Cyniczny kontratak władzy. I słuszne pytanie: "Czego jeszcze Rosjanie potrzebują, na co jeszcze daje im czas Donald Tusk?"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Podczas debaty w Sejmie o projekcie uchwały Prawa i Sprawiedliwości wzywającej Federację Rosyjską do zwrotu wraku zabrał głos premier Tusk.

I zaprezentował mistrzowski pokaz odwracania sensów, znaczeń, a nawet faktów:

To jest ten moment, kiedy ludzie odpowiedzialni za to, co się w Polsce dzieje, powinni zabrać głos w sprawie katastrofy smoleńskiej, jej przyczyn, a przede wszystkim w sprawie kontekstu, jaki opisuje projekt uchwały, a więc kwestii relacji polsko-rosyjskich, kwestii śledztwa.

Jesteśmy kilka dni po bardzo głośnych obchodach drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Część z nas 10 kwietnia, tak jak nakazuje nasza dobra tradycja, i rodzinna, i narodowa, klękała przy pomnikach, grobach, kładła znicze i z narastającym zdumieniem obserwowaliśmy, ci wszyscy, którzy z katastrofy smoleńskiej nie robią wiecu politycznego, tylko dla których katastrofa smoleńska jest powodem do autentycznej zadumy, także nad naszą przyszłością, nad kondycją tego państwa, z coraz większym zdumieniem patrzyliśmy na tych, dla których katastrofa smoleńska i pamięć o zmarłych jest przede wszystkim polityczną drogą do domniemanego politycznego zwycięstwa w przyszłości.

Usłyszałem w ostatnich godzinach wiele wezwań do zabrania głosu. Według niektórych milczenie rządu 10 kwietnia było niezrozumiałe, zaskakujące. (...)

Uważam milczenie, skupienie i chwilę modlitwy za właściwsze zachowanie, niż krzyki, wrzaski przekleństwa i polityczne transparenty.

Powiem tak po ludzku, wolałbym się nie urodzić niż na grobach zmarłych budować swoją karierę polityczną.

[Antoni Macierewicz krzyczy z ław: lepiej się nie urodzić niż zdradzać Polskę].


Sprawa jest poważna, ponieważ ta atmosfera rocznicy smoleńskiej, pełna krzyku, agresji i nienawiści, to nie tylko emocje rozemocjonowanych polityków, to także cyniczny plan polityczny. Na tym polega dziś ten największy polski dylemat. Jak uniknąć tego, aby takie użyteczne, trywialne interesy polityczne nie zakłócały nam możliwości budowy wspólnoty narodowej, także w cierpieniu. (...)

Tę wspólnotę, wpierw żałoby, wspólnotę skupienia, wzajemnego szacunku, niektórzy już kilka tygodni po katastrofie postanowili niszczyć. Jestem przekonany, że każda tragedia narodowa, w każdym dojrzałym narodzie, tam gdzie mamy do czynienia z odpowiedzialnymi elitami, każda taka wspólnota staje się potężniejsza właśnie w obliczu tragedii, pod jednym warunkiem: że wśród politycznych elit nie są ci, którzy tragedię narodową będą chcieli uczynić motorem przeciwko całej wspólnocie.

Dzisiaj najprawdziwszym, najgłębszym problemem smoleńskim jest to, że powstaje na naszych oczach wspólnota polityczna, której celem jest wykluczenie większości Polaków z tej wspólnoty. Nie można zbudować szacunku o zmarłych, nie można kultywować dobrej pamięci o zmarłych na fundamencie kłamstwa czy politycznej agresji.

[Okrzyki: chcemy prawdy o Smoleńsku! Chcemy prawdy o Smoleńsku!]

Tej prawdy nie zagłuszy krzyk PiS-u ani innych radykalnych polityków, którzy robią z tej tragedii robią machinę polityczną. Możecie krzyczeć 10, 11 kwietnia cały rok! Nie zakrzyczycie prawdy,.

Dzisiaj prawdziwy problem polega na tym, że w imię prawdy o Smoleńsku buduje się polityczne kłamstwo. Tak proszę państwa, mamy dzisiaj kłamstwo smoleńskie.

Tym kłamstwem smoleńskim jest codziennie formułowany zarzut pod adresem władz Rzeczpospolitej, państwa polskiego, obywateli, którzy mają dziś dość,o zdradę i o kłamstwo.

To jest to kłamstwo. (...)

Rozumiem cierpienie tych, którzy utracili najbliższych, ale na tej sali najbliższych utracili i ci  prawej, i ci z lewej, i ci z centrum. (...)

W sprawie działań państwa polskiego, wówczas w czasie tych trudnych dni, wszyscy, nawet ci najbardziej opozycyjnie nastawieni, nie mieliśmy wątpliwości, że wspólnie robiliśmy to, co do nas należy. Że wspólnie oddaliśmy cześć zmarłym. Że państwo polskie zrobiło wszystko, żeby przetrwać ten kryzys, i równocześnie, żeby uszanować potrzebę wspólnoty. Co wy robiliście? (...)

[Ta uchwała] jest dziś kolejnym krokiem dla tych, którzy uważają, że państwo polskiej jest nie do zaakceptowania.

Ta uchwała jest im potrzebna, bo w tej uchwale czytamy, że Sejm RP zwraca się do władz Federacji Rosyjskiej. Kilka zdań później jest tłumaczenie, że Sejm zwraca się do władz Federacji Rosyjskiej, ponieważ polskie władze nie podejmują zdecydowanych kroków w tej sprawie.

W historii Polski tego typu działania przeszły do historii zdrady narodowej.

Tylko ludzie opętani nienawiścią do własnego państwo, pogardą do swoich oponentów, są gotowi wnosić projekt uchwały, adres do władz Federacji Rosyjskiej, adres do Dumy, adres do cara, po to tylko, by stwierdzić, że państwo polskie źle działa.

Tym, co jest najważniejsze dzisiaj, jest rezygnacja z pokusy, aby budować pozycję polityczną na grobach naszych bliskich.

(...)

Jeśli chcemy osiągnąć efekty w relacjach z Rosją, także w kontekście śledztwa smoleńskiego, tym bardziej musimy być razem. (...)

My wszyscy możemy stać się ofiarami tej tragedii, jeżeli pozwolimy, by nienawiść i pogarda, wylewały się każdego dnia.

Tak, to prawda, Rosja nie postępuje w sprawie śledztwa smoleńskiego tak, jak my byśmy sobie życzyli. Tak, widzimy to każdego dnia. Władze państwa polskiego podejmowały działania, także na najwyższym szczeblu, także w sprawie ściągnięcia wraku jak najszybciej. (...)

Tak, mamy mówiąc do czynienia z partnerem, który w tej sprawie, delikatnie mówiąc, nie jest konsekwentny. (...)

Ale my nie ustąpimy.

Ja wiem że ci którzy chcą wygrać wybory na katastrofie smoleńskiej, potrzebują atrakcyjnych haseł. Potrzebują zdrady, krzyku. Państwo polskie potrzebuje cierpliwego wyjaśniania każdego szczegółu katastrofy. Nie wszystkie aspekty katastrofy zostały wyjaśnione, to jest dość powszechne przekonanie. Niektóre tajemnice być może ofiary smoleńskie wzięły ze sobą do grobu. Tak, ja też mam poczucie, że kilka spraw być może nie będzie nigdy wyjaśnionych. Ale z tego powodu nie formułuję politycznej intrygi, żeby uderzyć w oponenta. Chociaż argumenty nasuwają się same. (...)

Wyjątkowo cyniczne przemówienie.  Odpowiedział z trybuny sejmowej Jarosław Kaczyński. Marszałek Kopacz dopiero po kilku minutach słownej przepychanki udzieliła zgody, okraszając swoje stanowisko skierowanymi do posłów lekko knajackimi słowami typu "proszę się tak nie podniecać".

Kaczyński powiedział:

Przed chwilą wysłuchaliśmy wystąpienia prezesa RM, które przypominały mi wystąpienia z bardzo niedobrych czasów, w których można było kontrfaktyczność posunąć do najbardziej radykalnej formy. To znaczy można było mówić całkowicie wbrew faktom. Chciałem przypomnieć, że to pana, a nie  moim zastępcą był pan, który najpierw obrażał nieżyjącego, a później zmarłego prezydenta Rzeczypospolitej [w domyśle Palikot].

Tak, to jest pańska wina. To wszystko, co wydarzyło się przed katastrofą, rozdzielenie wizyt, to jest wynik waszej polityki, niezależnie od tego, co pan będzie mówił, w sensie politycznym ponosicie 100 procentową procentową odpowiedzialność za tę katastrofę.

Ale to jest tylko początek historii. Ponosicie 100 procentową odpowiedzialność za to, że w kilka dni po tym rzeczywistym zjednoczeniu bardzo dużej części narodu rozpoczęliście kampanię żeby go podzielić, po to, żeby spotwarzyć tych, którzy zginęli, w tym prezydenta Rzeczypospolitej, rozpoczęliście kampanię, której haniebny charakter nie ma po prostu precedensu w dziejach niepodległego państwa polskiego. I to pan osobiście za to odpowiada, i prezydent Komorowski.

Za sprawę pod krzyżem, za profanowanie krzyża, za bicie ludzi na oczach policji, za to wszystko co doprowadziło rzeczywiście do zaostrzenia sytuacji.

Jeżeli pan dzisiaj ośmiela się łgać w ten sposób, to jest hańba, która przejdzie do historii Polski, i pan się zapisze w tej historii razem z tymi, którzy są na polskiej liście hańby

Jarosław Kaczyński otrzymał owację na stojąco.

Projekt poszerzenia porządku obrad o głosowanie nad uchwałą PiS ostatecznie upadł.

Chwilę później, na konferencji prasowej w Sejmie Antoni Macierewicz mówił:

Trzeba z przykrością powiedzieć, że od 24 miesięcy pan Donald Tusk oraz jego rząd, pod różnymi pretekstami ale nieustannie, z olbrzymim wysiłkiem i determinacją działają na szkodę narodu i państwa polskiego, współdziałając z rządem Federacji Rosyjskiej celem niszczenia dowodów tego co stało się pod Smoleńskiem. To przybiera różne formy.

Np. 31 maja 2010 roku w imieniu rządu pana Donalda Tuska pan Jerzy Miller podpisał umowę międzynarodową z federacją Rosyjską pozostawiając czarne skrzynki na terenie Rosji. Dzisiaj zażądał głosowania przeciwko temu by wrak wrócił do Polski, czego domaga się według 70 procent Polaków. Taka jest istota tego działania - uniemożliwienie powrotu wraku do Polski. Na naszych oczach wybijano w nim okna, na naszych oczach go cięto.

Teraz na naszych oczach zmywano resztki śladów tej tragedii. Czego jeszcze Rosjanie potrzebują, na co jeszcze daje im czas Donald Tusk? Bo on im nieustannie daje czas.

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych