„Super Express” donosi, że syn szefa rządu „dostał państwową fuchę”. Michał Tusk od kilku dni jest pracownikiem Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy, którego właścicielami są: gminy Gdańsk, Sopot i Gdynia, województwo pomorskie oraz nadzorowane przez Ministerstwo Transportu Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze". Szefami większości tych instytucji są politycy PO.
Rzecznik prasowy lotniska Michał Dragacz zapewnia w „SE”, że syn premiera nie korzystał z żadnych politycznych przywilejów:
Swoją wiedzą wielokrotnie już udowodnił, że zna się doskonale na obowiązkach, które mu powierzyliśmy.
Tuska zatrudniono bez konkursu, a zasłużyć miał tekstami, które publikował w gdańskim dodatku "Gazety Wyborczej". Dragacz dodaje:
Wiele artykułów, które Michał Tusk pisał jako dziennikarz, dotyczyło właśnie spraw lotniczych. Wielokrotnie podpowiadał nam rozwiązania, które potem były wdrażane.
„SE” przypomina, że młody Tusk wiele razy pisał o porcie im. Lecha Wałęsy. Najczęściej rozpływał się w pochwałach.
Sam syn premiera zapewnia, że o pracę na lotnisku wcale nie zabiegał:
Od półtora roku kuszono mnie tą propozycją. W końcu się zgodziłem
- powiedział „Super Expressowi”. Według informacji gazety, zarabia ok. 4 tysięcy złotych miesięcznie. Ma się zajmować kontaktami portu z przewoźnikami, a jego znajomi już od dawna żartują, że jest ekspertem w wyszukiwaniu tanich lotów.
se.pl, mtp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/130758-se-michal-tusk-syn-premiera-dostal-panstwowa-posade-zasluzyl-na-nia-tekstami-w-gazecie-wyborczej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.