Minister Szumilas tyle rozumie z protestów: "różne środowiska obawiają się, że ich przedmiot nie będzie wybierany przez uczniów"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP
fot. PAP

W coraz większe zdumienie wprawia wszystkich, zarówno zwolenników jak i krytyków,  minister edukacji narodowej Krystyna Szumilas. Pełna hermetyczność na argumenty drugiej strony i lekceważenie, z jakim traktuje krytyczne głosy sprawiają, że w kategorii arogancji władzy dystansuje ona wszystkich ministrów  (może jedynie ustępuje tu Radosławowi Sikorskiemu).

Próbkę swoich możliwości dała tym razem w radiowej Trójce, gdzie próbowała przekonywać, że protest głodujących w obronie nauczania historii nie ma najmniejszego sensu:

Ja uważam, przede wszystkim, że ważne jest to, aby rozmawiali ze sobą eksperci, tzn., ludzie którzy wiedzą, na czym zmiana polega, ludzie, którzy znają się na nauczaniu historii, na tym, w jaki sposób powinna ona być prowadzona. I to jest jedna z ważniejszych rzeczy.

Czyli z głodującymi nie ma co rozmawiać, bo przecież "ekspertami" nie są (jakby do zabrania głosu w sprawie nauczania historii nie mieli prawa rodzice czy politycy).

Co ciekawe, zdaniem MEN nowa podstawa programowa była jednym z najszerzej konsultowanych aktów prawnych. Eksperci mieli rzekomo przeanalizować 2500 opinii i uwag oraz ponad 200 recenzji. A ile z nich zostało wziętych pod uwagę, czyli uwzględniono w ostatecznym kształcie podstawy programowej?

Z tego co wiem, to większość, tzn. każda ekspertyza, każda uwaga była bardzo wnikliwie analizowana i w ostatecznym kształcie znalazła swoje odzwierciedlenie

- zażartowała sobie pani minister, a prowadzący rozmowę nawet nie zareagował na tę oczywistą bzdurę i nie spytał o jakikolwiek przykład, chociaż jeden.

Pani minister wyraźnie też stwierdziła, że żadne protesty nie doprowadzą do wstrzymania reformy, gdyż ta została już wdrożona, i np. gimnazjaliści jak wyjaśniła:

idą już nową podstawą programową, a więc są przygotowani do tego, żeby rozpocząć naukę od września, kontynuując tą podstawę programową, która w tej chwili obowiązuje.

(...) Gdybyśmy chcieli radykalnie to wszystko zmienić, to okazałoby się, że nie byłoby możliwe zorganizowanie nowego roku szkolnego, tak że z punktu widzenia organizacji i dobra obecnych gimnazjalistów i jeżeli...

I nie ma o czym już gadać, bo:

należało wziąść (sic!) udział w konsultacjach w 2008 roku i tam zgłaszać swoje uwagi i swoje opinie, czynnie wziąść (tak powiada pani minister... - red.) udział w tworzeniu tego rozporządzenia. No dzisiaj to już jest taki czas, że ono zostało w połowie już wdrożone.

A że brali udział, że zgłaszali uwagi i zlekceważeni teraz chwytają się ostatecznych argumentów? No to jeszcze raz minister musi tłumaczyć:

Tak, jak powiedziałam, każda opinia była brana pod uwagę przez ekspertów, każda opinia była bardzo szczegółowo analizowana i wszystkie te uwagi, które były uwagami dotyczącymi rozporządzenia były uwzględniane w ostatecznej treści rozporządzenia.

Najciekawszą opinię Szumilas wygłosiła na uwagę prowadzącego, że protestują nie tylko historycy z wielu uczelni, ale też np. fizycy - Komitet Fizyki PAN, nie zostawił na nowej podstawie programowej suchej nitki, uznając ją za wysoce szkodliwą.

Być może część tego niepokoju wokół podstawy programowej rodzi się właśnie z tego, że różne środowiska obawiają się, że ich przedmiot nie będzie wybierany przez uczniów.

O, i wszystko jasne - winni więc będą uczniowie, a uczelnie walczą wyłącznie o swoje partykularne interesy. Ewidentnie widać, że pani minister nie rozumie istoty sporu i dramatycznych protestów głodujących. Może pomogą jej w tym słowa prof. Andrzeja Nowaka z dzisiejszej "Rzeczpospolitej":

Rzeczywiście dramatyczny charakter krakowskiego protestu wynika z faktu, że nieskuteczne okazały się wszystkie wcześniejsze próby społecznych apeli do władz państwowych o podjęcie dialogu z obywatelami, a w szczególności ze środowiskami fachowo zajmującymi się historią i edukacją, zaniepokojonymi zmianami wprowadzanymi do polskich liceów rozporządzeniem minister Katarzyny Hall z 23 grudnia 2008 roku. Było takich apeli dużo. (...)

Wszystko bez rezultatu. Jedyna odpowiedź, jaka nadchodziła ze strony autorów i promotorów reformy programowej, brzmiała krótko: my mamy rację. Podważać mogą ją tylko, jak pisała sama pani minister Hall (latem 2011 roku na łamach „Rzeczpospolitej"), „niefachowcy", lub „ludzie o złych intencjach". Jeśli ktoś krytykuje reformę programową, to wyłącznie z pobudek politycznych – to mogą być tylko ludzie PiS, „ipeenowscy historycy". Historii przecież będzie w liceach nie mniej, ale więcej.

Tego rodzaju odpowiedź na prośby o podjęcie poważnej rozmowy o możliwych skutkach reformy minister Hall, podtrzymana konsekwentnie także przez jej następczynię, budziła poczucie bezsilności. Z tego poczucia właśnie zrodził się protest głodowy – ostatnia broń bezsilnych.

O co oczy się tak dramatyczny bój?

Historycy z KUL „deklarują zdecydowany sprzeciw wobec projektu destrukcyjnych zmian w programie nauczania historii w szkołach średnich, podjętego wbrew opinii środowiska naukowego i bez rzetelnych konsultacji społecznych". Uczeni z najstarszego Wydziału Prawa w Polsce stwierdzają, że poziom nauczania historii nie może im być obojętny, zaś zaniedbania w tym zakresie „doprowadzają do zaniku kodu kulturowego, który formuje naszą tożsamość narodową". Rada Wydziału Historycznego z Wrocławia wzywa Ministerstwo Edukacji Narodowej do „natychmiastowego porzucenia dogmatycznych projektów reformatorskich i zainicjowania poważnej debaty narodowej na rzecz naprawy systemu oświaty", a jednocześnie przestrzega, iż: „urzeczywistnienie planów redukcji treści nauczanych w liceum ogólnokształcącym, nie tylko humanistycznych, doprowadzi do dalszej degradacji kulturowej naszego kraju i odbierze szanse rozwojowe znacznej części młodzieży".

Nic dodać, nic ująć.

MiKo/Polskie Radio/"Rzeczpospolita"

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych