Kto zna trochę historię ZSRR i bloku wschodniego, kto sporo czytał i studiował dziedzinę zwaną kiedyś sowietologią, nie powinien być właściwe zdziwiony skalą kłamstw i dezinformacji po zamachu w Smoleńsku, ani tym że te kłamstwa są odbierane jako prawda ostateczna.
Pamiętam, że po wygranych wyborach w 2005 roku, wiele osób zwolenników PiS-u wyrażało obawy, że Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu coś może stać. Ich obawy okazały się uzasadnione. Ta wygrana była wówczas naruszeniem systemu koncesjonowanej i sterowanej quasi-demokracji. To było coś, co nie miało prawa się wydarzyć. To zwycięstwo obudziło strach przed przebudową państwa, co wiązałoby się utratą pozycji i władzy wielu wpływowych grup. Ten strach ujawnił się w nienawiści, która została sformatowana i zinstytucjonalizowana w tzw. przemyśle nienawiści. Ta nienawiść z powodu zniszczenia tego monopolu władzy, sięga tamtego świata, bo niszczy się pamięć i szarga imię tych, którzy zginęli w Smoleńsku. W szczególności ta nienawiść uderza w Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Gdy pojawiła się formacja polityczna, co w demokracji jest normą, która zakwestionowała szlachetność samozwańczych autorytetów, „mędrców”, gdy zaczęła się walka z korupcją i sitwami, które oplotły Polskę a czego jasnym potwierdzeniem ich istnienia była afera Rywina, natychmiast uruchomiono w posłusznych układowi postkomunistycznemu mediach, propagandę, że zwycięstwo było właściwie półlegalne, bo osiągnięte dzięki zmanipulowaniu przez księdza Rydzyka ludzi niedorozwiniętych umysłowo. I traktowano to jak oczywistość.
Sięgnięto do totalitarnej socjotechniki i rasizmu. Mentalność totalitarna nie znosi sprzeciwu i ona wyznacza ramy w obrębie której toczy się dyskusja, kontrolowana przez Wielkiego Brata jak w programie Big Brother. Aby zniszczyć wroga, wszystkie środki dozwolone. Ten onegdaj popularny program to totalitaryzm z pigułce. Kto nie uznaje zasad jest eliminowany, „pozasystemowy”. Kościół nie mieści się w tym systemie, bo czyni ludzi odpornymi na manipulacje, ludzi którzy nie chcą mieszkać w przestrzeni zarządzanej przez Wielkiego Brata. Zatem trzeba zniszczyć Kościół, jak każdą strukturę, która jest niezależna, albo uczynić go częścią systemu kontroli nad umysłami i duszami ludzi. Dlatego księża tacy jak Boniecki, Sowa, Pieronek są bardzo cenni.
Ludzie o duszach niewolników jak barany do takiego domu Wielkiego Brata wchodzą, bo ten Wielki Brat oferuje im wytłumaczenie wszystkich ich problemów (winni siewcy nienawiści czyli prawica) i jednocześnie ich własną ignorancję za sprawą socjotechniczno-medialnej magii, przemienia w „mądrość”. Tworzy się konformistyczna masa. Każdy członek tej masy ma bardzo wysokie mniemanie o swoich kompetencjach moralnych i umysłowych. Nienawidzi nienawiści, sam będąc nienawiścią wcieloną. To sytuacja idealna dla półinteligentów i ćwierć-inteligentów, nie muszą myśleć, aby jednocześnie pielęgnować obraz siebie jako mędrca.
Spotkałem niedawno przedstawiciela plemienia „mędrców”. Wykształconego na wydziale nauk społecznych Uniwersytetu Poznańskiego. Gdy zbijałem argumenty posługując się myśleniem Hannah Arendt, autorki „Korzeni totalitaryzmu”, książki którą musi uważnie przeczytać każdy, kto skończył czy to historię czy politologię, mój rozmówca przyznał, że Hannach Arendt co prawda nie czytał, ale ona się myli. Dalszą rozmowę w tej materii uznałem wówczas za pozbawioną sensu. Nie mógł zrozumieć dlaczego. Ma dwa fakultety i nie widzi, że gada bzdury. Nie zna, ale wyrokuje o czymś czego nie zna, co nie pasuje do wizji świata, która pozwala czuć mu się jak mędrzec. Wszystko odnosi do swoich odczuć, świat mierzy swoim ego, absolutnie niezdolny o myślenia oderwanego od ja, jako szlachetnego, wszystko rozumiejące centrum wszechświata.
Zastosowałem technikę zawstydzania. „Taka inteligencja i taka ignorancja, wstyd Panie Grzegorzu, wielki wstyd” – zakończyłem. Gdyby nie „intelektualny i towarzyski” kontekst sytuacji, czułem, że mój rozmówca, gdyby mógł wyciągnął by maczugę, aby zlikwidować niemiłe lustro, które ujawnia, że jest durniem. Przyznaje, nie byłem tolerancyjny w obliczu głupoty, co oznaczało, że okazałem się człowiekiem który ma skłonność do postaw nietolerancyjnych i nienawistnych, co czym mnie Pan Grzegorz poinformował z poczuciem moralnej wyższości, bo ostanie zdanie musiało oczywiście należeć do niego. Jak mawiał Goethe, największy dopust boży to czynna głupota. To jest właśnie totalitarysta nowej generacji.
Nic nie rozumie a jest przekonany, że rozumie wszystko. To jest typ podlegający w sposób dla siebie niezauważalny manipulacji, ale jest przekonany, że w swoich sądach jest absolutnie wolny i nikt nim nie manipuluje, no bo jak tak mądrym, inteligentnym człowiekiem może ktoś manipulować! Za to ja, czyli jego interlokutor, jestem podejrzany, bliski faszyzmu, bo nie ma we mnie słusznej nienawiści do ksenofoba księdza Rydzyka, który manipuluje ludźmi odbierając im wolność duchową.
Tacy ludzie tworzą bazę obozu posttotalitarnego. Nienawiść jaką obdarzają inaczej myślących wynika z tego, że oni po prostu nie rozumieją jak można „myśleć” inaczej niż oni. To, co reprezentują jest efektem procesu wyparcia własnej głupoty, ignorancji, jakby ich mózgom zbywało jakieś substancji. Patrzę na to zawsze z trwogą, na tę prawdziwą, ciemną beznadziejną głupotę jak na budzące lęk elementarne zjawisko przyrody.
Totalitaryzm to właśnie uwolnione w świecie ludzkim siły przyrody. Miejsce tej wypartej głupoty i kompleksów, zajmuje ideologia miłości, tolerancji, feminizmu, ekologizmu, ale przede wszystkim antyklerykalizmu, ponieważ ten antyklerykalizm jest dzisiaj czymś, co pozwala społecznie ujawniać się im jako mędrcy, nowocześni, wykształceni, jednym słowem Europejczycy. Nie będąc zdolni zrozumieć natury skomplikowanych procesów społecznych, stają się ci „mędrcy”, łatwym przedmiotem medialnej obróbki, ofiarami świadomych swych celów zdecydowanie inteligentniejszych od nich zawodowych manipulatorów, prawdziwych mistrzów w swym fachu, którzy dla utrwalania swej pozycji nie cofną się przez żadną manipulacją i kłamstwem.
Ci „rozumni” w swoich oczach ludzie, wierzą w ustalenia komisji Millera. Nade wszystko cenią miłość i nienawidzą nienawiści. Jednoczą się w nienawiści do nienawiści. Przypomnę, że totalitaryzm nie był niczym innym jak dyktaturą masy. Dla niewyrobionych, a także prymitywnych z natury umysłów, to jedyna uchwytna forma „przeżycia patosu demokracji”.
A patos bycia ludzkim i szlachetnym jest szczególnie widoczny w retoryce drugiej osoby w państwie, u pani marszałek Ewy Kopacz. Nie mówię o premierze Tusku, który także kocha miłość i nienawidzi nienawiści. Te socjotechniczne zabiegi ujawniają w sposób bezdyskusyjny prawdziwą naturę polityki obozu rządowego, który pełnymi garściami czerpie z „dorobku” totalitaryzmu. Hasło „idee Lenina wiecznie żywe” ciągle jest aktualne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/131107-rozumni-wierza-w-ustalenia-komisji-millera-nade-wszystko-cenia-milosc-i-jednocza-sie-w-nienawisci-do-nienawisci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.