Ważne słowa prof. Legutko: Jeżeli rząd zacznie traktować tę sprawę poważnie, Smoleńsk przestanie być polem konfliktu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Rlegutko.pl
Fot. Rlegutko.pl

Rzeczywistość jest niestety okrutna - tak, mamy dwie Polski. I nie jest to podział nowy. On powstał już u zarania III RP, kiedy jedna strona uznała siebie za tę oświeconą, niosącą kaganek europejskości i nowoczesności wśród ponurego, niebezpiecznego tłumu ciemniaków. Tłumu antysemickiego, zacofanego. Ta część społeczeństwa została potraktowana w sposób pełen pogardy i poniżenia

- mówi prof. Ryszard Legutko w „Super Expressie”.

Europoseł zaznacza, że katastrofa smoleńska spowodowała, że po raz pierwszy od 2005 roku „ten przysłowiowy "ciemnogród" znów zyskał na sile, zaczerpnął oddechu i zyskał mobilizację do działania”:

Paradoksalnie katastrofa smoleńska przyczyniała się do wzmocnienia tego obozu, który zaczął się organizować, działać. W dużej mierze zresztą przyczyniła się do tego niewyobrażalna wręcz słabość i kompromitacja ich oponentów. Aktywizacja "ciemnogrodu" wywołała niepokój i strach drugiej strony, która postanowiła znów stymulować przemysł pogardy.

W ocenie profesora Legutko nie ma symetrii między działaniami PiS i obozu PO dla rozkopywania podziałów w Polsce. Pytany o retorykę Jarosława Kaczyńskiego ws. katastrofy europoseł tłumaczy:

Jak można mówić o zakopywaniu rowów, kiedy śledztwo smoleńskie okazało się skandalem i kompromitacją państwa polskiego? Niby co mamy zrobić - spotkać się w połowie drogi? W półprawdzie? To strona rządowa nie stworzyła pola do zjednoczenia i jej zaniedbania w tej sprawie spowodowały eskalację podziałów.

Profesor Legutko zaznacza, że „trwa walka o prawdę i wyjaśnienie gigantycznej tragedii”. Odnosząc się do słów o zdradzie części środowisk w Polsce europoseł wyjaśnia:

Mówimy o klasie politycznej, o pewnych profesorach, publicystach, którzy uczestniczą w bardzo niepokojącym procederze utrudniania i zakłamywania śledztwa. Co więcej, wszelkie dążenie do wyjaśnienia tej sprawy kwitują cynicznymi uwagami, głupimi uśmieszkami, obraźliwymi żartami. To jest jakaś umysłowa i emocjonalna aberracja, kompletna znieczulica i brak świadomości, że do tak poważnej sprawy trzeba podchodzić poważnie. Nie można traktować śmierci prezydenta swojego kraju i 95 osób z delegacji "na wesoło".

W ocenie profesora Legutko do zasypania podziałów dot. katastrofy smoleńskiej potrzebna jest wola rządzących.

Piłka jest po stronie rządu. Jeżeli zaczną traktować tę sprawę poważnie, Smoleńsk przestanie być polem konfliktu

- tłumaczy europoseł. Zaznacza, że „trzeba wierzyć”, że nastawienie rządzących się zmieni.

KL

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych