Ciekawy przypadek manipulacji opisuje "Nasz Dziennik"z. Chodzi o wypowiedź profesora Radosława Markowskiego w rozmowie nagranej kamerą dla "Gazety Wyborczej".
Uznał on próby wyjaśnienia okoliczności katastrofy smoleńskiej za domenę "przedsiębiorstwa produkującego kłamstwa" (pomijamy nikczemność tego sformułowania, bo nie o nie tu chodzi). Markowski zdefiniował je jako PiS i "Gazetę Polską".
I to dochodzimy do sedna:
Widać to nie wystarczyło, bo w papierowej wersji wywiadu "Wyborcza" uznała za stosowne do tej grupy dorzucić jeszcze "media o. Rydzyka", której to frazy w wywiadzie Markowski w ogóle nie wypowiada. (...)
Konkretnie:
W wydaniu "telewizyjnym" rozmowy przeprowadzonej (...) politolog (...) podkreślił, że "istnieje przedsiębiorstwo produkujące kłamstwo publiczne". Jak dodał, "tu jest i "Gazeta Polska", i PiS jako partia".
Jednak w zapisie tej samej rozmowy zamieszczonym w piątkowej "GW" ukazała się zmodyfikowana wypowiedź prof. Markowskiego. I tak do listy "przedsiębiorców" nagle ni stąd, ni zowąd dołączyły "media o. Rydzyka". Fraza, która w ogóle nie padła podczas całego nagrania rozmowy.
Prawda, że urocze? W imię słuszności "Wyborcza" poprawia nawet tych, którzy mówią "Wyborczą".
Może w takiej sytuacji lepiej pisać wywiady samemu? Tylko jak je wówczas nagrać?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/130641-nasz-dziennik-do-listy-mediow-zaatakowanych-przez-politologa-markowskiego-gw-dodala-media-o-rydzyka