"Przeżywamy wyjątkowy czas. Czas narodowej niezgody na poddaństwo ideologicznym koncepcjom i kłamstwu"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP / A. Hrechorowicz
fot. PAP / A. Hrechorowicz

No i doczekaliśmy wolności. Bez prawa do głosu, bez prawa do pamięci, bez prawa do edukacji. Na nic petycje, protesty, manifestacje. Siła sejmowej większości pozwala na przegłosowanie każdej możliwej treści ustawowej. Z teatru przedwyborczych obietnic Platformy wyłania się coraz wyraźniej widoczna siła destrukcji, równająca przestrzeń społeczno-gospodarczą do poziomu zgliszczy. Z popiołów powstaje jednak niespodziewanie coś jeszcze – potężny narodowy front niezgody na kłamstwo, na brak poszanowania prawdy i wolności człowieka.

Przez ulice wielu polskich miast przedzierają się co rusz rzesze ludzi, wyrażających swój brak zgody na narzucaną im przez rządzących rzeczywistość. Coraz więcej osób dostrzega, jak bardzo ich oszukano. Przeżywamy wyjątkowy czas. Czas narodowej niezgody na bezrefleksyjne poddaństwo ideologicznym koncepcjom i kłamstwu. Co ciekawe, przyjmuje on coraz bardziej radykalne formy.

Przez kilkanaście dni trwał protest głodowy obrońców polskiej edukacji. Niebawem zostanie wznowiony. Ten trudny krok podjęto na znak bezsilności wobec działania resortu edukacji. Od ponad dwóch lat środowiska pedagogiczne, uniwersyteckie i rodzicielskie starają się wpłynąć na MEN, by wycofało się z planów wprowadzenia niezwykle szkodliwego rozporządzenia. Skutków nie widać. Nie nastąpiło również żadne większe poruszenie po ostatniej fali protestów.

Tak oto doczekaliśmy czasów, w których o tożsamość narodową walczyć trzeba za pomocą ostatecznych rozwiązań. Nowa podstawa programowa szkół średnich budzi ogromne wątpliwości. Już dziś edukacja historyczna Polaków jest na skandalicznie niskim poziomie. Nauczyciele uniwersyteccy alarmują, że poziom intelektualny studentów jest coraz niższy, a stan ich wiedzy dramatyczny. Prof. Ryszard Legutko twierdzi, że

szkoła zamiast uczyć produkuje głupków.

W wywiadzie dla „Uważam Rze” powiedział, że

dziś, żeby zdać maturę, nie trzeba wcale znać literatury polskiej, historii, a nawet posiadać orientacji w polskim kodzie kulturowym.

Adam Borowski, uczestnik warszawskiej głodówki mówi, że spotyka ludzi, którzy

mają maturę i mylą Władysława Sikorskiego z Radosławem Sikorskim.

Działania ministerstwa z pewnością pogłębią ten stan rzeczy.

Nie ma najmniejszych wątpliwości, że edukacja historyczna jest fundamentem narodu. Bez znajomości swoich dziejów będziemy tylko grupą niezwiązanych ze sobą ludzi, zamieszkujących tę samą przestrzeń geograficzną. Naród bez fundamentu zostanie pozbawiony wspólnej, spajającej go treści, wspólnego dobra, o które się troszczy i celu, do którego wspólnie zmierza. Silny i dumny naród to świadome swojego rodowodu społeczeństwo, oparte o wspólną tradycję, zmierzające we wspólnym kierunku. Człowiek pozbawiony tego fundamentu, tej potężnej siły przynależności, staje się miernym słabeuszem, gotowym przyjąć każdą podaną mu pseudo-prawdę.

Solidna edukacja historyczna uczy też samodzielności myślenia, analizowania faktów, wyprowadzania wniosków, kojarzenia zdarzeń i wiązania przyczyn ze skutkami. Nieznajomość historii nie tylko odbiera możliwość rzetelnej oceny bieżącej sytuacji politycznej czy społecznej, która zawsze ma swoje odniesienie do przeszłości, ale stanowi też przeszkodę w przewidywaniu skutków. Ograniczenie więc nauki historii do zapoznawania uczniów z wybranymi zagadnieniami, niezwiązanymi ze sobą w sposób przyczynowo-skutkowy jest żartem. Patchworkowa wiedza doprowadzi w dalszej perspektywie do utraty świadomości narodowej i wykorzenienia. Staniemy się społeczeństwem politycznych idiotów, którego ambicją będzie zdobycie dorywczej pracy w bogatych krajach Europy Zachodniej.

Na taką perspektywę edukacyjną w Polsce nie może być zgody. Konieczna jest gruntowna zmiana w oświacie. Niezbędne jest przeprowadzenie nowych, konstruktywnych reform, na które nadeszła już najwyższa pora. Walka o edukację historyczną jest naszym wspólnym obowiązkiem. Doczekaliśmy czasów, w których trzeba dbać o nią we własnym zakresie. Podsuwać dzieciom książki, proponować filmy, wyjaśniać rzeczywistość, douczać. Jak za zaborów.

Niechęć "państwa" do przeżywania z narodem najważniejszych dla niego chwil wspólnej jedności, widoczna jest doskonale również w ostatnich dniach. Nie mamy już chyba wątpliwości, że wagę bieżących wydarzeń, które złotą czcionką zapisują się w księdze Narodu, a które rząd z premedytacją marginalizuje, musimy dostrzegać sami.

Kilka dni temu przeżywaliśmy 7. rocznicę śmierci Jana Pawła II. Media potraktowały ją zdawkowo. Niemal wszystkie inicjatywy, które zostały tego dnia podjęte, zainicjowane były oddolnie, obywatelsko. Może dlatego, że to właśnie Ojciec Święty uczył nas tej obywatelskiej odpowiedzialności przez całe lata swojej posługi.

Zanim stąd odejdę, proszę Was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością. Abyście nigdy nie zwątpili, nie znużyli się i nie zniechęcili. Abyście sami nie podcinali korzeni, z których wyrastamy. Proszę was, abyście mieli ufność, nawet wbrew każdej swojej słabości

– mówił w 1979.

Przed nami 2. rocznica katastrofy smoleńskiej. Zginęło w niej kilkudziesięciu wspaniałych Polaków, oddanych bez reszty służbie Ojczyźnie. Wielu z nich wyśmiewano właśnie za to, że wypełniali swoim życiem papieskie przesłanie. Marta Kaczyńska w filmie „Lista pasażerów” opowiada o duchowym testamencie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Tacie zależało na odbudowaniu patriotyzmu, na przekonaniu społeczeństwa jak to jest ważne dla naszej przyszłości. Marzył o Polsce niezależnej, silnej, dumnej. Takiej Polsce, w której żyją cieszący się tym faktem Polacy.

Nie wolno zapomnieć o tych, których zabrakło, a którzy troszczyli się o prawdziwą wolność i suwerenność Polski. W rocznicę katastrofy trzeba nam zjednoczyć się na ulicach miast, by jeszcze raz poczuć siłę wspólnego trwania, by przejąć testament, który zostawili nam odchodząc. Trzeba nam spojrzeć z dumą na dziedzictwo naszych ojców i z sercem pełnym nadziei, rycersko zawalczyć o przyszłość. Nie mamy się czego bać. Wspierają nas z nieba wspaniali orędownicy.

Myślę, że gdyby Jan Paweł II był tu teraz z nami, powiedziałby raz jeszcze:

To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry! I zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć! Was też powinny boleć! Łatwo jest zniszczyć, trudniej odbudować. Zbyt długo niszczono! Trzeba intensywnie odbudowywać! Nie można dalej lekkomyślnie niszczyć!

 

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych