gra więc toczy się o osłabienie pozycji samego Ziobry przed przyszłymi negocjacjami dotyczącymi wspólnej listy wyborczej.

Bo to, że taka lista powstanie, jest już niemal przesądzone: nieoficjalnie mówią o niej zarówno politycy PiS, jak i SP.

Według dziennikarza "Rz", na szerokiej liście ma być też miejsce dla polityków PJN z wyjątkiem Pawła Poncyljusza czy Michała Kamińskiego.

Sil