Nie z nami te sztuczki Brunner!

Po rynkach finansowych poszła plotka, że Niemcy pod koniec maja wyjdą ze strefy euro. Czemu miałyby to zrobić? Przecież w strefie euro żyją sobie jak pączki w maśle. Bezrobocie spada, nadwyżka w handlu zagranicznym rośnie, popyt wewnętrzny też. Czego chcieć więcej?

Plotka wg mojej skromnej opinii ma charakter polityczny. Ma przestraszyć partnerów europejskich i ustawić ich do pionu. Choćby wybory prezydenckie we Francji. Niemcy w sposób jawny i ze wszech sił popierają dotychczasowego prezydenta. Mogą to też być naciski, by Niemcy wzięły na siebie większy ciężar finansowy ratowania europejskich banków i dorzuciły niemal 100 miliardów więcej do Europejskiego Mechanizmu Stabilności (EMS). Oczywiście, nie jest to Niemcom w smak. Również dążenie krajów zadłużonych, jak Portugalia, do restrukturyzacji zadłużenia w ślad za Grecją. Uu, tego już za wiele! Niemcy więc straszą i stawiają partnerów europejskich pod murem. Albo będziecie robić co wam każemy, albo zabieramy zabawki. Zachowują się jak dzieci w piaskownicy, bo jak najdłuższe trwanie strefy euro jest im na rękę, przecież pomnaża ich zyski, zwiększa dystans i zadyszkę europejskich konkurentów. Zatem po prawdzie Niemcy gotowi są zrobić wszystko, by obecny stan rzeczy trwał, najlepiej w nieskończoność.

Na podobne plotki należy odpowiadać ze spokojem: „Nie z nami te sztuczki Brunner”. Na koniec element prawdy w rzeczonej plotce. Rozpad strefy euro jest nieunikniony. Tym bardziej prawdopodobny im większe dysproporcje między krajami południa Europy a Niemcami, także między Polską a Niemcami. Innymi słowy czym lepiej ma europejski pączuś w maśle, jakim są dziś Niemcy, czym większa ich zachłanność, czym ostrzej zagrywają va banque, tym bliższy koniec europejskiej waluty. Jednak 27 maja to jeszcze z pewnością nie ten moment. Raczej preludium w taktycznej rozgrywce.