Wielki Brat patrzy. Policja myśli na straży kłamstwa smoleńskiego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wpolityce / kam
fot. wpolityce / kam

Druga rocznica katastrofy smoleńskiej przyniosła kolejne informacje na temat jak władze rosyjskie troskliwie dbają o wyjaśnienie przyczyn katastrofy.

Tym razem dowiedzieliśmy się, a nawet zobaczyliśmy, że Rosjanie umyli część wraku samolotu. Najpierw, tuż po katastrofie, wrak był metodycznie niszczony, wybijano szyby, cięto przewody hydrauliczne, cięto na części wrak. Potem przez kilkanaście miesięcy pocięte szczątki samolotu leżały i niszczały pod gołym niebem. Po tylu aktach „troskliwej opieki” Rosjanie uznali, że nadszedł czas na jego wymycie.

Całokształt obchodzenia się Rosjan z wrakiem w oczywisty sposób spełnia znamiona niszczenia jednego z najważniejszych dowodów katastrofy. Tymczasem co robią polskie władze? Milczą jak zaklęte. Ze strachu, ktoś im pogroził? Może sam Putin wykrzyczał przez słuchawkę: „ruki po szwam”. Wobec Rosjan i ich lekceważącego, opartego na kłamstwie, wyjaśniania katastrofy są bardzo spolegliwi, potulni, przyjmują postawę już nie na kolanach, ale leżących u ich stóp.

Tchórzostwo i spolegliwość polskich władz widoczne jest tylko w stosunku do Rosjan. Wobec osób, które z uporem i konsekwencją walczą o prawdę władza pozuje na odważną. Pozują, bo trudno nazwać to odwagą, jest to raczej agresja wynikającą ze strachu przed prawdą.

Badania ekspertów, ale także śledztwo prokuratury polskiej, a nawet rosyjskiej nie wskazują, że przyczyną katastrofy było uderzenie w brzozę. Teza lansowana niemalże od pierwszych minut po katastrofie, powtórzona w raporcie MAK i głoszona przez Edmunda Klicha, nie znajduje żadnego uzasadnienia. Badania dra inż. Grzegorza Szuladzińskiego wskazują z kolei, że przyczyną katastrofy były dwa wybuchy na pokładzie samolotu. Te badania nie spotykają się z rzetelnymi ekspertyzami, innymi badaniami naukowymi, tylko z gromkim oburzeniem i bezpardonowym atakiem. W kontekście tych ustaleń niszczenie wraku samolotu daje wiele do myślenia. Wręcz wskazuje, że był niszczony celowo.

Najdrobniejsze stwierdzenia, że prawdopodobne jest, że katastrofa była wynikiem działania osób trzecich budzą furiackie ataki. A kiedy pojawia się słowo zamach to każdy kto je wypowiada oskarżany jest o „myślozbrodnię”. To świat niczym z Orwella. Swoista Policja Myśli pilnie czuwa aby ta „myślozbrodnia” nie przebiła się do opinii publicznej. Czuwa, żeby nadal funkcjonowało kłamstwo smoleńskie. Dyrektywa jest prosta. Trzeba walczyć z każdym, kto wypowiada słowo zamach, bo przecież jest to wbrew Wielkiemu Bratu, a Wielki Brat patrzy. Arsenał środków i liczne siły używane do pacyfikacji „myślozbrodni” świadczy, że jest traktowana jako bardzo, ale to bardzo niebezpieczna.

Ci sami ludzie, którzy z cynicznym uśmieszkiem opowiadali bzdury o czterech podejściach do lądowania, o brzozie, o naciskach, o „pijanym generale”, wymyślali  niewypowiedziane zdania: „wkurzy się jeśli…”,„patrzcie, jak lądują debeściaki”, dziś tak mocno, niczym diabeł święconej wody boją się stwierdzenia, że katastrofa smoleńska mogła być wynikiem zamachu. Tak, wiedzą dokładnie, że Wielki Brat patrzy.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych