Po co nam historia??? "Historia jest tą z nauk, bez znajomości, której nie odnajdziemy wspólnego języka"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Kiedyś mój promotor prof. Zygmunt Sułowski powiedział coś takiego: Panie kolego, źle byłoby z nami, gdybyśmy musieli tłumaczyć ludziom po co nam historia. Przypomniałem Profesorowi, że na przełomie XIX i XX wieku ówcześni światli Polacy wyjaśniali co to jest naród, państwo, budżet… Przerwał mi, i dodał: Panie kolego… mam nadzieję, że to już jest niemożliwe.

I niemożliwe stało się możliwe. Przez Polskę przesuwa się fala protestów w obronie lekcji i nauki historii. Ostatnio sztafeta dotarła do Tarnowskich Gór. Mimo to wciąż słychać o potrzebie jakiegoś kompromisu, który nadal świadczy o niedocenianiu historii w życiu człowieka i narodu. Nie pamięta się, ze cały utracony dla nas XIX wiek był wiekiem zmagania się z historią i próbą odpowiedzi na pytanie dlaczego doszło do tragedii utraty państwowości. Jednoznacznej odpowiedzi nie zdołaliśmy wypracować. Niepodległa II RP swój kanon oparła właśnie na znajomości własnych dziejów. Zabrakło czasu. Przedwojenna szkoła w ciągu jednego pokolenia zdołała zjednoczyć trzy różne, wypaczane przez 120 lat, świadomości. Zdała egzamin. A dziś słychać, że jest lub była przestarzała, choć polska świadomość i warunki, w jakich się znaleźliśmy są trudniejsze niż wówczas.

 

A więc po co nam historia?

Jesteśmy narodem, któremu na ponad 120 lat (pięć pokoleń) odebrano państwo… No właśnie, ale po co nam państwo, skoro dziś i tak mamy co do garnka włożyć, a teraz jest Unia, a w Unii państw ma nie być? A w ogóle państwo jest, czy nie, i tak na jedno wychodzi. I tak musimy radzić sobie sami… Frustracja frustracją, ale aby móc radzić sobie, musimy znać historię – po to, aby nie pokonywać tych samych dróg, którymi szli nasi przodkowie, nie powtarzać tych samych błędów i nie płacić tych samych rachunków, wiedzieć kim jesteśmy i skąd się wzięliśmy. To informacje podstawowe – konstytuujące człowieka i obywatela.

Nasi sąsiedzi zachowali swoje elity, zachowali też ich ciąg i ciąg pokoleń. Są więc właścicielami nieprzerwanej myśli państwowej, ekonomicznej, politycznej, historycznej… Nikt im nie wymordował inteligencji, wiedzą więc kim są i wiedzą, czego chcą. Kto nie zna historii swojego kraju nie wie kim jest i nie może wiedzieć jakie musi spełnić warunki, aby zabezpieczyć swój dobytek, swoją obywatelską wolność i swoje szczęście. To wszystko zabezpieczyć mu może jedynie suwerenne państwowe prawo i suwerenne państwo, do których zawsze może się odwołać. Dobre prawo uwzględnia interes całego społeczeństwa i wprowadza ład w państwie. Gdyby wyjeżdżający zagranicę Polacy znali polską historię, zachowywaliby się tam zupełnie inaczej. Wyjeżdżając do pracy fizycznej można zachowywać się z godnością i wówczas nie zostaje się robolem. Wyjeżdżający Polak wie jaka ciągnie się za nim historia i właśnie jej znajomość pozwala mu odnaleźć się i znaleźć w każdej sytuacji. Parafrazując – biblijna glina ulepiła człowieka, a Pan Bóg (obojętnie w jakiej postaci) włożył w nią duszę i postawił na tym świecie. Świat człowiekowi postawił warunki i jeżeli chciał przeżyć, musiał je zaakceptować. W taki sposób powstała kultura. Kultura jest rejestrem walki o życie i jego jakość. Narody są efektem walki o pewien standard, ale w dalszym ciągu ich walka związana jest z kulturą. Państwo jest już wyższą formą życia zbiorowego i związane jest z walką człowieka z człowiekiem o mamonę lub spokój. W dzisiejszym świecie państwo jest nadal konieczne, bo nic lepszego nie wymyślono. Historia jest rejestrem tego wszystkiego. Nie można więc jej nie znać.

 

Inny przykład.

Niezależnie od tego co niektórzy mówią, Polska nadal leży pomiędzy Niemcami a Rosją. Nieznajomość tych uwarunkować czyni Polaków bezbronnymi wobec wszelkiej manipulacji historycznej, gospodarczej, czy kulturowej. Ba, każdego zachęca do złupienia nas na każdym poziomie, jest tanią produkcją pożytecznych idiotów. Nieznajomość własnej historii automatycznie stawia nas na poziomie niewolników, uniemożliwia nam wzajemne zrozumienie i porozumienie. Zmienia nam i zubaża język, unieruchamia pojęcia i terminy. Dzieli nas na dzielnice pozaborowe, na bogatsze lub biedniejsze regiony – w imię jakiegoś wyimaginowanego lepszego dobrobytu mniejszości. Wobec zbliżającego się kryzysu, wszyscy mądrzy się jednoczą, a my podatni na propagandę, zaczynamy się dzielić. Tu właśnie kłania się historia.

 

Kolejny przykład

PRL był okresem rugowania z życia umysłowego wyższej polskiej kultury i tradycyjnego polskiego życia zbiorowego. Mieliśmy być takimi małymi Peerelkami, których zapał budowania nowego miał przysłonić całe 1000-letnie nasze dzieje. Budowniczowie dostali do ręki władzę, broń i pieniądze. Tych nazwaliśmy utrwalaczami władzy ludowej. Było ich stosunkowo niewielu, ale nauczyli nas bierności. Dziś mamy do czynienia z utrwalaczami PRL-u; to ci, którzy za żadne skarby nie chcą wyjść poza ramy utrwalonej władzy. Prawdopodobnie robią to nieświadomie. Nie pamiętają, że punktem odniesienia do PRL-u i III RP jest niepodległa Druga Rzeczpospolita, kwitując ją niechętnym stwierdzeniem, że wówczas była niesprawiedliwość społeczna lub bieda... To właśnie w PRL-u zaczęliśmy tracić „serce” do historii.  To w tamtym czasie zaczął się odwrót, który dziś przybrał wymiar katastrofalny. I stan ten nie dotyczy tylko szkół średnich, ale również i uczelni.

 

Na koniec

Przykłady można oczywiście mnożyć, ale walka o historię, to walka o polską tożsamość, o to, co nam się należy z racji urodzenia i miejsca zamieszkania, to walka o swoje. Ale jednocześnie jest czymś nienaturalnym, że to co nam się należy musimy traktować w kategoriach walki. Równe prawo i wykształcenie na dobrym, tradycyjnym kanonie kulturowym dla wszystkich, powinno być nieprzekraczalną zasadą, bo dotyczy ono nie tylko demokracji, ale również i fundamentalnych praw człowieka. Historia jest tą z nauk, bez znajomości, której nie odnajdziemy wspólnego języka. Trzeba przywrócić jej powagę w szkołach i uczelniach. Znajomość historii lub nieznajomość, szczególnie własnej, jest potrzebna do konstrukcji szkieletowej psychiki człowieka. Wiedza historyczna zawsze pomaga, jej brak czyni z człowieka niewolnika.

Poniżej zamieszczam oświadczenie głodujących w sztafecie solidarnościowej. Dziś z Tarnowskich Gór. I osobista prośba Jadwigi Chmielowskiej do starych działaczy solidarnościowych w Lublina o podjęcie kontynuacji u siebie.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych