„Obawiam się jednak, że parę prezydencką i 94 inne osoby na pokładzie Tupolewa zabiła konstrukcja III RP. Kraju, który nie potrafi ustrzec od śmierci własnego prezydenta i nie potrafi ( będąc w NATO i Unii Europejskiej) zadbać by Polacy dowiedzieli się prawdy o największej katastrofie w ostatnich dziesięcioleciach. Tylko z tego powodu trzeba się modlić o wybawienie naszego kraju spod rządów niekompetentnych błaznów, którzy przekładają sondaże ponad polską rację stanu”.
Nie wierzyłem w zamach. Do dziś nie skłaniam się do tej koncepcji tragedii 10/04. Od początku bliższa mi była metafizyczna teoria tego co stało się dwa lata temu w Smoleńsku. Krzyż z obłoków na niebie w miejscu, gdzie lądował Tupolew 10 kwietnia, który pokazali rosyjscy dziennikarze (uchwycony w pięknym filmie Grzegorza Górnego i Tomasza Terlikowskiego „Gdzie był Bóg w Smoleńsku”), czas i miejsce katastrofy, łaska uświęcająca, która towarzyszyła uczestnikom podróży reprezentującym całą Polskę, dziwne zdarzenia przed katastrofą czy w końcu zamknięte niebo w dniu pogrzebu Lecha Kaczyńskiego. Ja dostrzegam „znaki” i biorę je sobie do serca. Nie każdy oczywiście musi to robić. Jednak wielu musi się zgodzić, że Smoleńsk miał przypomnieć o potrzebie jedności narodowej, która miała pozostać z nami po śmierci papieża. Szybko po żałobie związanej z odejściem Karola Wojtyły okazało się jednak, że żadnej jedności nie ma i tego co pękło 50 lat wcześniej „się nie sklei”. Smoleńsk miał być kolejnym podejściem do zasypania rowu, który dzieli nasz naród. Okazało się, że 10/04 ten rów tylko pogłębił. Czy coś go zasypie? Coraz mocniej w to wątpię.
Czy jestem przekonany tak jak dwa lata temu, że wszystko może być ponurym przypadkiem? Nie. Kolejne przykłady reakcji na próbę niezależnego badania przyczyn tragedii (niedopuszczenie do zwłok Kurtyki i Gosiewskiego prof. Badena przelało czarę goryczy) pokazują, że rządzący się czegoś panicznie boją. Zupełnie irracjonalne zachowanie prokuratury czy rządu pokazuje, że albo decydentom zależy na budowaniu teorii spiskowych by straszyć „Kaczorem”, albo po prostu działają jak przerażone dzieci we mgle. Nic tak nie karmi mniej lub bardziej fantastycznych teorii zamachu niż próba zamiecenia 10.04 pod dywan. A to bez wątpienia rządzący próbują zrobić. Dlaczego? By zatuszować jak makabrycznie skompromitowali się po 10/04 i dali się, przepraszam za ten brutalny kolokwializm, ale inne słowa nie cisną mi się na klawiaturę, wydymać przez „przyjaciół” ze wschodu? Czy może chodzi o to, że Tuskowi na rękę jest zaognianie konfliktu by dawać powodu do powstania teorii o wylądowaniu samolotu w lesie i rozerwaniu go przez bombę? Jednak tym razem premier skompromitowanego rządu, który pozwolił by telefony generałów NATO znalazły się w rękach rosyjskich, zderzył się z czymś gorszym. Otóż swój sprzeciw publicznie wyrazili kilka dni temu poważni ludzie z tytułami naukowymi. Ludzie, którzy do tej pory ukrywali się pod blogowymi ksywkami albo byli „anonimowymi ekspertami” (zachęcam do przeczytania świetnej książki „Musieli zginąć” duetu Wierzchołowski/Misiak, gdzie dziennikarze „GP” opisują dlaczego korzystali z ekspertów „bez nazwisk”) nagle postawili na szali własny dorobek naukowy ( a bycie ekspertami Macierewicza naprawdę na salonach nie przynosi splendoru i zaszczytów) i zaczęli stawiać publicznie mocne pytania. Rządzący mieli na to odpowiedź: „nieuki z Ameryki”- jak wypalił marszałek od owadów. Czy to nie pokazuje przerażenia i pogubienia? Czy plunięcie w twarz Tuskowi w postaci m.in przetrzymania niszczącego wraku samolotu przez Rosjan, kompletne zlekceważenie procedur w badaniu katastrof lotniczych ( naprawdę warto oglądać „National Geographic”) kłamliwy raport MAK, który przez brak szybkiej riposty rządu spowodował, że świat uwierzył w „pijanego generała w kokpicie” nie są dowodami na to, że Polska pod rządami PO ( to zarzut do wszystkich rządzących w III RP, ale ta ekipa miała być europejska i nowoczesna) jesteśmy obciachowym i zapacykowanym jak Tupolew krajem?
Wciąż nie wierzę w zamach (choć dostrzegam już potencjalny motyw takiego zamachu) jednak ostatnie reakcje rządu na próby zbadania katastrofy przez niezależnych ekspertów powodują u mnie ciarki na plecach. Niestety do teorii zamachu prędzej może przekonać mnie Donald Tusk niż nawet zespół Macierewicza. Modlę się oczywiście by to nie był zamach. Choć z drugiej strony zamach mógłby uspokoić mnie, że nie żyjemy jednak w państwie, które jest zdezelowane. W końcu zamachowcom udaje się uderzyć w tak profesjonalnie chroniony kraj jak USA. Obawiam się jednak, że parę prezydencką i 94 inne osoby na pokładzie Tupolewa zabiła właśnie konstrukcja III RP. Kraju, który nie potrafi ustrzec od śmierci własnego prezydenta i nie potrafi ( będąc w NATO i Unii Europejskiej) zadbać by Polacy dowiedzieli się prawdy o największej katastrofie w ostatnich dziesięcioleciach. Tylko z tego powodu trzeba się modlić o wybawienie naszego kraju spod rządów niekompetentnych błaznów, którzy przekładają sondaże ponad polską rację stanu. Jeżeli 10/04 nie pokazał w jakim państwie żyjemy, to co może nas wyrwać z „drzemki”? Tymczasem pomódlmy się za ofiary tej makabrycznej tragedii sprzed dwóch lat. Oni już wiedzą co się stało w Smoleńsku. Obyśmy my dowiedzieli się tego przed opuszczeniem tego świata.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/130249-adamski-1004-i-potrzeba-przebudowy-panstwa-ja-dostrzegam-znaki-i-biore-je-sobie-do-serca
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.