Promyk nadziei jest. Ale walka o historię trwa. Relacja Piotra Zaremby po "okrągłym stole historyków" u prezydenta

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Byłem jednym z 14 mówców zaproszonych do Pałacu Prezydenckiego, do udziału w tak zwanym okrągłym stole historyków. I, ponieważ przyjęto tu swoisty parytet, jednym z 7, którzy są przeciwnikami reformy programowej wprowadzonej przez minister Katarzynę Hall. Ponieważ czytelnicy portalu wspierali nas w protestach przeciw tej zmianie, jestem im winien sprawozdanie wraz z własną oceną.

1. Już sam fakt zwołania tego spotkania pokazuje bezsens postawy tych wszystkich, którzy kręcili nosem na głodujących, najpierw w Krakowie, potem w innych ośrodkach, działaczy dawnej "Solidarności". Protesty intelektualistów trwały kilka lat, ale odbijały się od tej rządowej ekipy jak od ściany. Teraz prezydent Komorowski otworzył się nagle i zaproponował swoją mediację - aby pomóc ekipie Tuska w uniknięciu eskalacji społecznego konfliktu. I przy okazji zyskać wizerunkowo. Nie byłoby jednak takiej potrzeby, gdyby nie twardość niestandardowego oporu.

2. Nie jest prawdą, jak stwierdził w podsumowaniu prezydent, że strony sporu zbliżyły się do siebie. Mogę napisać w imieniu swoim, prof. Andrzeja Nowaka (skądinąd jednego z najwytrwalszych organizatorów społecznego oporu), prof. Jana Żaryna, prof. Wojciecha Roszkowskiego. prof. Andrzeja Rachuby i dyrektora XII Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie Ryszarda Nowaka. My nadal uważamy, że historia powinna być nauczana jako zwykły kursowy przedmiot do klasy maturalnej włącznie.
Zbyt wczesna specjalizacja ma wiele wad. W swoim wystąpieniu przypomniałem. że wpychanie zbyt młodego człowieka na jedną, w dużej mierze nieodwracalną, ścieżkę bardziej mu w przyszłym życiu zaszkodzi niż pomoże.  Gdyby mógł podejmować takie decyzje później, byłby lepiej przygotowany do elastycznego rynku pracy. Prof. Roszkowski przestrzegał z kolei przed fikcją wykładania nie o faktach, a o tak zwanych "problemach": uczy się młodych ludzi mieć zdanie bez stosownej wiedzy, na tym ma w dużej mierze polegać nowy przedmiot "Historia i społeczeństwo" wprowadzany dla wszystkich niehumanistów do drugiej i trzeciej klasy liceum. Wreszcie profesorowie Nowak i Żaryn mówili najwięcej o roli wspólnego kanonu w kształtowaniu postaw obywatelskich i patriotycznych. I przestrzegali przed "infantylizacją" zawartą w nauczaniu przyczynków. W sytuacji, gdy jak powiedział Żaryn, "elity nie sprzyjają polskości".

3. Potrzebna jest pełna jasność: my to stanowisko wyrażamy nadal. Niemniej stoimy przed faktami dokonanymi: nowy kurs historii przemknął już przez trzy klasy gimnazjum i dotarł do liceum.
Z tych powodów profesor Andrzej Nowak zaproponował przejściowy kompromis. Niech te roczniki, które reformy już nie unikną, uczą się w drugiej i trzeciej klasie liceum przedmiotu "Historia i społeczeństwo". ale według trochę innego programu. W miejsce całkiem dowolnej układanki do wyboru przez nauczyciela, jeden blok tematyczny "Ojczysty panteon i ojczyste spory" miałby być obowiązkowy i wykładany przez cały rok. Obejmuje on historię walk narodowo-wyzwoleńczych w XIX i XX wieku i spory wokół rozmaitych polskich wyborów politycznych w tym czasie.  Ja z kolei zaproponowałem aby obowiązkowy był także inny moduł: Rządzący i rządzeni" opisujący polskie państwo i ustrój na tle innych.

4. Prezydent Komorowski poparł propozycję profesora Nowaka, dopuścił też możliwość uznania za obowiązkowy bloku "Rządzący i rządzeni". I powołując się na "solidarność cechu historyków" zapowiedział, że dopilnuje tej zmiany. To istotna deklaracja.

Niestety  przemawiająca przed nim minister edukacji Krystyna Szumilas nie okazała się już tak ustępliwa. Blok "Panteon ojczysty" ma być owszem szczególnie zalecany nauczycielom, ale nadal nie obowiązkowy. To by oznaczało, że do żadnego kompromisu w istocie nie doszło.

Dlatego mówimy: jest promyk nadziei, ale też: walka nadal trwa. Z tego powodu przeciwnicy reformy obecni w pałacu prezydenckim będą teraz pytać MEN, czy zamierza poczynić choć to drobne ustępstwo. Czy też może sprowadza rzecz całą do marketingowego chwytu: pokazania się polityków PO na tle swoich krytyków i postawienia na swoim.

Nie jest to wbrew pozorom spór czysto techniczny. Na argumenty oponentów, że historia odgrywa ważną rolę w formowaniu Polaka i obywatela, jeden z twórców nowego przedmiotu "Historia i Społeczeństwo" Aleksander Pawlicki odpowiadał, że jest przeciwny patriotyzmowi "nakazowemu". Profesor Nowak replikował, że blok "Panteon ojczysty" przewiduje dyskusje nad różnymi modelami patriotyzmu i różnymi wyborami Polaków, ale nie sposób tych dyskusji prowadzić nie podając faktów. Niedawno jeden z komentatorów Wyborczej napisał, że na polityce historycznej i na tradycyjnie uczonej historii w szkołach korzystała prawica. Wniosek to skądinąd mocno naciągany, ale pokazuje ideologiczne emocje wokół szkolnych programów. To nie jest tylko pytanie, jak sprawniej i skuteczniej przekazywać pewną sumę wiedzy,

Wśród  pozostałych bloków tematycznych przedmiotu "Historia i Społeczeństwo" są takie, które łatwo wpisać w ideologię nowej lewicy jak choćby "Obcość i swojskość". Otwartą pozostaje zresztą także inna kwestia: czy powinny być one kręgosłupem rzekomo nowoczesnego nauczania historii w sytuacji, gdy brakuje czasu na normalną historię polityczną, czy naukę o własnym państwie.  Odpowiedź poznamy niedługo.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych