Ostatnio z okazji 2 Rocznicy Katastrofy Smoleńskiej różne programy informacyjne w radiu i telewizji zaroiły się od ekspertów lotniczych. Nie wiem czy pchają się tam na własne życzenie czy są tam, przepraszam, pchani, ale każdy, kto chciał coś wczoraj obejrzeć nt. katastrofy nie mógł ich nie zauważyć.
Cóż, także i mnie spotkała ta niewątpliwa przyjemność. 10 kwietnia wieczorem w publicznej „1” w programie Krzysztofa Ziemca „Na pierwszym planie”. Tu jeszcze na marginesie, warto zauważyć pierwszą część programu, w której brali udział posłowie Antoni Macierewicz (PiS) i Paweł Olszewski (PO). Muszę przyznać, że poseł Olszewski zaimponował mi, co jest o tyle trudne, że jestem od lat autentycznym fanem tego parlamentarzysty. Ta głęboko wbita w twarz szczera troska o losy Ojczyzny, bez nutki choćby cynizmu. Ten delikatny uśmiech, niczym muśnięcie Mony Lisy, tym tylko różniący się od uśmiechu portretowanej przed wiekami kobiety, że nie skrywający jakieś tajemnicy, ale znamionujący skromność i wiarę w swoją misję służenia społeczeństwu. I muszę przyznać, że pan poseł przeszedł samego siebie. Kto chce może obejrzeć na stronach TVP.
Ale nie o panu pośle postanowiłem skreślić te kilka zdań. W dalszej części programu występowali redaktor Andrzej Stankiewicz (chyba jeszcze „Newsweek”, a może już „Wprost”) oraz pan Tomasz Hypki. Ech, długo by wymieniać funkcje i umiejętności pana Tomasza, bo to prawdziwy człowiek renesansu, ale przede wszystkim EKSPERT lotniczy. Tak, tak. EKSPERT nie jakiś tam „tzw. ekspert”, jak nazywają go prawicowi komentatorzy. Zresztą wiadomo, prawicowi znaczy niechętni, nietolerancyjni, wiecznie skrzywieni i patrzący z pode łba (wypisz wymaluj redaktor Warzecha), w przeciwieństwie do wszystkich pozostałych komentatorów, rzetelnych i generalnie uśmiechniętych, jak np. red. Piotr Stasiński lub Wojciech Mazowiecki.
Tak czy inaczej postanowiłem pana Hypkiego i innych znamienitych EKSPERTÓW wziąć w obronę. Bo przyznajmy uczciwie, że fachowcy są to nie lada. Oni już wiedzieli co się stało w Smoleńsku w dniu katastrofy, no może jeden lub dwa dni później. Ktoś by powiedział bzdury, takie zdarzenia bada się miesiącami lub latami, ale nie nasi fachowcy. Oni nie potrzebują badań, doświadczeń, eksperymentów. Oni wiedzą od razu. Zupełnie, jak eksperci, politycy, komentatorzy z Rosji. I to jest słuszna koncepcja, bo po co wzorować się na jakiś „pożal się Boże Oksfordach, Kembridżach” i innych takich niemiarodajnych przykładach. My w ślad za nauką radziecką, przepraszam, rosyjską mamy swoje metody dochodzenia do prawdy. Że niekonwencjonalne? Że, jak określił to dwa lata temu ten złośliwy red. Warzecha, nasi eksperci to fachowcy o „paranormalnych zdolnościach”? A nawet, jeżeli tak, to co.
Grunt, że „odkryli prawdę”. I nawet, jeżeli zmieniali zdanie, robili slalom, niczym Lindsay Vonn na stoku narciarskim, manipulowali, a nawet „troszku” kłamali, to nieważne! To tylko świadczy, iż w niełatwej sztuce dialektyki są też biegli (wiadomo szkoła radziecka), a poza tym, jak mawiał tow. Alfred Miodowicz „towarzysze to są wszystko pierdoły”, bo prawda jest najważniejsza! Dlatego też EKSPERCI mają rację pogardliwie pokpiwając z tych, wynalezionych przez pis-owców, pis-owskich ekspertów. Bo cóż że oni dokonali w swoim życiu? Jeden współpracuje z NASA, gdzie badał m.in. katastrofę promu kosmicznego Columbia? No i co. Taka sobie katastrofa, czy właściwie katastrofka (jak mawiał niezrównany minister nomen-omen transportu w „Karierze Nikodema Dyzmy”), nic co można wpisać w zawodowe C.V. na uprawdopodobnienie kwalifikacji. Drugi, pseudospec od wybuchów, jakiś doktor, co brał udział w badaniu 456 zdarzeń (wybuchów) w wielkopowierzchniowych konstrukcjach. Też żaden wynik, jakby brał udział w badaniu 1000, o, to byłoby coś. A najlepiej, jakby nie badał żadnych wybuchów, jak nasi EKSPERCI. Więc, sami Państwo widzą, że to niepoważni ludzie i nie dajmy się zwieźć, że pracują w USA czy Australii; to nic nie znaczy.
I myślę tylko, że nasi EKSPERCI powinni zrzeszyć się w jakimś stowarzyszeniu, takiej gildzie EKSPERTÓW lotniczych. Trochę podobnie, jak zrobili to ex żołnierze WSI powołując Stowarzyszenie „SOWA”. Dzielni wojacy mają więc już know how i na pewno chętnie podzielą się doświadczeniami z kolegami EKSPERTAMI, z tego przecież słynęli - bezinteresownej woli pomocy potrzebującym. Wracając zaś do Stowarzyszenia EKSPERTÓW, to mam nawet pomysł na nazwę: Zrzeszenie Ekspertów Lotniczych „Jak Walnęło To Się Urwało”. Część w cudzysłowie można nieco skrócić, tak jeszcze bardziej w poetyce Edmunda Klicha, ważnego w tym środowisku EKSPERTA, a zarazem autora powyższych słów (dlaczego ja na to nie wpadłem) i może np. „jak walło to urwało”. Tu sprawa jest otwarta. Śmiem twierdzić, że nazwa ta jest o tyle trafiona, że w niej zawierają się de facto podstawowe tezy z przyszłej deklaracji ideowej lub programowej stowarzyszenia. Mam też, a jakże, propozycje personalne do władz tego zacnego przedsięwzięcia. Zarząd, powiedzmy siedmioosobowy (choć kandydatów wielu), w składzie: Przewodniczący – Edmund Klich (to chyba oczywiste), Zastępca – Tomasz Hypki i dalej Wojciech Łuczak, Michał Setlak, Tomasz Białoszewski, Krzysztof Krawcewicz i Gromosław Cz., któremu jakiś czas temu, niewyjaśnione zjawisko, chyba meteorologiczne urwało z nazwiska „empiński”. Aha, jest jeszcze młody, ale dobrze się zapowiadający kolega Jan Osiecki, ekspert „z perspektywy dziennikarskiego stolika”. To może stanowisko, zastępcy, któregoś z członków. Zarządu oczywiście.
Takie Stowarzyszenie pełniłoby doniosłą rolę Pozwoliłoby nam laikom stwierdzić, komu wierzyć. Widzimy EKSPERTA ze Stowarzyszenia „JWTSU” i wiemy, że ten człowiek może mówić tylko „prawdę, szczerą prawdę nie ukrywając niczego z tego co jest mu wiadome”. A zobaczymy kogoś spoza JWTSU to wiemy, że on jest pis-owiec i co on tam wie, a pewnie jeszcze kłamie i robi to tylko po to, by Jarosław Kaczyński na trupie brata mógł uprawiać swoją wstrętną politykę.
Tak więc, z tego miejsca apeluję do Was, drodzy EKSPERCI, także ci o paranormalnych zdolnościach, zorganizujcie się jakoś! Bo jak nie, to tacy maluczcy, jak ja będą mieli tylko zamęt słuchając o Smoleńsku, i jeszcze – o zgrozo! – zaczną wsłuchiwać się, i, co gorsza, wierzyć tym z PiS.
P.S.
Mam nadzieję, że doczekam kiedyś czasów, że stosowne instytucje w moim Państwie odpowiadające za ład konstytucyjny, bezpieczeństwo i integralność Polski zaczną, w ramach środków prawnych, baczniej analizować działalność opisanych powyżej „ekspertów”. Może też w końcu ktoś zbada powiązania finansowe między prowadzonymi przez nich biznesami a np. kapitałem zgrupowanym wokół przedsięwzięć budowanych przez dawnych, a może i obecnych „ekspertów” z WSI. O kapitale pochodzącym spoza Polski nie wspominając. Choć może jestem naiwny…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/130491-eksperci-lotniczy-nasz-wklad-w-swiatowy-rozwoj-nauk-o-lotnictwie-apel-o-powolanie-zrzeszenia-ekspertow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.