Kiedy walczył o życie, kibicowała mu cała Polska. Ale dzisiaj Jarosław Wałęsa ma się już lepiej. I beztrosko depcze po bólu innych...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jarosław Wałęsa, za którego zdrowie przez wiele miesięcy po tragicznym wypadku motocyklowym trzymała kciuki cała Polska, ma się już lepiej. Na tyle dobrze, że wystąpił w jednym z programów publicystycznych w TVP 2.

Jednak mylił się ten, kto sądził iż wszystkie dobre słowa jakie były do niego skierowane, spowodowały u tego polityka Platformy Obywatelskiej i syna Lecha Wałęsy jakąś refleksję. Niestety. Zapytany o niedawne wysłuchanie publiczne w Parlamencie Europejskim w Brukseli na temat tragedii smoleńskiej Jarosław Wałęsa pogardliwie prychnął i nazwał je "pogaduchami" bez znaczenia, które "on też mógłby zorganizować".

To ostatnie akurat prawda, każdy polityk Platformy mógłby zrobić coś dla wyjaśnienia tej katastrofy w której w smoleńskim błocie zginęła państwowa elita ze śp. Prezydentem i Jego Małżonką. Problem w tym, że żaden nic nie robi. Zajmują się za to niszczeniem i wyszydzaniem tych, którzy coś, mając jakże mało możliwości, bez wsparcia państwa, robią. I w tym tonie szydził dalej Jarosław Wałęsa. Twierdził, że nie było tam żadnych ekspertów z zagranicy - choć było ich kilku. Oraz - bez specjalnego związku z faktami - twierdził:

W trakcie tego wysłuchania Jarosław Kaczyński oskarżył ministra spraw zagranicznych o ten zamach czy nawet współudział w tym zamachu. Czyli de facto no... No co on w tej chwili mówi?

Problem w tym, że taka wypowiedź prezesa PiS nie miała miejsca.

Wałęsa dowodził dalej, że odkryte fałszerstwa rosyjskie, np. odnośnie śp. generała Andrzeja Błasika, nic nie zmieniają:

Co to tak naprawdę zmienia czy generał był czy nie był w kokpicie? Jeśli chodzi o takie zdarzenia, to wiadomo, że nawet za 50 lat będziemy dowiadywali się o nowych rzeczach. Ale już dziś można deklaratywnie powiedzieć, że ten samolot nie miał prawa wystartować z Warszawy. A sama próba lądowania była niemal samobójcza. I to zostało stwierdzone.

I jak to komentować? Bo to, że żadnej próby lądowania nie było, jest pewne i ustalone, także przez polską komisję. Wersję rzekomego "lądowania" podtrzymują tylko rosyjscy agenci wpływu i red. Jan Osiecki. Piloci nie lądowali, ale odchodzili!

No i skoro samolot nie miał prawa wystartować z Warszawy, to dlaczego wystartował? W trzecim roku rządów Platformy? W czasie gdy wszystkie narzędzia związane z bezpieczeństwem lotu znajdowały się w rękach PO i Donalda Tuska...

Smutne, że człowiek, który sam tyle przeszedł teraz tak beztrosko depcze po bólu innych.

gim

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych