Piątkowe, niezwykle agresywne, pełne obelg wobec opozycji i odwracania sensu zdarzeń przemówienie premiera Tuska skłania do wspominania ostatnich dwóch lat. Bo premier zdaje się wierzyć, że archiwa nie istnieją, że powiedzieć można wszystko, niezależnie od tego, co działo się naprawdę.
Wobec tej - trzeba to tak nazwać, bezczelności faktograficznej - Wehikuł Czasu jest urządzeniem niezwykle cennym.
Przypomnijmy więc: 12 stycznia 2011 roku szefowa MAK Tatiana Anodina przedstawia swój raport:
- Obecność w kabinie dyrektora protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusza Kazany i dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika oraz przewidywana negatywna reakcja prezydenta Lecha Kaczyńskiego stanowiły presję na załogę Tu-154M, by lądować w Smoleńsku - powiedziała przewodnicząca MAK Tatiana Anodina przedstawiając końcowy raport ws. katastrofy.
Anodina ujawniła także, że we krwi przełożonego pilotów wykryto 0,6 promila alkoholu etylowego.
Żadne z uchybień, wymienionych w raporcie, nie obciąża strony rosyjskiej.
Według MAK uszkodzenie elementów sygnalizacji świetlnej poza lotniskiem nie miało wpływu na przebieg zdarzeń.
"Jeśli tu nie wylądujemy, on będzie się mnie czepiać" - zacytował wypowiedź dowódcy sił powietrznych. gen. Błasika, szef Komisji Technicznej MAK.
Premier Donald Tusk zwleka trzy doby; w tym czasie rosyjskie kłamstwo płynie w świat. W końcu premier przerywa milczenie. I... ogłasza, że właściwie to ma do raportu Rosjan jedynie drobne uwagi.
Z punktu widzenia strony polskiej nie jest to raport kompletny. Dzisiaj wyraźniej niż kiedykolwiek widać, jak użyteczna była i będzie w najbliższej przyszłości konwencja chicagowska jako ramy prawne i międzynarodowe, na które zgodziły się obie strony. Konwencja daje nam scenariusz dalszego postępowania, także szukania szansy na wspólne stanowisko. Polska strona ma nadal możliwość ubiegania się o uwzględnienie naszych uwag. Konwencja chicagowska gwarantuje stronie polskiej odniesienie się do tego raportu w taki sposób, który doprowadzić powinien do rozmów w celu uzgodnienia wspólnej wersji raportu. To gwarantują nam punkty 84 i 85 tej konwencji.
Tak szybko, jak tylko to będzie możliwe, będziemy także ujawniali wszystkie materiały, jakie są w polskiej dyspozycji. Z tych materiałów wynika także to, o czym mówimy dzisiaj partnerom rosyjskim, że uchybienia proceduralne, błędy, niewypełnianie wszystkich procedur konwencji chicagowskiej są w naszej ocenie bezdyskusyjne.
Liczę jednak na to, że rozmowy, jakie proponujemy stronie rosyjskiej, doprowadzą do przyjęcia wspólnego raportu. Byłoby rzeczą absolutnie niestosowną, gdyby powstawały dwa odrębne i różne raporty; stwierdził to także prezydent Miedwiediew podczas wizyty w Warszawie. Celem jest nie kompromis, ale maksymalne ujawnienie prawdy.
Tragiczna katastrofa z 10 kwietnia nie była i nie musi być ciosem w dobre relacje polsko-rosyjskie. Po 10 kwietnia zarówno obywatele Polski i Rosji, jak i politycy wykazywali wobec siebie dużo więcej zrozumienia, niż można się było w negatywnym scenariuszu spodziewać. I dlatego nie możemy dopuścić do sytuacji, by jakiekolwiek niedomówienia, jakiekolwiek zaniechania miały się okazać hamulcem dla budowy poprawnych relacji.
Chcemy możliwie pełnej i obiektywnej relacji z okoliczności i przyczyn, jakie doprowadziły do katastrofy, nie dlatego, aby to wykorzystywać przeciwko komuś w relacjach dwustronnych, tylko dlatego, że w Polsce mamy przekonanie, że dobre relacje z jakąś szansą na pojednanie można budować wyłącznie na prawdzie. Dla dobrych relacji między Polską a Rosją nie ma mądrej alternatywy. Na kłamstwie wzajemnego zrozumienia i pojednania się nie zbuduje. Kto stchórzy przed prawdą, ten może zaprzepaścić wielki wysiłek i Polaków, i Rosjan na rzecz lepszego zrozumienia.
Nas, Polaków, stać na odwagę, aby nie fałszować niczego, nie uciekać od odpowiedzialności. Podkreślaliśmy także w uwagach do rosyjskiego raportu, że nie kwestionujemy żadnych istotnych ustaleń raportu MAK. Podnosimy tylko kwestie pewnych braków, uchybień zarówno o charakterze proceduralnym, jak i tych, które odnoszą się do pracy wieży kontrolnej czy stanu lotniska. I nie po to, żeby przerzucać na siłę na kogokolwiek odpowiedzialność. My tę część odpowiedzialności za przyczyny katastrofy będziemy brali na siebie. Druga strona powinna także mieć tę odwagę i gotowość do pokazania całości obrazu.
To był właściwy "adres do cara". Po obelżywym raporcie Anodiny, pełnym - dziś już wiemy na pewno - świadomych kłamstw, przerażony premier wysłał do Rosjan błagalną prośbę, by nie byli tak okrutni. I jednocześnie zapewnił, że "nic naprawdę poważnego się nie stało".
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/130644-skoro-o-adresach-do-cara-mowa-to-powspominajmy-anodina-oglasza-falszywy-i-obrazliwy-raport-tusk-odpowiada-nie-kwestionujemy-zadnych-istotnych-ustalen-raportu-mak
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.