"Donald Tusk zaczyna mówić językiem generała Jaruzelskiego sprzed wprowadzenia stanu wojennego. Zaczyna mówić o jakimś froncie zimnej wojny. Niedługo usłyszymy, że grozi nam wojna domowa. To są słowa, które nie powinny paść z ust premiera" - mówił europoseł Adam Bielan, gość TVP Info, komentując wczorajsze wystąpienie premiera Donalda Tuska.
Polityk przyznał też, że politycznie bliżej mu do PiS, ale - jak stwierdził - nie toczą się żadne rozmowy na temat jego powrotu do tej partii.
Wczoraj polityczną burzę wywołała niedzielna wypowiedź Antoniego Macierewicza z Krosna, który mówiąc o katastrofie smoleńskiej stwierdził:
„Czymże innym jest sytuacja, w której ginie cała elita, w której odcięta zostaje głowa narodu? To jest wypowiedzenie wojny, nawet, jeżeli kolejny atak będzie odłożony o rok, dwa, pięć, to trzeba sobie zdawać sprawę - to jest wypowiedzenie wojny”.
Wcześniej Jarosław Kaczyński na antenie TVP Info mówił, że tylko teza o zamachu w Smoleńsku jest racjonalna. Premier Donald Tusk wczoraj bardzo ostro zareagował na działania polityków opozycji.
"Dziś, kiedy przygotowujemy się do kolejnej odsłony wielkiej konfrontacji z kryzysem (...), równocześnie powstaje nowy front takiej na razie ciągle zimnej wojny wewnętrznej. Słowa, które padają w ostatnich dniach, mogą mieć swoje konsekwencje (...) i ci, którzy je dzisiaj wypowiadają - mówię o tych twardych słowach czasami pełnych nienawiści i agresji, słowach, które godzą bezpośrednio w serce Polski, w taki jednoznaczny interes narodowy Polski i Polaków - te słowa mogą mieć także niestety swoje praktyczne konsekwencję - grzmiał szef rządu.
Zdaniem Adama Bielana, w kraju mamy do czynienia z podgrzewaniem politycznej atmosfery, jednak dużą role odgrywają tu politycy rządzącej partii. Zasugerował, że w związku z katastrofą smoleńską, członkowie ekipy rządzącej zajmowali się „różnymi wrzutkami”. Wskazał także na fałszywe ustalenia komisji Millera, których część została już obalona. Jednocześnie bronił polityków Prawa i Sprawiedliwości, wskazując, że w pewnym sensie emocje po ich stronie są zrozumiałe, bo pod Smoleńskiem zginęło więcej członków tej formacji niż innych partii.
"A z drugiej strony mamy całkowicie świadome podgrzewanie emocji przez pana premiera. Po pierwsze przez jego wystąpienia w Sejmie przed tygodniem. A po drugie premier zaczyna mówić językiem generała Jaruzelskiego, sprzed wprowadzenia stanu wojennego. Zaczyna mówić o jakimś froncie zimnej wojny. Niedługo usłyszymy, że grozi nam wojna domowa. To są słowa, które nie powinny paść z ust premiera" - mówił Bielan.
Eurodeputowany powiedział, że choć odszedł z PiS, ponieważ poróżnił się „w sprawie taktyki wyborczej”, to jednak w kwestii poglądów do tej właśnie partii jest mu najbliżej. Zaprzeczył jednak pogłoskom o powrocie do byłej partii. O sobie mówi, że jest „politykiem o poglądach konserwatywnych, który pozostaje w opozycji do obecnego rządu”.
"Współpracuję z politykami PiS w Parlamencie Europejskim i ta współpraca wygląda bardzo dobrze. PiS zdominował prawą część sceny politycznej, a wszystkie inne inicjatywy, po prostu się nie udały" - mówił Bielan.
"Życzę polskiej prawicy, jak najlepiej. Oczywiście obawiam się, żeby na nowych kłopotach nie skorzystała lewica. Dzisiaj jest podzielona i wzajemnie odbiera sobie poparcie, ale można sobie wyobrazić, że się zjednoczy i zacznie zagrażać. Nie chciałbym, aby spełnił się ten czarny sen, że Janusz Palikot jest u władzy" - dodał.
Polityk wyznał, że jakiś czas temu poróżnił się politycznie z Michałem Kamińskim. Odniósł się także do książki „Koniec PiS-u”, którą napisał jego były towarzysz.
"Ja nie lubię plotkować o moich byłych kolegach. Książki mogą pisać politycy, którzy przechodzą na emeryturę. Po drugie, warto, aby skupiali się oni na ujawnianiu pewnych mechanizmów, dla wiedzy społeczeństwa, a nie na kwestiach anegdot czy plotek" - podkreślił.
Bielan podtrzymał swoją decyzję w sprawie skierowania do sądu pozwu przeciwko Teresie Torańskiej i „Newsweekowi”. W rozmowie z Torańską, miał powiedzieć, że PiS nie zdecydowało się na nowe wybory po fiasku rozmów koalicyjnych z PO, bo Jarosław Kaczyński przestraszył się popularności Kazimierza Marcinkiewicza. Miał też mówić, iż Lech Kaczyński nie nadawał się na prezydenta.
"W tej sprawie złamano nie tylko prawo, ale i podstawowe zasady etyki dziennikarskiej. Pani Torańska nie spotkała się ze mną jako dziennikarz. Spotkała się ze mną jako autor książki o Smoleńsku i tylko w tej sprawie zgodziłem się z nią rozmawiać. Znam jej poglądy polityczne i nie zgodziłbym się z nią rozmawiać na tematy dotyczące, choćby śp. Lecha Kaczyńskiego, o którym wiem, że miała złe zdanie" - zaznaczył Bielan.
Polityk stwierdził, że „przestrzega polityków przed kontaktami z Teresą Torańską”.
Więcej na www.tvp.info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/130920-bielan-donald-tusk-zaczyna-mowic-jezykiem-generala-jaruzelskiego-sprzed-wprowadzenia-stanu-wojennego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.